Polacy spożywają końskie dawki suplementów diety. Czym ryzykują?
W sezonie jesienno-zimowym Polacy bardzo często sięgają po suplementy diety. Tymczasem eksperci ostrzegają, że nie jest to najlepszy sposób na odporność. Okazuje się, że wykupywane są nie tylko witaminy, cynk czy biotyna, lecz także suplementy dla koni. Medycy alarmują, że konsekwencje mogą być opłakane.
1. Im więcej, tym lepiej?
Przekonanie, że zwiększona dawka witamin i pierwiastków zagwarantuje szybki efekt i lepszą kondycję zdrowotną bywa złudne. Okazuje się jednak, że gros Polaków wybiera drogę na skróty i zamiast dbać o organizm przez cały rok, w miesiąc próbują nadrobić braki w odporności przyjmując nadmiarowe dawki witamin czy składników mineralnych.
Szczególną popularnością cieszą się witaminy D i C, a także A oraz K. Równie rozchwytywane są suplementy diety mające wpływać na naszą urodę – kolagen, kwas hialuronowy czy święcąca triumfy biotyna, która ma zapewnić grube i gęste włosy.
- Z mojej obserwacji wynika, że multiwitaminy są na pierwszym miejscu. Następnie jest to witamina D, którą należy suplementować, ale zgodnie ze wskazaniami. Męczy mnie, że ludzie nie oznaczają w badaniach poziomu witaminy D i tak naprawdę nie wiedzą, w jakim stężeniu jej potrzebują. Nie kontrolują suplementacji i wiele preparatów przyjmują w ciemno. Jesienią wykupowane są zaś wszelkie tabletki z dopiskiem "na odporność", bez znaczenia, co jest w środku takich preparatów – wymienia w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceuta Marcin Korczyk, autor popularnego bloga pt. "Pan Tabletka".
Ekspert alarmuje, aby na własną rękę nie przyjmować ogromnych dawek suplementów diety. Kiedy pojawia się podejrzenie, że możemy zmagać się z niedoborami, w pierwszej kolejności powinniśmy wykonać badanie i sprawdzić, czy rzeczywiście nasz organizm potrzebuje suplementacji.
- Z witaminami jest tak, jak z tankowaniem samochodu albo ładowaniem baterii w telefonie. Da się je zapełnić czy załadować na 100 proc., ale jeśli ktoś będzie starał się na siłę dobić do 200 proc., to nic dobrego się nie wydarzy. Każda próba przekroczenia normy sprawi, że albo coś się wyleje, albo wypali. W najgorszym wypadku może dojść nawet do wybuchu. Jedynym właściwym rozwiązaniem jest uzupełnianie braków na bieżąco – zauważa farmaceuta.
2. Suplementy dla koni zyskują popularność
Moda na suplementy diety jest szczególnie zauważalna w sieci. Media społecznościowe zalewają reklamy influencerów, którzy bezrefleksyjnie zachwalają dobroczynne efekty przyjmowanych specyfików. Natknąć się też można na popularne suplementy dla koni, po które, jak się okazuje, ochoczo sięgają ludzie. Z tą różnicą, że te przeznaczone dla zwierząt mają znacznie wyższe stężenie składnika aktywnego i są sprzedawane po znacznie niższej cenie.
- Ludzie są podatni na marketing w internecie. Zawsze powtarzam, że jest to wyrządzanie sobie krzywdy na własne życzenie. Dziwi mnie, że ktoś może uważać suplementy zwierzęce za bardziej przebadane niż te dla ludzi. Jeżeli ktoś łyka suplementy dla zwierząt, to czemu miałby nie zjeść ich karmy? To jest ta sama półka – komentuje Korczyk.
Farmaceuta odradza stosowanie suplementów diety dla zwierząt, choć ma świadomość tego, że marketing szeptany końskich witamin działa na wyobraźnię.
- Są marki suplementów dla zwierząt, które reklamują się jako dobre dla ludzi. Według mnie to jest totalna bzdura – wynika to z samych norm jakości i badań. Koń jako zwierzę, które waży kilkaset kilogramów, ma inny metabolizm niż człowiek. Nie mam też żadnych badań potwierdzających bezpieczeństwo stosowania leków i suplementów diety dla zwierząt u ludzi, co powinno być wystarczającym argumentem, by zachować ostrożność i zdrowy rozsądek – podkreśla Korczyk.
- Zwłaszcza w sieci reklamy są podstępne i bardzo niebezpieczne, ponieważ często trafiają np. do seniorów, którzy nie wiedzą, jak działają śledzące reklamy. Nierzadko podają swój numer telefonu, a potem ktoś się z nimi kontaktuje i sprzedaje niesprawdzone preparaty. Dochodzi do sytuacji, że seniorzy kupują preparaty za 300 zł, a potem nie stać ich na leki na nadciśnienie – dodaje ekspert.
W niektórych przypadkach wiara w suplementację jest tak daleko posunięta, że zastępuje zlecenia medyczne o koniecznych operacjach czy przyjmowanych lekach.
- Wczoraj dostałem maila od pewnej pani, która powinna iść a operację żył, ale wyczytała, że jeśli będzie przyjmowała hesperydynę, witaminę C, diosminę i inne suplementy, to jej pomoże to na żyły. Teraz zastanawia się, czy dzięki temu nie będzie musiała iść na operację – opisuje farmaceuta.
3. Jakie są skutki przedawkowania witamin?
Kolejną ciemną stroną nieświadomej suplementacji jest łączenie witamin i składników mineralnych z lekami. Osobom, które cierpią na różne schorzenia wymagające farmakoterapii, suplementy mogą zaszkodzić.
- Wiele preparatów może wchodzić w interakcję z innymi lekami. Przykładowo przyjmowanie jednocześnie wapnia, magnezu czy żelaza może się wykluczać, ale też obniżać działanie innych leków np. niektórych popularnych antybiotyków. Nie wolno przesadzać także z potasem, ponieważ jego nadmiar może stwarzać niebezpieczeństwo. Osoby, które przyjmują antykoncepcję hormonalną, nie powinny stosować niektórych wyciągów ziołowych (np. z dziurawca) , ponieważ one będą obniżały skuteczność tabletek. Chorzy na chorobę Hashimoto także powinni konsultować wszelkie suplementy z lekarzem, podobnie jak osoby cierpiące na niewydolność nerek – tłumaczy farmaceuta.
Niebezpieczne może być także przedawkowanie witaminy D, szczególnie tej w końskich dawkach. Jeżeli poziom witaminy D w naszym organizmie jest w normie, ale będziemy przyjmowali zbyt duże dawki, to może dojść do hiperkalcemii – zwiększonego stężenia wapnia we krwi lub hiperkalciurii – wydalania wapnia z moczem. To może wpływać np. na pracę serca czy nerek.
- Niekontrolowane dawki witaminy D mogą doprowadzić do uszkodzenia naczyń krwionośnych. Wzrasta też ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych – tłumaczy Korczyk.
Odradzana jest także nadmierna suplementacja witaminy C. Choć nie ma wysokiej toksyczności, ponieważ organizm jest w stanie wydalić ją z moczem, jej przedawkowanie może być niebezpieczne.
- Gdy dojdzie do znacznego przedawkowania, może rozwinąć się m.in. kamica nerkowa. Możemy również odczuwać nudności. Tym bardziej niewskazana jest nadmierna suplementacja, ponieważ i tak jej nadmiar zostanie wydalony przez organizm. Najpierw wchłonie on potrzebną ilość, a następnie uruchomi mechanizmy, aby wydalić nadmiar. To nie ma zatem sensu – tłumaczy dr Lidia Stopyra.
- Witamina C – czy dla ludzi, czy dla zwierząt – to ten sam związek chemiczny, inna jest tylko dawka. Natomiast trzeba pamiętać, że jeżeli zażyjemy suplement diety dla ludzi, możemy dochodzić swoich praw od producenta w razie, gdyby coś się stało. Jeśli jednak zażywamy suplement diety dla zwierząt i wystąpią jakiekolwiek powikłania, reakcje alergiczne, to sami sobie jesteśmy winni i również sami z tym problemem zostajemy. Suplementy diety dla zwierząt może i są tańsze, ale nie podlegają niektórym badaniom – np. obecności na alergeny, mogące być zagrożeniem dla człowieka – alarmuje Katarzyna Królak, właścicielka jednej z podwarszawskich stajni.
4. Uwaga na biotynę
Dermatolodzy ostrzegają zaś przed biotyną, która również bije w Polsce rekordy popularności.
- Biotyna nie wiedzieć czemu weszła do powszechnego obiegu i nierzadko jest stosowana bez żadnej refleksji. Dzienne zapotrzebowanie biotyny jest bardzo małe. Zdrowa i zbilansowana dieta pokrywa dzienną dawkę biotyny potrzebną organizmowi, która wynosi od 30 do 70 mikrogramów. Natomiast w niektórych tabletkach biotyny jest 5 miligramów, więc to jest zdecydowanie za dużo – stwierdza dermatolog dr Agata Filipowska-Grońska.
O ile jedna tabletka biotyny nie zrobi nam większej różnicy i nie wpłynie negatywnie na zdrowie, o tyle stosowanie jej codziennie przez miesiąc czy dwa może wyrządzić szkodę.
- Taka podaż będzie nam zaburzała oznaczanie i odczyt hormonów tarczycy, a więc stężenia TSH, fT3, fT4, a co za tym idzie, uniemożliwiała postawienie prawidłowej diagnozy, a także monitorowanie wcześniejszego leczenia. Poza tym jest jeszcze aspekt oznaczania parametrów martwicy mięśnia sercowego, które obserwujemy podczas zawału. Tu również wartości mogą być zaburzone, jeśli pacjent przyjmuje biotynę przez dłuższy czas – alarmuje dr Filipowska-Grońska.
Eksperci są zgodni – aby uniknąć niepotrzebnych komplikacji zdrowotnych związanych z suplementacją, warto skonsultować się z zaufanym lekarzem, który zleci badania i wykona przegląd lekowy, na podstawie którego doradzi lub odradzi wszelkiego rodzaju preparaty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także:
- Koronawirus w Polsce. Będą zmiany w strategii walki z COVID-19. Dr Jacek Krajewski tłumaczy, dlaczego obecny system nie działa (WIDEO)
- Czwarta fala będzie inna, uderzy w dzieci i osoby młode. "Koronawirus szuka nowego rezerwuaru"
- Czwarta fala koronawirusa w Polsce. Dr Karauda: Czas się kończy. Szalupa ratunkowa czeka od dawna
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.