Trwa ładowanie...

Polska w ogonie Europy pod względem transplantacji. Lekarze wskazują główne powody

Po śmierci pacjenta lekarze zadają rodzinie jedno pytanie
Po śmierci pacjenta lekarze zadają rodzinie jedno pytanie (Getty Images)

W Polsce przybywa osób, które czekają na przeszczep. Niestety liczba dawców nie wzrasta, a wręcz maleje – wynika z tegorocznego raportu NIK. Jednym z głównych powodów tak złej sytuacji jest stały niedobór organów do transplantacji. Sytuacji nie ułatwia też nikła wiedza społeczeństwa dotycząca tego tematu. - Wciąż zdarza się, że rodzina wątpi w sens pobrania narządów, bo myli śmierć mózgu ze śpiączką i żywi nadzieję, że chory się wybudzi – mówi kardiochirurg Adam Parulski.

spis treści

1. Coraz więcej Polaków czeka na przeszczep

W październiku od 26 lat obchodzony jest Europejski Dzień Donacji i Transplantacji. W tym roku Rada Europy powierzyła organizację uroczystości Polsce. To dobra okazja, by przyjrzeć się tegorocznemu raportowi Naczelnej Izby Kontroli, z którego wynika, że transplantologia w naszym kraju pogrążona jest w kryzysie. Wzrasta liczba osób oczekujących na przeszczepienie i wydłuża się czas oczekiwania na operację, co może stwarzać zagrożenie dla życia tych chorych.

Przypomnijmy, że transplantacja narządów jest metodą leczenia ratującą życie i zdrowie pacjentów. Stosuje się ją w przypadku schyłkowej niewydolności organów. Wykorzystywane w transplantologii narządy pochodzą głównie od dawców zmarłych. Jedynie nerki i fragmenty wątroby mogą być pobierane od dawców żywych, lecz odsetek tego rodzaju pobrań jest stosunkowo niewielki.

Zobacz film: "Rehabilitacja kardiologiczna"

Z danych NIK wynika, że wskaźnik liczby przeszczepów nerek od żywych dawców – w przeliczeniu na milion mieszkańców wynosi w naszym kraju 0,8 – i jest jednym z najniższych w Europie. Trzy razy częściej nerki przeszczepia się w Czechach, siedem razy częściej w Niemczech, Hiszpanii i Francji, nie wspominając o Holandii, gdzie takie operacje wykonuje się 27 razy częściej.

W 2020 roku w naszym kraju wykonano łącznie 1236 przeszczepów, w 2021 - 1336. We wcześniejszych latach liczby oscylowały wokół 1500-1600 transplantacji rocznie. W ostatnich dwóch latach przeszczepiono o kilkaset narządów mniej. W dużej mierze przyczyniła się do tego pandemia COVID-19. Każdy podejrzany o narażenie na zakażenie wirusem SARS-CoV-2 był dyskwalifikowany z powodów medycznych i nierozpatrywany jako potencjalny dawca narządów. Ale powodów jest tak naprawdę znacznie więcej.

- Można powiedzieć, że jesteśmy ofiarami własnego sukcesu. Postęp medycyny sprawił, że długość życia się wydłuża, wzrosła też liczba procedur, które wykonujemy, a o przeszczepie myślimy na końcu. Przykładem może być kardiologia. Kiedyś było tak, że bardzo dużo pacjentów, którzy doznawali np. zawału serca, umierało. Teraz są leczeni, ale paradoksalnie te procedury doprowadzają do tego, że to serce i tak w końcu staje się niewydolne. To sprawia, że pacjentów do przeszczepu przybywa i będzie przybywało – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Adam Parulski, lekarz z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego do Spraw Transplantacji "Poltransplant", współpracujący z Narodowym Instytutem Kardiologii w Aninie.

Lekarz dodaje, że w Polsce brakuje organów do transplantacji nie tylko od osób żywych, ale i zmarłych. Przykładowo, jeśli na OIOM-ach jest 2000 łóżek, na których zmarło 2000 pacjentów, to do "Poltransplantu" powinno być zgłoszonych 2000 zmarłych dawców. Tymczasem w Polsce zgłasza się ich 300-400. W dużej mierze to wynik problemu, jaki trapi polską medycynę od dziesięcioleci, a mianowicie braku wystarczającej kadry lekarskiej.

- To, że ubywa dawców, jest wynikiem braku odpowiedniej liczby anestezjologów. Zwykle na dyżurze jest jeden anestezjolog, który "zabezpiecza" w pierwszej kolejności pacjentów żywych i po prostu często jest tak, że fizycznie nie ma czasu, żeby prowadzić orzekanie i angażować się w sprawy związane z osobą zmarłą. Stwierdzenie śmierci mózgu i pobranie narządów nie jest prostą i szybką procedurą. To wymaga zebrania komisji, wykonania szeregu badań i zaangażowania kilkunastu osób. W związku z tym, że personelu jest mało, to szpitale się na to nie decydują, mimo że mają taki obowiązek – tłumaczy dr Parulski.

Tymczasem jeden pacjent, u którego orzeczono śmierć mózgu i zarejestrowano w "Polstransplancie" może uratować siedem innych żyć.

Jeszcze kilka lat temu w Polsce wykonywano ponad 1600 przeszczepów rocznie. W ostatnich latach liczba znacząco spadła
Jeszcze kilka lat temu w Polsce wykonywano ponad 1600 przeszczepów rocznie. W ostatnich latach liczba znacząco spadła (poltransplant.pl)

2. Śmierć mózgu nie jest śpiączką. Pacjent się nie wybudzi

Sytuacji nie poprawia także mała wiedza społeczeństwa o tym, jaką wartość dla setek śmiertelnie chorych ma przeszczepienie narządu. Świadomość jest nadal niewystarczająca, a sprzeciw na pobranie narządu wyrażany przez rodzinę zmarłego powoduje, że nie można uratować życia wielu chorym.

- Niestety wciąż zdarza się, że rodzina wątpi w sens pobrania narządów, bo myli śmierć mózgu ze śpiączką i żywi nadzieję, że chory się wybudzi. Aczkolwiek staramy się tę świadomość zwiększać i tłumaczyć istotę przeszczepu, zanim jeszcze dojdzie do śmierci. Bo czas, w którym ktoś bliski umiera, nie jest najlepszym momentem do zastanawiania się nad tym, czy pacjent chciał oddać za życia narządy, czy nie. To powinno dziać się za życia, rodzinna powinna znać nasze stanowisko, czy chcemy być dawcami narządów. Bo lekarze nie pytają rodziny, czy wyraża taką zgodę, tylko pytamy, czy wiedzą, jakie stanowisko za życia zajmował zmarły. Jeśli twierdzi, że nie wyrażał zgody, wpisujemy do rejestru odmowę, którą w imieniu zmarłego wyraziła rodzina – precyzuje kardiochirurg. Wyjątek stanowią osoby nieletnie, w przypadku których to rodzice muszą wyrazić zgodę na to, by ich dziecko było dawcą.

Tymczasem, jak tłumaczy Adam Hirschfeld, neurolog z Oddziału Neurologii i Udarowego Centrum Medycznego HCP w Poznaniu, termin "śmierć mózgu" jest stosowany w rozumieniu stwierdzenia i potwierdzenia w sposób medyczno-prawny konkretnego stanu ośrodkowego układu nerwowego. Z założenia fakt ten miał miejsce, trwa i jest nieodwracalny.

- Śmierć mózgu oznacza, że organ ten utracił wszelkie funkcje niezbędne do samodzielnego podtrzymania życia człowieka. Nie należy tego w żaden sposób utożsamiać z pojęciem śpiączki lub "przetrwałego" stanu wegetatywnego. W obu tych stanach zachowane są częściowe funkcje ośrodkowego układu nerwowego. Co istotne potwierdzenie śmierci mózgu jest jednoznaczne ze stwierdzeniem zgonu pacjenta. Ponieważ dochodzi do tego w środowisku szpitalnym, ułatwia to optymalne zaplanowanie procedury pobrania narządów i oceny tego, czy w ogóle się do tego nadają – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lek. Hirschfeld.

Ekspert przypomina, że śmierć mózgu ustala się, korzystając z protokołu postępowania diagnostycznego śmierci mózgu. Wykonywane czynności obejmują badanie neurologiczne, ocenę historii chorobowej, zażywanych leków oraz badanie obrazowe ośrodkowego układu nerwowego potwierdzające ciężkie uszkodzenie mózgu.

- Należy tu zaznaczyć, że w celu kontynuacji postępowania stwierdzona przyczyna uszkodzenia mózgu musi być zakwalifikowana jako nieodwracalna żadnymi znanymi metodami terapeutycznymi. Protokół zawiera również informacje co do koniecznego czasu obserwacji chorego, kilkukrotne przeprowadzenie i sprawdzenie wyników badań lekarskich, opisuje również, jacy specjaliści muszą wejść w skład takiego zespołu. Także mamy do czynienia z wielopoziomową procedurą, której celem jest uzyskanie najwyższej pewności co do stwierdzanego rozpoznania – precyzuje neurolog.

Niestety wiele rodzin nie ufa ochronie zdrowia, wątpi w dobre intencje lekarzy, co przekłada się na stosunek do transplantacji, np. podczas diagnozy śmierci mózgu.

- Jeśli rodzina nie wierzy danemu lekarzowi, zaczyna się zastanawiać, czy może nie doszło z naszej strony do pomyłki i żywi nadzieję, że inny specjalista wyda inną diagnozę. Często powtarzam, że transplantologia jest wykładnikiem zaufania pacjenta do ochrony zdrowia i procedur, jakie wykonujemy. Dlatego niezwykle ważne jest prowadzenie stałej kampanii edukacyjnej, informującej o potrzebie i wynikach przeszczepiania narządów, która pomoże przekonać społeczeństwo do tej metody leczenia – dodaje dr Parulski.

3. Dawstwo żywe jest bardzo słabo rozwinięte w Polsce

Podobnego zdania jest prof. dr hab. n. med. Beata Naumnik, kierownik I Kliniki Nefrologii i Transplantologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, która podkreśla, że niska świadomość społeczna dotycząca zarówno chorób, jak i transplantacji nerek przyczynia się do niechęci przekazywania organów chorym – zwłaszcza od osób żywych.

- Niestety mamy niewystarczająco rozwinięte dawstwo narządów od osób żywych, tzw. dawstwo rodzinne. Przykładowo w Hiszpanii jest ono znacznie szerzej rozwinięte aniżeli dawstwo ze zwłok. U nas jest odwrotnie, dawstwo żywe stanowi zaledwie ułamek procenta przeszczepów, które są wykonywane. Szeroka edukacja społeczeństwa w zakresie chorób nefrologicznych oraz transplantacji narządu jest w Polsce bardzo potrzebna – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Naumnik.

Najczęściej przeszczepianym narządem w Polsce jest nerka
Najczęściej przeszczepianym narządem w Polsce jest nerka (raport NIK)

Nefrolog podkreśla, że organ przeszczepiony od osoby żyjącej pracuje w organizmie biorcy znacznie lepiej. Zdarza się, że osoby, które otrzymują narząd od żywej osoby, przyjmują mniejsze dawki leków immunosupresyjnych, dzięki czemu są w mniejszym stopniu narażone na skutki uboczne terapii.

Korzyści odnoszą też dawcy narządów. Ze statystyk wynika, że osoby te, w związku z tym, że częściej wykonują badania i odbywają wizyty lekarskie, żyją dłużej o średnio sześć lat.

- Podzielenie się narządem jest niezwykle potrzebne z kilku powodów. Przede wszystkim cały zabieg przeszczepienia można dokładnie zaplanować. Nerka przeszczepiona bezpośrednio z jednego organizmu do drugiego bardzo oszczędza ten narząd. W przypadku transplantacji od osoby zmarłej nerka czeka kilkanaście godzin na dopasowanie potencjalnego biorcy. W przypadku przeszczepu od żywej osoby efekt poreperfuzyjny jest znacznie mniejszy, co wiąże się z tym, że pobrany narząd jest mniej uszkodzony – wyjaśnia prof. Naumnik.

Jakie warunki należy spełnić, aby zostać dawcą narządu za życia?

- Przede wszystkim trzeba być osobą zdrową. Nie można mieć choroby nowotworowej, aktywnych infekcji czy zaawansowanej miażdżycy. Generalnie żadnych schorzeń, przy których nie można podawać leków immunosupresyjnych, które do końca życia przyjmują pacjenci po przeszczepie – tłumaczy dr Parulski.

Przypominamy, że osoba, która wyraża zgodę na oddanie po śmierci swoich tkanek i narządów do przeszczepienia dla ratowania życia i przywracania zdrowia ludziom chorym może także nosić przy sobie własnoręcznie podpisane oświadczenie woli. Taki dokument potwierdza stanowisko zmarłego i wiele ułatwia zarówno rodzinie, jak i lekarzom.

Katarzyna Gałązkiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze