Co dalej z reaktorem "Maria"? "Grozi nam zapaść medycyny nuklearnej"

Jedynemu w Polsce działającemu reaktorowi jądrowemu grozi wyłączenie na stałe. Produkuje on radiofarmaceutyki używane w diagnostyce i leczeniu m.in. nowotworów. Coraz więcej pracowników rozważa złożenie wypowiedzenia.

Reaktorowi "Maria" grozi wyłączenieReaktorowi "Maria" grozi wyłączenie
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Prus

Reaktor zostanie wyłączony?

Jak informowaliśmy w połowie marca, w Polsce pojawił się problem, który dotyczy tysięcy pacjentów.

Reaktor "Maria", który znajduje się pod Warszawą, produkuje radiofarmaceutyki używane w diagnostyce i leczeniu wielu chorób, w tym nowotworów. To miejsce kluczowe dla medycyny w Polsce, ale też na świecie.

Tymczasem nie będzie działał przez kilka miesięcy. Ze względu na przerwę techniczną produkcja ma ruszyć dopiero w lipcu.

- Pacjenci zostali odcięci od pomocy, a skala problemu jest znaczna. Chodzi o tysiące pacjentów miesięcznie, przede wszystkim onkologicznych, którzy wymagają szybkiej diagnozy i leczenia ratujących im życie - alarmowała wówczas w rozmowie z WP abcZdrowie Marcelina Zawisza, posłanka partii Razem i członkini sejmowej Komisji Zdrowia.

Przypomnijmy, że radiofarmaceutyki to promieniotwórcze substancje, które wykorzystuje się w diagnostyce i leczeniu wielu chorób, przede wszystkim nowotworowych. Polska jest jednym z sześciu krajów na świecie, w których powstają te substancje.

Przerwa techniczna "Marii" to jednak niejedyny problem. Reaktor może zostać wyłączony, bo nie będzie miał go kto obsługiwać. Tymczasem, jak zaznacza Konrad Skotnicki, doktor chemii i popularyzator nauki znany w mediach społecznościowych jako Doktor z TikToka, jest on kluczowy dla polskiej i światowej medycyny.

- Ten reaktor jest tylko jednym z tylko ośmiu na świecie, które wytwarzają półprodukt do otrzymywania technetu-99m, kluczowego pierwiastka promioniotwórczego używanego do wykrywania nowotworów - zaznacza Skotnicki.

Dodaje, że "Maria" zapewnia jedną piątą całkowitego zapotrzebowania całego świata na ten półprodukt, a tydzień pracy reaktora zapewnia badania dla ponad 100 tys. pacjentów.

Coraz więcej pracowników kluczowego departamentu Narodowego Centrum Badań Jądrowych myśli o złożeniu wypowiedzenia. Powodem są zarobki, które oscylują wokół pensji minimalnej.

- Problem dotyczy między innymi operatorów reaktora, analityków bezpieczeństwa, techników. Co najmniej kilkanaście osób dostało już alternatywne propozycje pracy m.in. w przemyśle jądrowym za trzykrotnie wyższe stawki. Tymczasem odejście zaledwie kilku osób może zaważyć na zamknięciu reaktora - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie jeden z pracowników Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych, który chce pozostać anonimowy.

- To bardzo ciekawa i przede wszystkim ważna ze społecznego punktu widzenia praca, która przekłada się na sytuację tysięcy pacjentów. Z tego powodu na pewno wielu pracowników nadal z niej nie zrezygnowało - dodaje.

"Maria" zapewnia 10 proc. światowej produkcji molibdenu-99 używanego w diagnostyce nowotworów, ale też badaniach mózgu czy zwyrodnienia stawów. Reaktor zabezpiecza też znaczną część europejskiej produkcji jodu-131, izotopu stosowanego w leczeniu nadczynności tarczycy oraz jej nowotworów.

"Grozi nam zapaść"

"Maria" produkuje też wiele innych substancji, w tym:

  • fosfor-32 używany do identyfikacji nowotworów złośliwych,
  • holm-166 używany w terapii i diagnostyki przede wszystkim guzów wątroby,
  • lutet-177 używany w terapii guzów endokrynnych,
  • itr-90 używany w terapii raka wątroby,
  • stront-89 używany w terapii nowotworów kości i łagodzenia bólu w ramach opieki paliatywnej.

- Jeśli sytuacja się nie poprawi, reaktor będzie musiał być wyłączony, bo zabraknie doświadczonych pracowników odpowiedzialnych za jego obsługę, konserwację i bezpieczeństwo. Zatrzymanie produkcji przełoży się na dramatyczne braki radiofarmaceutyków, a tym samym wydłużenie diagnostyki i leczenia w istotnej dziedzinie, jaką jest onkologia - zaznacza pracownik.

- W dłuższej perspektywie to grozi zapaścią w polskiej medycynie nuklearnej - podkreśla.

- Miesięczna praca reaktora to zabezpieczenie w jod-131 dla dwóch tysięcy pacjentów. Zaopatrujemy w niego 45 szpitali w całej Polsce oraz szpitale zagraniczne. W momencie kiedy reaktor nie działa i bazujemy na jodzie sprowadzanym z Węgier i RPA, to zaopatrzenie będzie kilkakrotnie mniejsze i miesięcznie przełoży się na kilkuset pacjentów - zaznaczał już wcześniej Marek Pawłowski, rzecznik Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Głównym odbiorcą jodu-131 jest Narodowy Instytut Onkologii. Na razie sytuacja jest tam pod kontrolą.

- Ten izotop jest wykorzystywany głównie w diagnostyce i leczeniu chorób tarczycy, w tym raka tarczycy. Oddziały Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie i Gliwicach są łącznie odpowiedzialne za niemal 60 proc. terapii jodem promieniotwórczym raków tarczycy w Polsce - wskazuje prof. dr hab. n. med. Marek Dedecjus, kierownik Kliniki Endokrynologii Onkologicznej i Medycyny Nuklearnej w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie.

Zaznacza, że Narodowy Instytut Onkologii leczy tygodniowo do 50 pacjentów z rakiem tarczycy za pomocą wysokich aktywności radiojodu.

- Remont reaktora, który był nam wcześniej sygnalizowany, spowodował, że zmieniliśmy sposób planowania terapii części pacjentów. Staramy się, by cała sytuacja nie miała przełożenia na leczenie chorych i ich wyleczenie - zaznacza prof. Dedecjus.

Dodaje, że Narodowe Centrum Badań Jądrowych Ośrodek Radioizotopów POLATOM dokłada wszelkich starań, by zapewnić dostęp do materiałów, biorąc na siebie pozyskiwanie ich z zagranicy.

Reaktor "Maria"
Reaktor "Maria" © East News

"Sytuacja nie jest różowa"

Na zagrożenie wyłączeniem reaktora pracownicy Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych wskazali też w piśmie do dyrekcji NCBJ.

"Pensje nie są konkurencyjne nie tylko wobec państwowych spółek jądrowych, w których naszym obecnym pracownikom proponuje się od ok. 16 tys. do 25 tys. zł, ale nawet w stosunku do Państwowej Agencji Atomistyki, gdzie przeciętnie płaci się pracownikowi ponad 8,3 tys. zł miesięcznie wynagrodzenia" - zaznaczyli w piśmie.

- Sytuacja pracowników dotycząca wynagrodzeń faktycznie nie jest różowa. Trwają rozmowy dyrekcji ze związkami zawodowymi na temat podwyżek, ale na tym etapie nie jesteśmy w stanie podać konkretnych kwot. Nie wiadomo też, kiedy rozmowy się zakończą - przyznaje rzecznik NCBJ.

- Na razie nikt nie złożył wypowiedzenia, ale jeśli sytuacja się nie poprawi, nie wykluczamy, że zespół odpowiedzialny za obsługę reaktora zacznie się stopniowo uszczuplać, a pracownicy zaczną szukać pracy w miejscach, gdzie dostaną wyższe wynagrodzenia - dodaje.

Potwierdza, że średnie zasadnicze wynagrodzenia pracowników niższego szczebla odpowiadających za obsługę reaktora faktycznie oscylują wokół płacy minimalnej.

Dlaczego są tak niskie? - Jest niestety problem z finansowaniem reaktora, który nie ma konkretnego wieloletniego programu, który zapewniałby możliwość wynagrodzeń na wyższym poziomie. Do dyspozycji jest subwencja statutowa z Ministerstwa Edukacji i Nauki dla instytutu oraz dotacja na Specjalne Urządzenie Badawcze pokrywająca obecnie głównie koszty paliwa oraz dotacje celowe na wykonanie konkretnych prac związanych z utrzymaniem reaktora w ruchu i części kosztów bezpieczeństwa - tłumaczy Marek Pawłowski.

Zaznacza, że one pokrywają mniej niż połowę kosztów związanych z pracą reaktora, w tym wynagrodzeń dla osób zaangażowanych w badania naukowe.

- Wynagrodzenia pozostałych osób pokrywają m.in. zyski ze sprzedaży substancji produkowanych przez "Marię", czy środki instytutu z odpisów z grantów naukowych uzyskanych przez naukowców niezwiązanych z reaktorem - dodaje rzecznik NCBJ.

Jeśli pracownicy zaczną odchodzić z pracy, reaktor zostanie zamknięty? - To jest proces, który będzie oznaczał skrócenie czasu pracy reaktora, co będzie się wiązało ze stopniowym ograniczaniem produkcji radiofarmaceutyków - mówi Pawłowski.

Dodaje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby finansowanie bezpośrednio z budżetu państwa na mocy dedykowanej ustawy. - Nasza specyfika - koszty bezpieczeństwa, kluczowe dla ochrony zdrowia zadania produkcyjne, unikalność kompetencji części personelu powoduje, że rozwiązania zawarte w ustawie o instytutach badawczych nie są wystarczające - dodaje rzecznik.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie
Tych leków nadal brakuje. GIF aktualizuje listę
Tych leków nadal brakuje. GIF aktualizuje listę
Tabletki zamiast czekoladek? Taki prezent może się skończyć pobytem w szpitalu
Tabletki zamiast czekoladek? Taki prezent może się skończyć pobytem w szpitalu
Mogą zaszkodzić zdrowiu. "Jedne z najczęściej stosowanych leków"
Mogą zaszkodzić zdrowiu. "Jedne z najczęściej stosowanych leków"
Prezydent powołał Radę Zdrowia. Na jej czele stanął Piotr Czauderna
Prezydent powołał Radę Zdrowia. Na jej czele stanął Piotr Czauderna
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym. "Nie ma i nie było mojej zgody"
Prezydent podpisał nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym. "Nie ma i nie było mojej zgody"
Popularna przekąska zbawienna dla mózgu. Naukowcy potwierdzają
Popularna przekąska zbawienna dla mózgu. Naukowcy potwierdzają
Szef Wojskowego Instytutu Medycznego o nieprzygotowaniu do wojny. "To nasza 'pięta achillesowa'"
Szef Wojskowego Instytutu Medycznego o nieprzygotowaniu do wojny. "To nasza 'pięta achillesowa'"
Regularnie dostarczasz kwasów omega-3? Takie są skutki dla mózgu i serca
Regularnie dostarczasz kwasów omega-3? Takie są skutki dla mózgu i serca
Wirusy atakują układ pokarmowy. "Mamy trzykrotny wzrost przypadków"
Wirusy atakują układ pokarmowy. "Mamy trzykrotny wzrost przypadków"
Nietypowe objawy miażdżycy. Ten znak ma nawet 75 proc. chorych
Nietypowe objawy miażdżycy. Ten znak ma nawet 75 proc. chorych
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Sieć wycofuje partię cytryn. Należy je zwrócić do sklepu lub wyrzucić
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"