Choruje prawie 5 mln Polaków. Tylko 5 proc. usłyszało diagnozę
Prawie co 9. Polak zmaga się z przewlekłą chorobą nerek, schorzeniem, które po cichu, ale nieodwracalnie uszkadza narząd. Do lekarza pacjent trafia często z objawami schyłkowej niewydolności. - Nie mamy mu wtedy nic do zaproponowania poza dializą albo przeszczepem - alarmuje prof. Magdalena Durlik. A te są obciążające nie tylko dla pacjenta, lecz i dla systemu.
W tym artykule
Tylko 5 proc. chorych usłyszało diagnozę
13 marca obchodzimy Światowy Dzień Nerek i z tej okazji eksperci zwracają uwagę na rosnącą liczbę osób cierpiących na przewlekłą chorobę nerek (PChN).
"Prognozy wskazują, że do 2040 roku będzie to piąta najczęstsza przyczyna zgonów. W Polsce na PChN choruje już ponad 4,7 miliona osób, ale tylko 5 proc. pacjentów ma postawioną diagnozę. To oznacza, że większość chorych nie jest świadoma swego stanu zdrowia" - podkreśla Małgorzata Derek, przedstawicielka fundacji Nadzieja dla Zdrowia.
Co więcej, z powodu powikłań PChN każdego roku w Polsce umiera około 80-100 tysięcy osób. To liczby porównywalne do liczb zgonów spowodowanych chorobami onkologicznymi. Choroba "wyłącza" nerki, stopniowo prowadząc do całkowitej niewydolności.
- Nerki raczej nie bolą - to najważniejsza rzecz, z której sobie należy zdać sprawę - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Magdalena Durlik, nefrolożka, transplantolożka i konsultantka w dziedzinie nefrologii dla woj. mazowieckiego. - Ich choroby często postępują powoli i przez to, gdy pacjent w końcu trafia do lekarza, to już z objawami schyłkowej niewydolności nerek. Nie mamy mu wtedy nic do zaproponowania poza dializą albo przeszczepem.
Prof. Durlik zwraca uwagę, że można by było tego uniknąć, gdyby pacjenci częściej badali mocz. Choć i z rutynowej morfologii krwi można wyczytać co nieco na temat kondycji nerek.
- Powinien nas zaniepokoić podwyższony poziom kreatyniny w surowicy. Bardzo częstym objawem PChN jest nadciśnienie tętnicze, więc nielekceważenie bólów głowy i rutynowe pomiary też mogą pomóc we wczesnym wykryciu. Jeśli pacjent ma duży białkomocz, to pojawią się u niego spore obrzęki, które prawdopodobnie na tym etapie już zwrócą jego uwagę. Z ich powodu zgłosi się do lekarza. Zaniepokoi go także charakterystyczny objaw pienienia się moczu - wymienia nefrolożka.
Jak zauważa, krwiomocz pojawia się bardzo rzadko i wbrew powszechnej opinii nie jest typowym objawem. Częściej występuje krwinkomocz, który nie zmienia zabarwienia moczu.
- Nawet jeśli tylko subiektywnie nam się "wydaje", że coś jest nie tak, to warto to zweryfikować, bo tutaj symptomy są bardzo subtelne. Warto od czasu do czasu poza badaniem moczu wykonać także profilaktyczne USG nerek - zwłaszcza, jeśli mamy rodzinne obciążenia. W Polsce nie ma tego typu badań przesiewowych, a przydałyby się.
Jednym z niewielu systemowych ułatwień jest niedawno wprowadzona możliwość wystawiania przez lekarza POZ skierowania na albuminurię, obecności białka albuminy w moczu. Może ono wskazywać na uszkodzenie nerek i stanowić wczesny marker niewydolności.
"Dominujący problem naszego społeczeństwa"
Choć nerki nie bolą, to w przebiegu choroby mogą pojawić się sygnały alarmowe. - Warto zwrócić uwagę na ogólne osłabienie, pojawienie się obrzęków, nadciśnienie tętnicze czy nawet wynikające z niego nagłe pogorszenie wzroku. I w ten sposób u okulisty można przypadkiem dowiedzieć się o chorobie nerek... - przyznaje ekspertka.
Tłumaczy, że za tą cichą epidemią chorób nerek stoją dziś głównie choroby cywilizacyjne. - Miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia układu krążenia - jeśli tam coś nie działa, to przeniesie się to z pewnością na nerki. Główną przyczyną dializowania pacjentów w krajach rozwiniętych jest cukrzyca typu 2, ta związana z otyłością i zespołem metabolicznym.
- Nawet kardiolodzy i diabetolodzy zaczęli w ostatnim czasie przykładać do nerek większą wagę. Często zachodzą tu zupełnie przypadkowe, przesiewowe wykrycia. Mocz bada się np. przy okazji medycyny pracy i nagle okazuje się, że coś jest mocno nie tak - wyjaśnia prof Durlik.
Z doświadczenia gabinetowego lekarki wynika, że najczęstszy profil pacjenta z PChN to osoba starsza z cukrzycą i chorobami układu krążenia. - To jest dominujący problem naszego społeczeństwa - podkreśla.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że PChN może dotknąć już 18-19-latków. - To właśnie wtedy zaczyna się zazwyczaj przewlekła choroba nerek. Nieleczona sprawia, że 40-latki, a nawet młodsi mogą być już w zaawansowanym stanie, a w wieku 60-70 lat, ze względu na skrajną niewydolność nerek, stają się pacjentami stacji dializ - podkreślała w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Beata Naumnik, kierownik I Kliniki Nefrologii i Transplantologii i Chorób Wewnętrznych z Ośrodkiem Dializ Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Systemowych rozwiązań brak
Czujność na objawy i regularne wykonywanie badań jest kluczowe, bo może opóźnić moment, w którym jedynym ratunkiem dla pacjenta staną się dializy.
Dane z końca 2023 roku wskazują, że w Polsce dializowano łącznie 20 536 osób. Każdego roku około 6,5 tysiąca nowych chorych dowiaduje się o konieczności rozpoczęcia dializoterapii. To obciążenie nie tylko dla samych chorych i ich rodzin, ale i dla systemu. Koszty dializ bowiem stale rosną, osiągając już ponad 65 tysięcy złotych rocznie na jednego pacjenta.
Z pomocą pacjentom w zaawansowanych stadiach PChN przyszedł wprowadzony w marcu 2021 r. program lekowy B.113, którego celem było odroczenie w czasie dializoterapii. Polegał on na zastosowaniu ketoanalogów aminokwasów w połączeniu z dietą niskobiałkową, które spowalniały progresję choroby.
Został on jednak przyjęty w gabinetach z oporem - lekarze podkreślali, że program jest skomplikowany w obsłudze i stanowi utrudnienie, zarówno dla samych lekarzy, jak i dla pacjentów. Wśród mankamentów B.113 wymieniali skomplikowaną kwalifikację, wymóg częstych wizyt pacjenta u lekarza, brak dostępu do dietetyków i trudny w obsłudze system raportowania.
W związku z tym Polskie Towarzystwo Nefrologiczne ubiegało się w Ministerstwie Zdrowia o przedłużenie programu o kolejne 3 lata (pierwotnie od kwietnia 2025), ale również o uproszczenie kwalifikacji do programu.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z prof. dr hab. n. med. Magdaleną Krajewską, prezes PTN. Jak wyjaśniła nefrolog, "proces trwa". O informacje na temat dalszych losów programu poprosiliśmy również Ministerstwo Zdrowia. Do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.
Źródła
- Nadzieja dla Zdrowia
- Polskie Towarzystwo Nefrologiczne
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.