Szef GIS ostrzega przed falą zakażeń. "Dziesięciokrotny wzrost"
Szef GIS nie ma wątpliwości, że fala COVID-19 dotarła do Polski. Chorych przybywa nawet w oficjalnych statystykach resortu zdrowia, choć to może być zaledwie kropla w morzu tego, z czym faktycznie mamy do czynienia. - To bardzo niedoszacowane dane - podkreśla dr n. med. Paweł Grzesiowski.
1. Dziesięciokrotny wzrost zakażeń
Prognozowany od kilku tygodni wzrost zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce, wyraźnie daje już o sobie znać. Eksperci przewidywali, że letnia fala uderzy na przełomie lipca i sierpnia, ale szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie ma wątpliwości, że to już się dzieje.
- Fala COVID-19 stopniowo narasta, a chorych przybywa. Widzimy to po wzroście liczby wizyt u lekarzy rodzinnych osób z objawami infekcji, a także stałego, od mniej więcej końca czerwca, wzrostu stężenia SARS-CoV-2 w ściekach, które badają warszawskie wodociągi - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Paweł Grzesiowski, szef GIS.
Wyjaśnia, że wzrost stężenia wirusa w ściekach zawsze wyprzedza mniej więcej o dwa tygodnie wzrost zakażeń.
- I ta zasada właśnie się potwierdza - zaznacza ekspert.
Lekarz dodaje, że o narastającej fali zakażeń świadczy też rosnące zainteresowanie testami w kierunku zakażenia SARS-CoV-2, które obserwują apteki.
- Ludzie testują się przede wszystkim wtedy, gdy mają objawy, a pamiętajmy, że nadal mamy do czynienia z wariantami omikronowymi, które najczęściej dają objawy ze strony dróg oddechowych - zwraca uwagę dr Grzesiowski.
- Aktualnie według oficjalnych danych zarejestrowanych przez resort zdrowia mamy niespełna 170 nowych zakażeń dziennie, w porównaniu do mniej więcej kilkunastu dziennie, rejestrowanych jeszcze miesiąc temu. To dziesięciokrotny wzrost, przy czym pamiętajmy, że to bardzo niedoszacowane dane. W rzeczywistości zakażeń jest wielokrotnie więcej, bo nie wszyscy idą przecież do lekarza i są testowani - podkreśla ekspert.
2. Wrócą maseczki?
Dr Grzesiowski wskazuje, że bardzo wyraźnym sygnałem zmieniającej się sytuacji epidemiologicznej jest też odsetek pozytywnych testów.
- O narastaniu fali mówimy już w sytuacji, gdy przekracza on 10 proc. Tymczasem aktualne dane MZ wskazują, że przekroczyliśmy już 20 proc. Choć trudno przewidzieć, kiedy dokładnie będzie pik zachorowań, już powinniśmy się przygotować na kolejne wzrosty zakażeń i wrócić do zasad bezpieczeństwa - podkreśla szef GIS.
Lekarz przypomina o maseczkach oraz izolacji.
- To dobry moment, by wrócić do stosowania maseczek w placówkach medycznych, jeśli są pacjenci z objawami infekcji. O izolacji oraz nakładaniu maseczek, powinny też pamiętać osoby, które mają kontakt z chorymi. Ponadto, jeśli objawy nas niepokoją, powinniśmy zgłosić się do lekarza - tłumaczy ekspert.
Przypomnijmy, że objawy w przypadku wariantów omikronowych mogą być łagodne i przypominać przeziębienie (np. katar, kaszel, zatkany nos, bóle gardła, głowy, mięśni), ale też przebiegać z dusznościami czy gorączką lub dawać objawy przypominające zatrucie pokarmowe (np. biegunka, nudności, wymioty).
3. Co ze szczepionkami?
Eksperci przypominają też o konieczności zabezpieczenia Polaków przed sezonem infekcyjnym i wskazują, że resort zdrowia powinien się zająć zakupem szczepionek przeciwko COVID-19 jak najszybciej.
- Trzeba bezwzględnie uniknąć sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku. Poprzednia ekipa rządząca zostawiła wszystko na ostatnią chwilę i dopuściła do tego, że na początku sezonu nie było szczepionek przeciwko COVID-19, dotarły one z dużym opóźnieniem, dopiero w grudniu - podkreślał w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, przewodniczący zespołu ds. monitorowania i oceny sytuacji dotyczącej zagrożeń związanych z chorobami zakaźnymi, działającego przy resorcie zdrowia.
- Dlatego jedną z naszych kluczowych rekomendacji jest zakup szczepionek, o którym już należałoby myśleć, jeśli chcemy zdążyć na początek sezonu infekcyjnego. Przy czym powinny być to szczepionki jak najbardziej aktualne, a tym samym najbardziej skuteczne - zaznaczał lekarz.
Ocenił też, że leki przeciwwirusowe to "jeden z kluczowych elementów przygotowania do sezonu infekcyjnego". Mimo wielomiesięcznych apeli naukowców i lekarzy, w Polsce są one wciąż praktycznie niedostępne (barierą jest wysoka cena).
- Wraca temat leków przeciwwirusowych, przede wszystkim Paxlovidu, ale także Remdesiviru, które nadal nie są w Polsce refundowane - wskazywał prof. Flisiak.
Zapytaliśmy o to wszystko Ministerstwo Zdrowia, ale zamiast konkretów, dostaliśmy tylko lakoniczną odpowiedź.
"Europejska Agencja Leków (EMA) pod koniec kwietnia br. wydała zalecenia dot. składu szczepionek na najbliższy sezon. Naszym celem jest umożliwienie szczepień wcześniej, niż to było w poprzednim sezonie. Podjęliśmy działania zmierzające do ich zabezpieczenia" - czytamy w odpowiedzi przesłanej do naszej redakcji z biura komunikacji MZ.
Resort nie odpowiedział, jakie to będą szczepionki (na jesieni miały być podobno dostępne w Polsce monowalentne szczepionki przeciwko subwariantowi JN1, które są najbardziej aktualne, bo preparatu ukierunkowanego na nowy szczep FLiRT jeszcze nie ma) i kiedy będą realnie dostępne w punktach szczepień.
Tymczasem na poprawę dostępu do leków na razie się nie zanosi.
"Obecnie nie toczą się postępowania o objęcie refundacją leków przeciwwirusowych (w tym Paxlovidu) w leczeniu COVID-19" - przekazał nam resort zdrowia.
W odpowiedzi powtarza się też po raz kolejny informacja na temat Paxlovidu, którą MZ wysyłało nam jeszcze za poprzedniej ekipy rządzącej. Resort wskazał, że "Rada Przejrzystości przy Prezesie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji uznała za zasadne objęcie refundacją produktu leczniczego Paxlovid". Ostatecznie nie rekomendował tego jednak prezes AOTMiT.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.