To pierwsza tego typu operacja w Polsce. Dzięki temu pacjenci odzyskają słuch
W Poznaniu przeprowadzono pierwszą w Polsce operację wszczepienia implantów ślimakowych przy pomocy robota otologicznego RobOtol. - Dzięki temu możemy nie tylko odtworzyć słuch, ale też zachować te komórki słuchowe, które jeszcze przeżyły - podkreśla chirurg-otolog dr hab. med. Wojciech Gawęcki. Do tej pory tego typu operacje w Europie wykonywały tylko kliniki we Francji, Belgii, Niemczech, Włoszech i Czechach.
1. Ręce chirurga zastąpił robot
Prof. Małgorzata Wierzbicka, kierownik poznańskiej Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej przypomina, że operacje implantów ślimakowych u pacjentów z niedosłuchem są w Polsce stosowane od lat 90. Tym razem po raz pierwszy podczas zabiegu ręce chirurga zastąpił robot.
- W przypadku robota nie ma mowy o drżeniu rąk, robot umożliwia bardzo precyzyjne, atraumatyczne wprowadzenie elektrody implantu do ślimaka - po optymalnej osi i ze stałą prędkością. To jest niezwykle ważne, przecież my poruszamy się w przestrzeniach płynowo-błoniastych, gdzie zniszczenie ich przez elektrodę skutkuje zniszczeniem słuchu - mówi dr hab. med. Wojciech Gawęcki wykonujący operacje z użyciem robota.
- Przy pomocy robota chirurgicznego możemy nie tylko odtworzyć słuch, ale też zachować te komórki słuchowe, które jeszcze przeżyły. Mamy 30 tys. komórek słuchowych w organizmie, nawet u osób z niedosłuchem nie wszystkie giną, najczęściej jakaś cząstka z nich pozostaje. Mamy nadzieję, że dzięki zastosowaniu robota uda się ten słuch zachować w wyższym odsetku - dodaje lekarz.
2. To pierwszy taki zabieg w Polsce
Poznań jest pierwszym ośrodkiem w Polsce, który zdecydował się na wykonywanie tego typu zabiegów.
- Pierwsze robotyczne wszczepienie implantu ślimakowego miało miejsce w klinice APHP Pitié-Salpêtrière w Paryżu w 2019 r. Obecnie takie operacje są prowadzone w kilkunastu ośrodkach na świecie, m.in. we Francji, pojedyncze w Niemczech, we Włoszech i w Czechach. Trójka chorych, którzy jako pierwsi będą operowani w Poznaniu, to pacjenci z głębokim niedosłuchem. Implant ślimakowy stanowi u nich jedyną możliwość powrotu do świata dźwięków. Dwoje z nich ma zachowane resztki słuchowe - wyjaśnia prof. Małgorzata Wierzbicka.
Pierwsza z pacjentek (58-latka) w dzieciństwie była długotrwale leczona gentamycyną, która została uznana za preparat ototoksyczny, czyli powodujący uszkodzenie słuchu. Druga z pacjentek - 62-latka ma rodzinne obciążenie związne z niedosłuchem. W przypadku trzeciego pacjenta - 63-latka z woj. lubuskiego - do utraty słuchu doprowadziły liczne stany zapalne uszu w przeszłości.
Lekarze szacują, że dzięki operacjom robotycznym rocznie słuch będzie mogło odzyskać ok. 40-45 pacjentów. - Chorzy z implantem ślimakowym po prostu odzyskują słuch. Niezawodność implantów ślimakowych sięga 98-99 proc., czyli jest ogromna - zaznacza dr Gawęcki.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.
