Tysiące osób czuje się oszukane przez Dr Smile. Sprawa zgłoszona do UOKiK
Miały być proste zęby i piękny uśmiech, a skończyło się płaczem i zgrzytaniem zębów, choć to ostatnie nie było dane wszystkim, którzy zdecydowali się na nakładki ortodontyczne Dr Smile. Grupa oszukanych osób liczy już ponad 13 tys. użytkowników, a każdego dnia przybywają nowi.
1. Oszukani przez Dr Smile
Dr Smile obiecywał proste zęby bez drutów, bólu, wyrywania i do tego taniej niż u ortodonty. Reklamy firmy pojawiały się wszędzie, a influencerzy zachwalali nakładki. Wiele osób się skusiło.
Efekty okazały się dalekie od oczekiwanych, koszty również. Nabrane osoby zjednoczyły się na facebookowej grupie "Oszukani przez Dr.Smile". Historii jest mnóstwo, różnią się szczegółami, ale łączy je jedno – nie tak miało być. Do grona niezadowolonych z zabiegu zalicza się Maciej Marcinek.
- Poleciła mi to znajoma, która korzystała z usług innej firmy działającej na tej samej zasadzie, tylko w moim mieście jej nie było. Koleżanka jest zadowolona, więc stwierdziłem, że dlaczego mam nie wierzyć – wybór Macieja padł więc na Dr Smile.
Mężczyzna wcześniej konsultował swój zgryz z ortodontą, planował zakładać zwykły aparat. Przed przygotowaniem planu leczenia poproszono go o wyleczenie wszystkich zębów. Przez niedokładną informację zaczął szukać alternatyw.
2. Usługa, ale bez uśmiechów
- Najpierw poleczyłem zęby kanałowo, sporo zapłaciłem, jeszcze więcej wycierpiałem. Później ortodonta powiedział mi, że zęby, które leczyłem, będziemy usuwać. U Dr Smile dowiedziałem się z kolei, że zębów nie będą wyrywać, więc byłem wniebowzięty – wyjaśnia Maciej.
Szybka rejestracja, darmowy skan, przygotowanie planu i po kilku tygodniach przyszły nakładki. Zęby się wyprostowały, ale zmienił się zgryz. O takiej możliwości nikt nie wspominał. Pracownicy Dr Smile twierdzą, że tak ma być.
Mimo wielokrotnie zgłaszanych problemów przez Macieja, przedstawiciele upierali się, że wszystko jest w porządku. Kontakt był utrudniony, czasem odpowiedź przychodziła dopiero po kilku tygodniach, zawsze ta sama, szablonowa. Otwartym zgryzem nikt się nie przejmował.
- Po pewnym czasie odezwałem się do Dr Smile, że coś jest nie tak podczas leczenia. Zgryz się rozjeżdża – nie jestem w stanie zjeść makaronu, mam tzw. zgryz otwarty. Zgłosiłem im to i zaprosili mnie na dodatkowy skan, wysłuchali moich spostrzeżeń i dostałem komplet innych nakładek. Nie pomogło. Przyjęli mnie na kolejny skan, przez sześć tygodni procesowali temat i w końcu przysłali mi nowe nakładki i kolejny plan leczenia, już trzeci - mówi Maciej.
3. Zmiana planu leczenia
Choć opłaty i umowa nie uległy zmianie, oryginalny plan leczenia nie ma nic wspólnego z tym, na którym obecnie jest Maciej.
- Trzeci plan leczenia jest zupełnie inny od tego na początku. Nie było to dopasowane do moich potrzeb, jakby szablonowe - komentuje.
Najbardziej cierpi komfort życia, otwarty zgryz znacznie utrudnia funkcjonowanie.
- Nikt mnie nie informował, że zgryz się zmieni. Po tym będę potrzebował dalszego leczenia, żeby to wyrównać. To dodatkowe koszty, a w ogóle nie wspominali, że taka sytuacja może mieć miejsce - żali się Maciej.
Jakościowo nakładki również pozostawiają wiele do życzenia. Maciej ciągle je przegryza, pluje plastikiem. Zęby się zatapiają i po kilku dniach powstają dziury. Teraz nosi je, bo już zapłacił, a może sytuacja odrobinę się poprawi.
Maciej jeszcze nie konsultował zgryzu z ortodontą, ale wie, że tego nie uniknie. Nakładki miał nosić 7 miesięcy, a minęło już 12. Leczenie ma potrwać do września, czyli dwa razy dłużej, niż obiecywał Dr Smile.
Poszkodowany wciąż zastanawia się, co zrobić. Ciekawi go, jak rozwinie się sytuacja, zarówno z jego zgryzem, jak i skargą złożoną do UOKiK. Wciąż się łudzi, że zgryz poprawi się do września, ale już liczy się z faktem, że będzie musiał interweniować specjalista.
Historia Macieja nie jest odosobniona. Wiele osób czuje się oszukanych, niestety nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Niektórzy mają problem ze zgryzem i zmagają się z ogromnym bólem zębów, który uniemożliwia im codzienne funkcjonowanie.
4. Sprytny telemarketing
Sporo osób ma inny niż Maciej problem z Dr Smile – opłaty. Niektórzy chcieli dowiedzieć się, na czym polega leczenie. Skoro skan jest darmowy, to dlaczego nie skorzystać? Udali się na konsultację, nakładek nie kupili, ale faktura przyszła. Jak wyjaśniają potencjalnym klientom telemarketerzy, wyrażenie zainteresowania to zawarcie ustnej umowy.
Perypetie Marty trwają od początku lutego. Pomimo rezygnacji z umowy, a raczej próby, do domu zostały wysłane nakładki (jednak nieodebrane). Pocztą nadal przychodzą dziwne faktury i wezwania do zapłaty. Marta do tej pory nie dostała umowy ani nagrania. Nie podano też informacji, kto tworzył plan leczenia. Okoliczności wydają się patowe, ale w grupie siła i większość stara się dochodzić swoich praw.
- Umowa nie została zawarta skutecznie. Usługi z faktury nie były zamówione, ani wykonane. Nieuczciwe jest to, że po rezygnacji tego samego dnia dostałam fakturę na kwotę za całe leczenie, mimo że żadnego nie podjęłam. Jako moderator grupy osób oszukanych liczę, że Dr Smile zachowa się w porządku i rozwiąże umowę, mi i innym poszkodowanym, tak jak należy. Będę starała się pomóc wszystkim członkom grupy, jeśli nie dostanę satysfakcjonującego mnie rozwiązania - mówi nam Marta, która moderuje facebookową grupę zrzeszającą klientów, którzy nie są zadowoleni z usług Dr. Smile.
5. Co na to specjalista?
Metodę nakładkową w 1997 roku opracowała grupa studentów i była to jedyna opcja dla osób, które chciały skorygować wady zgryzu. Jednak wraz z wygaśnięciem patentu pojawiło się mnóstwo firm, które oferują podobną metodę.
Czy leczenie nakładkami ma sens? Ma, musi jednak być prowadzone przez doświadczonego specjalistę. Dr Smile opieki specjalisty nie oferuje. Nie do końca wiadomo też, kto w ogóle wykonuje plan leczenia, bo wiele osób skarży się, że firma odmawia podania nazwiska "specjalisty". Firma podkreśla, że nie proponuje leczenia ortodontycznego, tylko prostowanie zębów, co łatwo w umowie przeoczyć.
- Zarówno nakładki, jak aparat stały mogą być stosowane przy różnych wadach, nawet bardzo skomplikowanych, ważne jest, by takie leczenie nadzorował lekarz stomatolog, który zajmuje się ortodoncją, by w każdej sytuacji móc interweniować i wprowadzać zmiany w planie leczenia lub dodać elementy, które będą miały wpływ na prawidłową biomechanikę leczenia ortodontycznego. Zarówno aparat stały jak i nakładki są w stanie poradzić sobie nawet ze skomplikowaną wadą zgryzu – wyjaśnia lek. dent. Agnieszka Kulik-Szewczyk z Exclusive Dental Studio.
Warto też dodać, że Dr Smile zapewnia o testach klinicznych, poszukiwania w tym przypadku okazały się jednak próżne. Jak przypomina pani Agnieszka, takie badania są potwierdzeniem bezpieczeństwa i skuteczności.
- Na podstawie zdjęć, w dodatku wykonanych samodzielnie, nie ma możliwości, aby nakładki prawidłowo ustawiły zgryz, trudno nawet o to, by odpowiednio przylegały do zębów. Jeśli osoba, która na podstawie zdjęć od pacjenta, analizuje kształt, wielkość, nawet w doskonały sposób używa do tego programu komputerowego to i tak produkt finalny, nakładki, mogą pasować, ale kto weźmie odpowiedzialność za "leczenie"? Kto pomoże pacjentowi, kiedy skutki noszenia takich nakładek będą już odczuwalne? - nie pozostawia złudzeń lek. dent. Agnieszka Kulik-Szewczyk.
6. Nakładki nakładkom nierówne
Firmy mają różne technologie, które wykorzystują podczas produkcji.
- Nawet jeśli nakładki pasują, to niekoniecznie są zaprojektowane, by leczyć wady zgryzu, czasem prostują niektóre zęby, ale prawidłowy, funkcjonalny zgryz to nie tylko proste zęby. Nakładki zaprojektowane bez ortodonty mogą pękać wtedy bez względu na markę. Należy zwracać uwagę, czy to jest produkt medyczny i kto jest odpowiedzialny za leczenie – dodaje lek. dent. Agnieszka Kulik-Szewczyk.
Wniosek nasuwa się jeden – nie jest ważne, jaką metodą decydujemy się prostować zęby i korygować wady zgryzu, najważniejszy jest wybór doświadczonego specjalisty, który poprowadzi bezpieczne leczenie. Takie rozwiązanie może zająć więcej czasu, ale mamy pewność, że uzyskamy upragniony efekt, który utrzyma się na stałe.
7. Stanowisko Dr Smile
O komentarz poprosiliśmy również przedstawicieli firmy, autorką odpowiedzi jest Corinna Romke, szef ds. komunikacji korporacyjnej. Dr Smile zapewnia, że sposób zawierania umów jest zgodny z prawem.
"Jakiekolwiek płatności za produkty Dr Smile są możliwe tylko po potwierdzeniu zamówienia z obowiązkiem zapłaty. Przed złożeniem zamówienia udostępniamy potencjalnym pacjentom regulamin oraz umowę i informujemy ich, że kliknięcie widocznego przycisku "Zamów teraz z obowiązkiem zapłaty", znajdującego się na stronie internetowej, jest równoznaczne z zaakceptowaniem regulaminu i złożeniem zamówienia, a tym samym zawarciem umowy.
Jest to standardowa procedura w sprzedaży online. Osoby, które tego nie zrobiły, czyli nie złożyły zamówienia poprzez kliknięcie przycisku "Zamów teraz z obowiązkiem zapłaty", nie mogły otrzymać faktury od Dr Smile. Zgodnie z naszymi procedurami, rozmowa z konsultantem i wyrażenie zainteresowania ofertą nigdy nie jest równoznaczne z zawarciem umowy" - pisze Corinna Romke w nadesłanej wiadomości.
Firma zauważa, że prostowanie zębów zależy od przestrzegania zaleceń, a nad całym procesem czuwa dentysta (a co z ortodontą?). Dowiedzieliśmy się również, skąd mogą wynikać problemy ze zgryzem, które zgłasza wiele osób.
"Procent przypadków, w których może wystąpić wada zgryzu, jest bardzo niski, w naszym przypadku około 0,4 proc. wszystkich przypadków. Przy każdym leczeniu ortodontycznym istnieje jednak ryzyko wystąpienia wad zgryzu. Dr Smile utrzymuje stały kontakt z pacjentem i bardzo dokładnie monitoruje postępy leczenia. W razie problemów pacjent zostanie skierowany do jednego z naszych (partnerskich) dentystów w celu dalszej oceny sytuacji – wyjaśnia Corinna Romke w mailu.
Warto jednak dodać, że celem ortodoncji jest przede wszystkim leczenie wad zgryzu, względy estetyczne to po prostu bonus. Kolejna kwestia dotyczy ujawniania nazwisk lekarzy i tu również otrzymaliśmy odpowiedź.
"Każda dokumentacja medyczna jest udostępniana na żądanie pacjenta, zgodnie z prawem. Dr Smile opracowuje indywidualne plany leczenia z udziałem zespołu zatrudnionych licencjonowanych dentystów, na podstawie dokumentacji zgromadzonej przez dentystę partnerskiego (podczas wstępnej wizyty w gabinecie partnerskim). (...) Planowanie leczenia odbywa się zgodnie z surowym protokołem medycznym opisującym spektrum leczenia. Jest sprawdzane i w razie potrzeby modyfikowane przez naszych zatrudnionych dentystów. Zaangażowanie kilku wykwalifikowanych dentystów jest zdecydowaną zaletą, ponieważ łączy naszą pełną wiedzę zawodową. Podejście "4 do 6 oczu" oceniamy jako bardzo skuteczne "- twierdzi Corinna Romke.
Firma zaznacza, że działa w granicach prawa, skąd więc tyle poszkodowanych osób? Choć stanowisko ortodontów jest jasne i pojawia się wiele kwestii etycznych, sprawę umów ostatecznie rozstrzygnie UOKiK.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.