Trwa ładowanie...

Umówiłam się na dawkę przypominającą. W przychodni odmówiono mi szczepienia

 Karolina Rozmus
28.04.2022 20:27
Odmówiono mi szczepienia, bo "nie zebrała się odpowiednia grupa"
Odmówiono mi szczepienia, bo "nie zebrała się odpowiednia grupa" (mat. własne)

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że kampania szczepień w Polsce okazała się fiaskiem. Wciąż jednak są osoby, które chcą się zaszczepić, w tym ja. Kiedy nareszcie mogłam umówić się na trzecią dawkę, w przychodni boleśnie zderzyłam się ze ścianą. Usłyszałam, że nie zebrała się odpowiednia grupa, że nie będą marnować całego opakowania szczepionki na jedną osobę i na do widzenia – żebym przyszła kiedy indziej. Wiem, że nie jestem jedyną osobą, która się z tym spotkała.

spis treści

1. "Dzisiaj nie szczepimy"

Nigdy nie miałam wątpliwości co do konieczności zaszczepienia się, nie tylko przeciw COVID. Jednak w przypadku trzeciej dawki właśnie tej szczepionki napotykałam szereg trudności. A właściwie jedną – jako matka małego dziecka wciąż musiałam mierzyć się z różnymi infekcjami, dla których wektorem był mój czterolatek. Na zmianę ja i mój mąż chorowaliśmy. Gdy chwilowo zła passa się zakończyła, umówiłam się przez intuicyjny i przyjazny pacjentowi system IKP na stronie pacjent.gov.pl. Zero telefonów, zero umawiania się w przychodni – logowanie przez profil zaufany, wskazanie miejsca i daty – tyle wystarczy. I trwa to nie dłużej niż kilka minut. Szkoda tylko, że potem zmarnowałam swój czas i paliwo.

Przez Internetowe Konto Pacjenta bez problemu można umówić się na dowolny termin szczepienia
Przez Internetowe Konto Pacjenta bez problemu można umówić się na dowolny termin szczepienia (Arch.prywatne)
Zobacz film: "Trzecia dawka szczepień jest konieczna"

Wybrałam najbliższą placówkę i godzinę popołudniową. Miało być blisko i bez kolizji z obowiązkami w pracy. Pojechałam do niewielkiej miejscowości, kilkanaście kilometrów od miejsca zamieszkania. W przychodni tej nie byłam nigdy wcześniej, nie jestem też jej pacjentką.

Placówka była już opustoszała, w pokoiku obok rejestracji znajdowały się trzy pracownice. Powiedziałam, że przyszłam na szczepienie. Miałam wrażenie, że są zaskoczone, zwłaszcza gdy zadały pytanie: - Na jakie szczepienie?

Wytłumaczyłam krótko, że chodzi o booster przeciw COVID i że byłam zapisana.

- Dzisiaj nie szczepimy. Nie zebrała się grupa osób na szczepienie, nie będę otwierała opakowania dla jednej osoby, bo zmarnuje się reszta szczepionek – powiedziała jedna z pań. Dodała też, że teraz mają takie wytyczne, które nie pozwalają na podobne marnowanie preparatu.

Powiedzieć, że byłam zaskoczona, to jak nie powiedzieć nic. Mimo że jestem dziennikarką i na co dzień nie brakuje mi słów, to teraz odzyskanie rezonu zajęło mi kilka chwil. Wytłumaczyłam raz jeszcze, że nie przychodzę z ulicy. Zapisałam się na szczepienie, a skoro system wskazał ich placówkę jako tę, która zrealizuje szczepienie w danym dniu, to zaszczepić mnie muszą. Usłyszałam ponownie: nie dziś, nie można marnować szczepionek. Bez wytłumaczenia, czy sms potwierdzający moje szczepienie to błąd systemu czy błąd ludzki.

Mimo potwierdzającej wiadomości, szczepienie się nie odbyło
Mimo potwierdzającej wiadomości, szczepienie się nie odbyło (mat. własne)

Trudno się nie uśmiechnąć się z goryczą na myśl o tej oszczędności szczepionek, podczas gdy w magazynach zalega nam 25 mln, a w dodatku czekamy na dostawę kolejnych 60-70 milionów. Sam minister zdrowia, Adam Niedzielski niedawno, w kontekście zerwania umowy z Pfizerem, podkreślał, że szczepionek jest więcej niż chętnych do ich przyjęcia.

- Mieszka pani daleko? Może pani podejdzie w piątek – doradziła druga z pań.

Szczepienie w niektórych przychodniach może okazać się niemożliwe
Szczepienie w niektórych przychodniach może okazać się niemożliwe (mat. własne )

2. Biuro Rzecznika Praw Pacjenta i NFZ reagują

Postanowiłam, że zbadam sprawę. Z ciekawości, a także z wewnętrznego przekonania, że nawet jeśli w Polsce kampania szczepień to przebrzmiała historia, to każda zaszczepiona osoba jest małym sukcesem w drodze do zyskania odporności populacyjnej.

Zadzwoniłam na infolinię Rzecznika Praw Pacjenta. Uzyskałam informację, że powinnam poinformować o tym zarówno Lubelski Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia, jak i kierownika placówki. Udało mi się jeszcze dowiedzieć, że nie ma wytycznych, które nakazywałyby zebranie określonej grupy do szczepień, jednak konsultantka z Biura RPP nie była w stanie powiedzieć, co stoi za zachowaniem pracownic placówki. Zasugerowała, że nie można wykluczyć błędu komunikacji pomiędzy systemem IKP a systemem przychodni.

Skontaktowałam się z Narodowym Funduszem Zdrowia i podczas rozmowy telefonicznej uzyskałam informację, że moja skarga została przyjęta i zostanie rozpatrzona. Usłyszałam również, że zrobią wszystko, by jak najszybciej ustalić, co się stało, bo takie sytuacje są niedopuszczalne. Wkrótce dostałam również odpowiedź pisemną od NFZ.

"Szanowna Pani Redaktor, dziękujemy, że poinformowała nas Pani o sytuacji, która miała miejsce w puncie szczepień w Piaskach. Przykro nam, że nie mogła Pani zrealizować zaplanowanego szczepienia. Opisana przez Panią sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Zwrócimy się do opisanej przychodni z prośbą o odniesienie się do sytuacji i złożenie szczegółowych wyjaśnień. Za organizację pracy punktu odpowiedzialne jest kierownictwo placówki.

Wszystkie osoby, które mają problem z zapisaniem się lub z realizacją szczepienia prosimy o zgłaszanie takich sytuacji. Każdą sprawę szczegółowo wyjaśnimy".

Mail z prośbą o wytłumaczenie mi tej sytuacji – niemal taki sam jak do NFZ – wysłałam do kierownika przychodni. Dotychczas nie otrzymałam odpowiedzi.

Udało mi się jeszcze ustalić, że mój przypadek nie jest jednostkowym, choć nie w tej przychodni. W międzyczasie zadzwoniłam do rejestracji przychodni, żeby zapytać, co ze mną dalej. Pani zareagowała błyskawicznie, mówiąc, że mogę przyjść następnego dnia między 14 a 18. Na moje pytanie, czy zebrała się grupa chętnych na szczepienie, odpowiedziała wymijająco, przyznała też, że następnego dnia "otwierają opakowanie".

Zgodnie z ulotką produktu, dostępną na stronie producenta, w opakowaniu znajduje się 195 fiolek. Każda fiolka po rozcieńczeniu daje sześć dawek po 0,3 ml, z czego każda zawiera 30 mikrogramów RNA. Zakładam więc, że grupa do szczepienia, o jakiej wspominały pracownice przychodni, miałaby liczyć sześć osób.

Producent informuje, że jedna fiolka to po rozcieńczeniu sześć dawek szczepionki
Producent informuje, że jedna fiolka to po rozcieńczeniu sześć dawek szczepionki (Pfizer.com)

3. "Muszę powiedzieć, że w naszym kraju dzieje się źle"

Postanowiłam poprosić o opinię także eksperta. Dr Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy medycznej na temat COVID-19, który jest aktywnym propagatorem szczepień w Polsce powiedział wprost:

- Nie ma wytycznych, które mówiłyby o konieczności zebrania określonej grupy osób do wykonania szczepienia przeciw COVID-19. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł wpaść na tak patologiczny pomysł – przyznał w rozmowie z WP abcZdrowie.

Dodał, że jako kraj polegliśmy w kampanii szczepień, ale mimo to każdy, kto chce się zaszczepić, powinien mieć taką możliwość. Dotyczy to także dawki przypominającej, na którą się zgłosiło – jak podkreśla dr Fiałek – zaledwie 30 proc. uprawnionych Polaków.

- Jeśli więc z nieuzasadnionych merytorycznie przyczyn odmawia się zaszczepienia kogoś przeciw COVID-19, to trzeba nazwać to patologią – mówi wprost ekspert.

- Każdy z nas może popełnić błąd. Jeśli to byłbym ja, powiedziałbym: "Przepraszam, doszło do pomyłki". Uważam, że jesteśmy ludźmi i tak właśnie powinniśmy postępować. Niestety w Polsce poza wszystkimi innymi problemami toczącymi polski system opieki zdrowotnej, obserwuję również kłopoty komunikacyjne pomiędzy przedstawicielami ochrony zdrowia a społeczeństwem – podkreśla dr Fiałek.

Jego zdaniem podobne sytuacje są zagrożeniem nie dla tych, którzy mają pewność co do zasadności szczepień, ale dla tych, których niemal udało się przekonać. Niemal – bo kiedy w końcu podjęli decyzję o szczepieniu, natrafiają na problem. To ich utwierdza w poczuciu, że cała akcja szczepień w Polsce to farsa.

- To z pewnością nie pierwsza i nie ostatnia taka sytuacja. Ktoś, komu zależy na szczepieniu, nie odpuści, pójdzie w innym terminie, ale osoby wątpiące, nieprzekonane na pewno w obliczu takiego traktowania zrezygnują ze szczepień w ogóle. A przy tak niskim odsetku wyszczepienia w Polsce to jest niedopuszczalne – podkreśla dr Fiałek.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze