Jak uniknąć wypadków w górach? Pytamy zdobywcę najwyższego szczytu Spitsbergenu
"Podstawowa zasada jest taka, że góra za rok też będzie stała. A my?" - o tym, dlaczego tak ważne jest odpowiednie przygotowanie przed wyprawą w góry rozmawiamy z ekspertem. Bilans tragedii na Giewoncie przeraża.
1. Dariusz Skolimowski o bezpieczeństwie
O to, co zrobić, by maksymalnie zadbać o swoje bezpieczeństwo na górskich szlakach pytamy Dariusza Skolimowskiego, zdobywcę Korony Gór Polski, który jako pierwszy Polak samotnie dotarł na najwyższy szczyt na Spitsbergenie.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abc Zdrowie: Mamy coraz więcej ''niedzielnych'' turystów zupełnie nieprzygotowanych na górskie wyprawy. Obserwuje ich pan na swoich trasach?
Dariusz Skolimowski, alpinista, zdobywca Korony Gór Polski, najwyższych szczytów Alp: Rysy są takim przykładem, że ludzie idą, nie zdając sobie sprawy z trudności trasy. Często są tam przypadki skręcenia nóg, nawet spadnięcia.
Jest takie powszechne przekonanie, że jak ktoś sobie kupi buty i ubranie sportowe, to jest mistrzem. Ale ludzie kondycyjnie często nie wytrzymują, nie są przygotowani na dłuższe szlaki. Potem wychodzimy na trasę i łamiemy nogę, skręcamy kostkę. W Tatrach często są na szlakach luźne kamienie, na to też trzeba zwrócić uwagę. Nawet latem, bez gwałtownego wchodzenia, kontuzje są bardzo częste.
Ja stosuję taką zasadę, że wychodzę w góry wcześnie i wcześnie wracam. Warto też mieć ze sobą latarkę, taka ''czołówka'' mieści się nawet w torebce, a choć zabrzmi to górnolotnie, może nam uratować życie.
Grzechy główne Polaków w górach?
U nas w górach wszyscy są bardzo pewni, że są świetnie przygotowani przez ten cały sprzęt elektroniczny, mają telefony, komunikatory i zaniedbują pewne rzeczy.
Ostatnio na przykład byłem w Karpaczu i byliśmy na Śnieżce, a tam mnóstwo ludzi w samych koszulach, tylko szczękali zębami. To chyba oczywiste, że wraz z wysokością temperatura się obniża, ale wielu zapomina.
Jak się w takim razie odpowiednio przygotować?
Przede wszystkim zakładamy sportowe buty, a nie laczki czy pantofle, ważne jest odpowiednie ubranie. Jest piękna pogoda, a nagle jest deszcz i spadek temperatury nawet o 15 stopni. Nie jesteśmy w stanie się rozgrzać, może nastąpić wychłodzenie organizmu.
Konieczna jest kurtka i podręczna apteczka. Ja mam w niej zawsze środek do odkażania, bandaż elastyczny, gazę jałową, plaster, maść na stawy, tabletki przeciwbólowe, batonik.
W zeszłym roku było to dla mnie zbawienne - Matterhorn, to miała być krótka wyprawa, nagle gwałtowne załamanie pogody. Na szczęście miałem ze sobą ciepłe ubranie, grubą kurtkę. Zostałem do rana w górze, chociaż do zejścia zostało mi 400 metrów w pionie, ale to i tak było ryzyko.
Oczywiście zawsze sprawdzamy prognozy pogody. Ważne też, żeby powiedzieć komuś, że ruszamy i jaką dokładnie trasę planujemy?
Trzeba ustalić sobie trasę i czas, jaki nam zajmie. Absolutnie nie można zmieniać drogi w trakcie wyprawy. To ważne, żeby w razie czego było wiadomo, gdzie nas szukać.
A jak pan chodzi po górach, to widzi pan turystów z mapami?
To jest kolejny problem, ludzie coraz rzadziej używają map, a wystarczy, że telefon im się popsuje albo się rozładuje i są uziemieni. Mapy papierowe dokładnie podają czas, który nam zajmuje dana trasa.
Czarny, niebieski, zielony - czy kolor szlaku określa trudność trasy?
Kolor szlaku pieszego to nie jest odpowiednik jego trudności. W przeciwieństwie do tras narciarskich, w górach kolor tras pieszych nie pokazuje skali trudności. Z mapy można wyczytać to, czy jest stromo np. po poziomicach. Zawsze przeczytajmy wcześniej w Internecie o zagrożeniach na danym szlaku.
Porażenie piorunem to jeden ze scenariuszy, które trzeba brać pod uwagę w górach?
Kilka lat temu w Pieninach zginęła cała czteroosobowa rodzina, stanęli pod drzewem, w które trafił piorun, wcześniej zachowali się prawidłowo, zeszli z kopuły, weszli w las, stanęli pod drzewem, ale będąc w lesie, trudno nie być pod drzewem.
Tej burzy na Giewoncie też nic nie zwiastowało. O czym zapomniano? Przede wszystkim, że nie trzymamy się metalu, jeżeli są wyładowania atmosferyczne.
Jak się w takim razie zachować w takiej sytuacji, kiedy burza już nas złapała?
Ja bym w takiej sytuacji kucnął, co ważne, kucamy, a nie siedzimy, żeby był jak najmniejszy obszar kontaktu z podłożem. Najlepiej kucamy na plecaku, o ile nie jest na stelażu, jak ma metalowe elementy, to lepiej go nie dotykać.
Taka naczelna zasada, którą powinniśmy sobie wziąć do serca, zanim ruszymy w góry?
Uważam, że większym zwycięstwem jest się wycofać, niż potem mieć problem z zejściem. Rozsądek to jest klucz do sukcesu.
A pana największe zaskoczenie w górach?
Kilka lat temu trasa na Duforspitze, Szwajcaria. W trakcie wspinaczki rozbiłem namiot, obok mnie w drugim było trzech chłopaków ze Śląska. Ja miałem 20-kilogramowy plecak, oni nie mieli nawet lin, nie mogli się pozabezpieczać. Kiedy pogoda się popsuła, oni stwierdzili, że schodzą do bazy. Po dwóch godzinach wrócili, zapytali, czy mogą się schronić w moim namiocie. Nie mieli nawet kuchenki gazowej. Mieli wielkie ciężkie aparaty, a nie wzięli tego, co najważniejsze. Ta sytuacja była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Być może, nieskromnie powiem, uratowałem im wtedy życie tą ciepłą herbatą, inaczej pewnie by się poodmrażali.
Wolę mieć ciężej, ale być przygotowanym na każdą sytuację. Podstawowa zasada jest taka, że góra za rok też będzie stała. A my? Jeśli nie jesteśmy pewni, lepiej się wycofać.
Dariusz Skolimowski jako pierwszy Polak zdobył najwyższy szczyt na Spitsbergenie. Zawsze podkreśla, że nie lubi ryzykować, bo ma do kogo wracać. Prywatnie jest mężem i ojcem trzech córek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.