Groźna moda opanowała Polskę. Pod żadnym pozorem nie wolno tego robić
Moda na zbieranie muchomorów nie mija, a właśnie od września notuje się największy wysyp muchomora czerwonego, czyli Amanita muscaria. W sieci mnożą się grupy wsparcia, a nawet grupy sprzedażowe suszonych grzybów, nalewek i maści na bazie muchomora. Lekarze alarmują, by nie iść tą drogą.
1. "Święty król grzybów". Niebezpieczna moda w Polsce
Jak każdego roku jesienią, Polacy szturmują lasy i nie ma w tym nic dziwnego. Od września z powodzeniem można szukać borowików szlachetnych, podgrzybków, rydzów, kani i maślaków, należących do najchętniej zbieranych leśnych skarbów. Co najmniej do listopada owocuje również muchomor czerwony (Amanita muscaria).
Na zamkniętych grupach internetowych zrzeszających "miłośników" amanity można znaleźć pochodzące z ostatnich dni doniesienia, że w lasach jest prawdziwy wysyp. Internauci pokazują zdjęcia swoich zbiorów: rekordzistom udaje się zebrać nawet siedem kilogramów w ciągu jednej wyprawy do lasu. Fani muchomora dzielą się też poradami na temat obróbki i wykorzystania grzybów, a także przechowywania go tak, by zapasów wystarczyło aż do końca zimy.
W encyklopediach i atlasach grzybów Amanita muscaria jest jednoznacznie określany jako grzyb trujący, mimo to fake newsy na temat prozdrowotnych właściwości grzyba mają się dobrze.
Na YouTube, forach internetowych i w mediach społecznościowych muchomor czerwony jest przedstawiany jako "święty król grzybów". Miał on rzekomo być stosowany od wieków w medycynie ludowej, pojawiają się też informacje, jakoby w Rosji można było kupić preparaty i suplementy zawierające ekstrakt z muchomora nawet w aptece.
W sieci można znaleźć instrukcje tłumaczące, w jaki sposób przygotować grzyby, a także jak je dawkować z uwagi na jego właściwości psychoaktywne. Popularnością cieszy się także mikrodawkowanie, czyli stosowanie małych, wręcz homeopatycznych niekiedy dawek muchomora czerwonego w celu poprawy zdrowia, fizycznego jak i psychicznego.
"Muchomor czerwony jest lekarstwem", "Amanita muscaria wbrew wmówionej nam 'wiedzy', to jeden z najlepszych darów, leczy i pomaga, ma niesamowite właściwości i przy tym z daleka od chemicznej fabryki", "na mnie też na początku patrzyli jak na wariata, a potem każdy mnie prosił chociaż o parę kropli tego musu muchomora", "Amanita muscaria, naturalny lek, który Słowianie, Finowie używali do leczenia wielu schorzeń. Sami używamy od paru lat i tu uwaga. Nie chorujemy od tego czasu", "Mikrodawkowanie ma niezwykłe właściwości lecznicze, to nie substancja tworzy truciznę a ilość, dlaczego współczesna farmakologia na lekach, które łatwo przedawkować, nie pisze, że są trujące" - takie komentarze można było znaleźć pod jednym z ostatnich wpisów Nadleśnictwa Baligród oraz pod postem opublikowanym przez Lasy Państwowe.
Te pseudonaukowe teorie nie mają jednak żadnego poparcia w badaniach klinicznych, są natomiast niepokojące dla ekspertów z dziedziny medycyny.
2. Drgawki, omamy i paraliż układu oddechowego
"Głównymi toksynami obecnymi w muchomorze czerwonym, i często z nim mylonym muchomorem plamistym, są: kwas ibotenowy (panteryna, agaryna), muscymol, muskazon i muskardyna. Grzyby te zawierają także cały wachlarz substancji aktywnych, między innymi kwas stizolobowy i stilozobinowy oraz kwasy aminodikarboksyetylotiopropanowe" - wyjaśniała w jednym ze wpisów na Instagramie lekarka, Ewa Stawiarska.
Tłumaczyła, że substancje aktywne mają "wielokierunkowe działanie na organizm", mogą też prowadzić do wystąpienia drgawek, epizodów psychozy i porażenia ośrodka oddechowego. Zatrucie, jak pisze dr Stawiarska, może dawać takie objawy jak:
- zaburzenia percepcji słuchowej i wzrokowej,
- zaburzenia orientacji w przestrzeni i czasie,
- zmęczenie,
- zawroty głowy,
- pobudzenie psychoruchowe,
- euforia, lęk,
- omamy wzrokowe i słuchowe.
- Uwaga na muchomory czerwone, mimo mody na mikrodawkowanie, leczenie się tymi muchomorami bądź nawet jedzenie ich, jest niebezpieczne. To, że ktoś zjadł i żyje, czy się leczy jakimiś nalewkami na bazie muchomora, wcale nie znaczy, że i my powinniśmy. Drobna pomyłka może kosztować zdrowie, a nawet życie. Bywa, że nie tylko nasze, ale i naszych bliskich - alarmowała w rozmowie z WP abcZdrowie Magda, miłośniczka zbieractwa, która na swoim profilu w serwisie X dzieli się swoją wiedzą na temat grzybów.
Największym trucicielem polskich lasów, jak podkreślała ekspertka, jest jednak muchomor zielonawy, dawniej zwany sromotnikowym (Amanita phalloides). - Wystarczy niewielka dawka, żeby zabić człowieka. Ludzie mylą go z gąskami, mimo że gąski pojawiają się dużo później, nie mają pochwy ani pierścienia. Mylą też z gołąbkami, z zielonawym czy grynszpanowym, zwłaszcza gdy zbierają młode owocniki. A gołąbki nie mają pochwy, bulwy, pierścienia, ale ludzie mimo to je mylą - zwracała uwagę.
3. Nieodwracalne uszkodzenia. Zabija już 50 g
Toksyny zawarte w Amanita phalloides powodują nieodwracalne uszkodzenie narządów miąższowych. Już 50 g muchomora sromotnikowego wystarczy, żeby zabić dorosłego człowieka, a to za sprawą amanityny.
Nie ma na nią odtrutki, ale w leczeniu stosuje się N-acetylocysteinę, tę samą substancję, którą podaje się przy zatruciu paracetamolem. Do "odtrucia" potrzeba aż 71 ampułek leku, z czego połowę należy podać pacjentowi już w pierwszej godzinie - pisał w jednym z postów lekarz znany w mediach społecznościowych jako "Tomasz Rezydent".
- Amanityna, której źródłem jest muchomor sromotnikowy, jest najgroźniejszą toksyną znajdującą się w grzybach. Silnie uszkadza wątrobę, prowadząc do jej niewydolności, a nawet zgonu - tłumaczy toksykolog dr Eryk Matuszkiewicz w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Przyczyną śmierci jest najczęściej zespół wątrobowo-nerkowy, który polega na tym, że oprócz niewydolności wątroby pojawia się niewydolność nerek z brakiem wytwarzania przez nie moczu - dodał lekarz. Do zgonu może dojść również wskutek zaburzeń elektrolitowych oraz zaburzeń krzepnięcia. Poza tym amanityna może uszkadzać trzustkę, mięsień sercowy, a nawet jądra.
- W ciągu 6-12 godzin po spożyciu muchomora sromotnikowego pojawiają się gwałtowne bóle brzucha, wymioty i krwawa biegunka, które powodują odwodnienie. Wkrótce widoczne są też objawy poważnego uszkodzenia wątroby, nerek i ośrodkowego układu nerwowego – dodaje ekspert. Stan ten prowadzi do śpiączki i śmierci w ponad 50 proc. przypadków zatruć.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.