Zabijają lub odbierają sprawność. 5 chorób, które mogą zostać błędnie zdiagnozowane
Amerykański raport wskazuje, że każdego roku ok. 795 tys. pacjentów traci życie lub sprawność, ponieważ zdiagnozowano u nich niewłaściwe schorzenia. Za 40 proc. zgonów w tej grupie odpowiada pięć wyjątkowo niebezpiecznych chorób.
1. Błędne diagnozy
Raport opublikowany przez Johns Hopkins Armstrong Institute Center for Diagnostic Excellence wskazuje, że każdego roku w USA ok. 371 tys. pacjentów umiera, a 424 tys. doznaje trwałej niepełnosprawności wskutek nieprawidłowych rozpoznań.
- Im bardziej subtelny jest objaw, tym bardziej prawdopodobne jest, że pacjent zostanie błędnie zdiagnozowany – podkreśla w rozmowie z USA Today dr David Newman-Toker, główny autor raportu.
Badacze zauważyli, że za prawie 40 proc. wszystkich zgonów i trwałych niepełnosprawności w związku z błędem w diagnozie odpowiadają choroby:
- zapalenie płuc,
- rak płuc,
- udar,
- sepsa,
- żylna choroba zakrzepowo-zatorowa.
Autorzy podkreślają, że przyczyn pomyłek jest wiele, a nietypowe czy subtelne objawy to wierzchołek góry lodowej. Natomiast zarówno lepsza znajomość nietypowych objawów, jak i większa samoświadomość pacjenta są czynnikami, które mogłyby zmniejszyć liczbę nieszczęśliwych zdarzeń.
2. 5 najgroźniejszych chorób
W Polsce rak płuc to najczęściej diagnozowany nowotwór i zarazem najczęstsza przyczyna zgonu z powodu nowotworów – każdego roku zabija ok. 23 tys. osób. We wczesnej fazie, kiedy skuteczne leczenie jest możliwe, diagnozuje się zaledwie 20 proc. chorych. Zapalenie płuc z kolei dotyka tysięcy Polaków, ale w grupach najbardziej narażonych może prowadzić nawet do zgonu ok. 12 tys. osób każdego roku.
Specjalistka chorób zakaźnych, prof. Anna Boroń-Kaczmarska zwraca uwagę, że typowe dla zapalenia płuc objawy to gorączka, duszności i kaszel, złe samopoczucie i ból przy wdechu.
- Natomiast są takie zakażenia bakteryjne płuc, które nie dają spektrum dramatyzmu pod względem objawów klinicznych. Pacjent może czuć się dobrze i być przekonanym, że doskwiera mu jakaś błaha infekcja, a z leczeniem można poczekać. A ten czas, gdy dochodzi do uszkodzenia tkanki płucnej, działa na niekorzyść pacjenta i może prowadzić do skutków groźnych dla zdrowia czy nawet życia – wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie lekarka.
Żylną chorobę zakrzepowo-zatorową, jak tłumaczy flebolog prof. Łukasz Paluch, możemy z kolei rozumieć jako dwie jednostki chorobowe. Jedną jest zakrzepica, która odpowiada za powstawanie zakrzepów w żyle, druga to choroba zatorowa w przebiegu której może dojść do migracji skrzepu i zatkania światła naczynia, np. w płucach. Niekiedy jednak choroba rozwija się po cichu.
- Wynika to z faktu, że zakrzepica może dotykać różnych naczyń, a żyły znajdują się w całym naszym organizmie. Choć wiele osób kojarzy zakrzepicę z kończynami dystalnymi, to może dotykać nawet naczyń w mózgu, dając tak nietypowe objawy jak zaburzenia świadomości. Z kolei w obrębie jamy brzusznej czy miednicy mniejszej mogą nie wystąpić żadne dolegliwości. Niekiedy rozpoznanie choroby następuje więc dopiero, gdy dojdzie do migracji skrzepu do tętnic płucnych i zgonu pacjenta – mówi ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.
3. Udar. Cichy zabójca
W ponad 17,5 proc. przypadków błędna diagnoza dotyczyła udaru. Ma to związek z faktem, że pacjenci zgłaszali w placówkach medycznych mylące objawy jak zawroty czy bóle głowy.
Udary to trzecia po chorobach serca i nowotworach przyczyna zgonów wśród Polaków oraz najczęstsza przyczyna trwałej niepełnosprawności. Tymczasem, jak tłumaczy prof. Konrad Rejdak, spektrum objawów jest bardzo szerokie – od "wyjątkowo nasilonych, niepozostawiających żadnych wątpliwości, aż po bardzo subtelne czy nawet ich brak".
- Najczęściej udar kojarzy nam się z dramatycznym przebiegiem z porażeniem ciała czy innymi typami deficytów, które trudno przeoczyć. Jednak w terminie udaru mieści się szereg objawów, które można pomylić z błahymi dolegliwościami. Może mieć przebieg rozłożony w czasie. Pojawiają się objawy zwiadowcze o małym nasileniu – wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie kierownik Kliniki Neurologii SPSK 4 w Lublinie i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
- Niestety bywa, że sposób, w jaki pacjent przekazuje objawy, jest dla lekarza mylący, czasami też pacjent może nawet nie zdawać sobie sprawy z tych symptomów. Np. dochodzi do przemijających zaburzeń mowy, ale w czasie ich trwania pacjent nie miał możliwości się komunikować z innymi osobami albo ma przejściowe zaburzenia widzenia czy czucia, które bagatelizuje, nie zdając sobie sprawy, że mogą być objawem udaru – dodaje.
Prof. Rejdak zwraca również uwagę, że są takie typy udarów, które nie dają żadnych objawów, a rozmiar uszkodzenia mózgu widoczny jest dopiero w badaniach obrazowych.
Mimo to bardzo ważna jest czujność na potencjalne objawy udaru – zaburzenia mowy czy wzroku, niedowłady czy silny ból głowy.
- Czas jest wykładnikiem szans na odwrócenie skutków udaru i uszkodzenia struktur mózgu. Im więcej czasu upływa, tym uszkodzenia stają się większe i tym większe ryzyko, że doszło do nieodwracalnych zmian – puentuje prof. Rejdak.
4. Rocznie zabija 11 mln osób
Wymieniana w raporcie sepsa należy do najgroźniejszych zespołów objawów, które mogą prowadzić do śmierci pacjenta. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), w 2017 r. odnotowano 48,9 mln przypadków i 11 milionów zgonów spowodowanych przez sepsę.
- Może mieć piorunujący przebieg, przy czym zależy on od drobnoustroju, który wywołał sepsę. Np. niezwykle dramatycznie i szybko przebiega choroba spowodowana meningokokami, zwłaszcza u małych dzieci i osób w wieku senioralnym. Na przestrzeni zaledwie kilku godzin mogą rozwinąć się objawy wstrząsu septycznego prowadzącego do uszkodzeń wielonarządowych, zaburzenia pracy serca, nerek, płuc, uszkodzenia w obrębie ośrodkowego układu nerwowego, zaburzenia oddychania, niewydolności oddechowej i krążeniowej – tłumaczy prof. Boroń-Kaczmarska.
Ekspertka zwraca uwagę, że sepsa początkowo daje objawy kliniczne zakażenia, takie jak gorączka, złe samopoczucie chorego, osłabienie czy ból i zawroty głowy.
- To objawy, które zupełnie nie wskazują na potencjalne zagrożenie życia, jakim jest sepsa. Natomiast kluczowy jest moment podjęcia leczenia – mówi i dodaje, że w przypadku posocznicy każda minuta jest na wagę złota.
- Miałam okazję analizować przypadek medyczny pewnego pacjenta, młodego mężczyzny, który prawdopodobnie chorował na ropne zapalenie migdałków. Zgłosił się do jednego ze szpitali, ale odmówił hospitalizacji, mimo że parametry zapalne były na tyle nasilone, że podjęto decyzję o konieczności zatrzymania pacjenta na oddziale. Wskutek odmowy pozostania w szpitalu mężczyzna został zabezpieczony w leki i wypisany do domu. Dwa dni później trafił do szpitala w stanie ciężkim, w ciągu następnych dwóch lub trzech dób zmarł z powodu niewydolności wielonarządowej spowodowanej przez wstrząs septyczny – opowiada lekarka.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.