Im nie jest obojętny los bezbronnych zwierząt. Pomóżmy ''Kocim Aniołom''
Kotka Maja radzi sobie coraz lepiej, Fart był niedożywiony, miał niedobory, Monte ma bardzo duży ubytek w sercu, kot Krzyś był wielokrotnie krzywdzony przez człowieka, a Shiruku wymaga wzmocnienia odporności. Gdyby nie ''Kocie Anioły" te czworonożne stworzenia już by nie żyły. Ale są ludzie, którym nie jest obojętny los bezbronnych zwierząt. By dalej pomagać, potrzebują naszego wsparcia.
- 1. Moczi uwielbia się przytulać, głośno przy tym mrucząc
- 2. Maja radzi sobie coraz lepiej
- 3. Fart był niedożywiony, miał niedobory witamin, białka oraz wapnia
- 4. Pieszczoszka okazała się wielkim ''miziakiem''
- 5. Monte ma bardzo duży ubytek w sercu
- 6. Frysia już biega podczas zabawy
- 7. Shiruku wymaga wzmocnienia odporności
- 8. Krzyś był wielokrotnie krzywdzony przez człowieka
- 9. Mimi nigdy nie miała pełnej miski
- 10. Maja pozostawiła pustkę w sercach
"Kocie Anioły” to grupa osób walczących z kocią bezdomnością. Ostatnio borykają się z coraz większymi problemami finansowymi. Ich długi sięgają ponad 15 tysięcy złotych, w związku z czym nie są w stanie przyjmować kolejnych potrzebujących kociaków pod swoje skrzydła. Bez nich zginą. To, co ich ogranicza, to finanse. - Działamy tylko dzięki waszym wpłatom oraz własnym prywatnym pieniądzom. Nie jesteśmy w żaden sposób dofinansowywani. Nasza ogromna motywacja, żeby zmienić koci świat niestety nie wystarczy, a same chęci to za mało. Jeśli nie uda nam się wyjść z długów, będziemy musieli zakończyć swoją działalność - mówi Katarzyna Gryglicka należąca do ''Kocich Aniołów"
Obecnie pod ich opieką przebywa ponad 50 kotów. Wśród nich są kociaki w złym stanie, wymagające specjalistycznych badań i leczenia. Oto historie niektórych z nich.
1. Moczi uwielbia się przytulać, głośno przy tym mrucząc
Moczi przybłąkał się do gospodarstwa, ledwo żywy, wychudzony do granic możliwości, kachektyczny. Prawdopodobnie nie przeżyłby tej nocy na ulicy. Niestety test paskowy pokazał dwie kreski - FELV dodatni, kocia białaczka, wyrok śmierci. Propozycją weterynarza była eutanazja. Kotek nie mógł zostać w dotychczasowym miejscu ze względu na ryzyko zarażenia pozostałych kotów.
- Postanowiliśmy jak najszybciej przyjąć go pod naszą opiekę. Obecnie Moczi przebywa w domu tymczasowym, gdzie dochodzi do siebie. To naprawdę cudowny kot, uwielbia się przytulać, głośno przy tym mrucząc. Pokazuje tym wdzięczność za dom, ciepło i miłość - mówi Katarzyna.
Pomimo wyniszczającej go do tej pory choroby jest bardzo silny, reaguje na leczenie. Generuje to niestety ogromne koszty, z którymi nie dajemy sobie rady.
2. Maja radzi sobie coraz lepiej
- Pewnego dnia dostałyśmy telefon z lecznicy, opiekun przyszedł z kotką, na którą według niego spadła doniczka. Okazało się, że kotka ma połamany kręgosłup, brak czucia w tylnych łapkach, nie załatwia się samodzielnie. Jak to często bywa właściciel zdecydował, że nie będzie leczył kici, nie pokryje kosztów operacji bo za drogo. Zrzekł się praw do Hani - opowiada Katarzyna.
Maja (bo takie imię dostała na nowy start) jest już po tomografii komputerowej oraz konsultacjach z najlepszymi specjalistami. - Musimy poczekać z operacją bo koteczka ma dopiero 4-5 miesięcy, a operacja może jej bardziej zaszkodzić niż przynieść korzyści. Robimy wszystko, by przywrócić jej sprawność - mówi Katarzyna.
Obecnie Maja radzi sobie coraz lepiej, przechodzi intensywną rehabilitację. Kotka nie chce siedzieć w kenelu, porusza się suwaczkowo, podejmuje próby samodzielnego załatwiania się. I podobno wykłóca się z opiekunką podczas rehabilitacji.
3. Fart był niedożywiony, miał niedobory witamin, białka oraz wapnia
Do zaprzyjaźnionej lecznicy trafił dwumiesięczny kociak ze złamaną kością udową. Poprzedni właściciel, ten sam człowiek, któremu kotek ufał bezgranicznie i którego darzył uczuciem, kazał go uśpić, nie podjął nawet próby ratowania jego życia. - Weterynarz zwrócił się do nas z prośba czy damy kociakowi szanse, oczywiście nie odmówiliśmy. Okazało się, że kotek był niedożywiony, miał niedobory witamin, białka oraz wapnia i z tego powodu kość uległa złamaniu - opowiada Katarzyna.
Niestety z powodu obciążenia zdrowych łapek w trakcie leczenia, doszło do kolejnych złamań - drugiej tylnej oraz przedniej łapki. Na szczęście obecnie Fart jest pod wspaniałą opieka, wszystko się zrasta, dochodzi do siebie. Pomimo swoich ''niedoskonałości'' (czasem troszkę utyka, krzywo chodzi) radzi sobie doskonale. Dostał od lekarzy zielone światło na adopcję.
4. Pieszczoszka okazała się wielkim ''miziakiem''
Kotka została zgłoszona przez opiekunkę, która kicię karmiła systematycznie, ale nie mogła zabrać jej do siebie. Pieszczoszka ma sztywną całą tylną nóżkę, nie zgina jej, a w trakcie chodzenia musi zataczać nią koło, co utrudnia chodzenie. Dodatkowo prawdopodobnie nie widzi na jedno oczko. Nie miała wielkich szans na przeżycie na ulicy, gdzie do miejsca karmienia pokonywała ruchliwą ulicę. Gdzie miałaby uciec przed niebezpieczeństwem i jak? - Kicia trafiła pod nasze skrzydła i okazała się wielkim ''miziakiem'' i bardzo grzeczną, spokojną kicią - opowiada Katarzyna.
W trakcie badania postawiono kilka diagnoz, które są teraz rozpatrywane. Być może kotka miała wypadek lub została uderzona kijem. Może mieć też nowotwór. - Zrobimy wszystko, aby dowiedzieć się co jej dolega. Potem poszukamy jej najlepszego domu na świecie, w którym sposób chodzenia kotki nie będzie przeszkadzał - dodaje.
5. Monte ma bardzo duży ubytek w sercu
Cudowna koteczka została odłowiona razem z resztą rodzeństwa. Niestety jej historia jest bardzo smutna. Wydawało się, że wszystko jest w porządku, znaleziono jej nawet domek wspólnie z jej braciszkiem Lionem. Kotka pojechała na szczepienie do gabinetu, ale w trakcie standardowego badania lekarskiego okazało się, że nad serduszkiem słychać szmer. Badanie ECHO wykazało bardzo duży ubytek w sercu - około 1,5 cm. Rokowania są bardzo niepomyślne, w każdej chwili kotce może zatrzymać się serce. - Niestety nie mogła pojechać z bratem do swojego domku. Została w cudownym domu tymczasowym, gdzie będzie żyła w miłości do końca swoich dni - przyznaje Katarzyna.
6. Frysia już biega podczas zabawy
Frysia przyszła w miejsce karmienia, gdzie zgarnęła ją karmicielka, która zauważyła, że kotka odciąża łapkę i jest ona wykrzywiona. Zabrała ją do lokalnego weterynarza, który zaproponował uśpienie kotki albo amputację łapy. - W ten sposób kicia trafiła pod naszą opiekę. Podczas zabiegu składania okazało się, że złamanie nie jest nowe, zaczęło si już samoczynnie zarastać. Kotka musiała bardzo cierpieć. Nie wiemy jak sobie radziła w terenach podleśnych, gdzie chowała się, aby spać - mówi Katarzyna.
Frysia jest już po zabiegu. 2,5 miesiąca spędziła w kenelu by kości się zrosły. Zmiana opatrunku trzy razy w tygodniu i czyszczenie ran pooperacyjnych przyniosły efekt. Kotka chodzi, a nawet już biega podczas zabawy. Jest zaszczepiona, czeka ją zabieg sterylizacji oraz poszukiwanie stałego domu.
7. Shiruku wymaga wzmocnienia odporności
- Shiruku to kotka zabezpieczona przez wrażliwą duszę i przekazana pod naszą opiekę. Stan jej oczek to pozostałości nieleczonego kociego kataru. Nie wiemy jak przeżyła w takim stanie - praktycznie nie widząc - na dworze, przy gospodarstwie - opowiada Kasia.
Obecnie widzi prawdopodobnie cienie, nauczyła się ustawień mebli w domu tymczasowym. Radzi sobie bardzo dobrze. Lubi się przytulać i przebywać razem z ludźmi. Jest pod stałą opieką okulisty. Dodatkowo Shiruku jest niedożywiona, gdy trafiła do ''Kocich Aniołów" ważyła zaledwie 1,4 kg, a miała już wtedy pięć miesięcy. Wymaga podawania najlepszej wysokomięsnej karmy, aby jak najlepiej ją odżywić. - Po diagnozie okulistycznej będziemy jej szukać domu, któremu nie będzie przeszkadzała jej ''niedoskonałość'' - dodaje.
8. Krzyś był wielokrotnie krzywdzony przez człowieka
Krzyś to około czteroletni kociak, który jest pod opieką ''Kocich Aniołów" od ponad ośmiu miesięcy. Niestety początkowo był przerzucany z jednego domu tymczasowego do drugiego z powodu swoich problemów z zaufaniem do człowieka. Prawdopodobnie podczas swojej bezdomności był często krzywdzony przez człowieka.
- Nie chcemy sobie nawet wyobrażać przez co przeszedł. Z tego powodu bardzo się boi, czasami reagował agresją, ugryzieniem na dotyk. Na szczęście udało się znaleźć doświadczony dom tymczasowy, który dał kotkowi czas na zdobycie zaufania. Obecnie Krzyś zrobił ogromne postępy, wciąż jest nieufny, ale zdobył pewność siebie i powoli zaczyna rozumieć, że nie pozwolimy żeby jakikolwiek człowiek go skrzywdził - mówi Kasia.
Krzyś dziś już śpi w łóżku ze swoją tymczasową opiekunką, znajduje również wsparcie w innych kotach. Jest na etapie szukania swojego domu na zawsze.
9. Mimi nigdy nie miała pełnej miski
Mimi to starsza kotka, która została zabrana z ulicy w bardzo ciężkim stanie około pół roku temu. Ledwo oddychała, każdy oddech sprawiał jej ogromną trudność. Po dłuższym okresie, który spędziła na leczeniu w gabinecie weterynaryjnym, trafiła do domu tymczasowego w którym w końcu może nacieszyć się pełną miską, której nigdy nie miała.
W ostatnim czasie opiekunka tymczasowa znalazła w okolicy gruczołu sutkowego sporej wielkości guz. Kotka przeszła operację, na szczęście nie ma żadnych przerzutów i czuje się już dużo dużo lepiej. - Czekamy na szczegółowe wyniki badań. Mamy nadzieję, że poczuje się na tyle dobrze, że będziemy mogli poszukać jej cudownego domu na stałe - przyznaje Kasia.
10. Maja pozostawiła pustkę w sercach
- Czasami zdarza się, że dostajemy telefon z lecznicy z prośbą o pomoc. Tak było w tym przypadku. Maja to kotka, która miała swój dom i swoich ludzi. Niestety zachorowała na panleukopenię, a jej właściciele musieli pilnie wyjechać do Holandii... Niestety, stan kici nie pozwalał na zabranie jej ze sobą, musiała zostać na miejscu. Postanowiliśmy pomóc. Jedna z naszych wolontariuszek przygarnęła kotkę na czas leczenia. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy by ją uratować - opowiada Kasia.
Kotka całe dnie spędzała w gabinecie weterynaryjnym, gdzie była dożylnie nawadniana, miała podawane ogromne ilości leków. Niestety przegrała walkę z chorobą. - Maja odeszła, pozostawiając ogromny żal w naszych sercach, a także w sercu jej właścicieli - mówi ze smutkiem Kasia.
''Kocie Anioły'' każdego dnia walczą o swoich podopiecznych. Bez wsparcia nie są w stanie dalej funkcjonować, ale nie poddają się i wierzą, że dzięki wsparciu dobrych ludzi, którym również nie jest obojętny los futrzastych przyjaciół, będą w stanie kontynuować swoją misję. Bardzo liczą na naszą pomoc. I chociaż nie możemy zmienić całego świata, to każda wpłacona złotówka może zmienić cały świat bezdomnego kota.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.