"Bomba z opóźnionym zapłonem". Powoli wykańcza wątrobę, doprowadza do raka
Według wiodących polskich wirusologów, nawet 130 tys. Polaków może być nieświadomymi nosicielami wirusa HCV. Leczenie jest zarówno dostępne, jak i skuteczne. Aby jednak leczyć, trzeba najpierw zdiagnozować, a badań przesiewowych nikt nie wprowadza.
1. Wirus HCV. Nawet 90 proc. chorych o nim nie wie?
Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, szacuje się, że w Polsce wirusem HCV może być zakażonych 200 tys. dorosłych, a zaledwie co 10 chory został prawidłowo zdiagnozowany i jest świadomy zakażenia.
- Lekarze nazywają zakażenie wirusem HCV bombą z opóźnionym zapłonem, bo często nie ma żadnych objawów, a chory dowiaduje się o zakażeniu przypadkowo lub do diagnozy dochodzi dopiero, gdy choroba jest już zaawansowana. Wirus HCV jest obecny we krwi, a więc wszystkie kontakty z krwią mogą być źródłem zakażenia. Zdarza się też, że dochodzi do sporadycznych zakażeń drogą płciową, choć rzadko - wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii w Instytucie Nauk Biologicznych UMCS.
2. 80 proc. zakażeń bezobjawowych
Do najczęściej obserwowanych objawów zakażenia HCV należą:
- osłabienie i nadmierne zmęczenie,
- nadmierna senność,
- objawy grypopodobne: gorączka, bóle mięśni i stawów,
- spadek apetytu,
- objawy pokarmowe: wzdęcia, wymioty, nudności,
- nagły spadek masy ciała,
- świąd i zażółcenie skóry,
- zażółcenie białek oka.
Szacuje się jednak, że mogą one wystąpić zaledwie u 20 proc. wszystkich chorych. U pozostałych objawy mogą nie pojawić się zupełnie, co znacząco utrudnia rozpoznanie choroby. Na ten moment test na obecność wirusa HCV jest refundowany przez NFZ jedynie ze skierowaniem od lekarza. W przypadku braku skierowania, test można wykonać prywatnie w stosunkowo niskiej cenie od 30 do 70 zł.
- Początkowe objawy, jeśli już występują, częściej wiąże się z innymi dolegliwościami lub zupełnie lekceważy. Mowa tu np. o objawach grypopodobnych, zmęczeniu czy nocnych potach. One po pewnym czasie mijają, a wirus pozostaje w organizmie w ukryciu, ale do czasu. Od 20 do nawet 25 lat później może się rozwinąć w marskość wątroby, a od 25 do 30 lat – nawet w raka wątrobowokomórkowego - alarmuje prof. Szuster-Ciesielska.
3. Jak walczyć z HCV?
Choć lekarze podkreślają, że obecne metody doustnej farmakoterapii wirusowego zapalenia wątroby typu C są wysoce skuteczne, największy problem stanowi trudna diagnostyka o niskiej skuteczności.
- Żeby leczyć zakażonych, musimy wpierw ich zdiagnozować. Im szybciej, tym lepiej, bo pozwala to uniknąć nieodwracalnych zmian w wątrobie. Niestety, pomimo że w Polsce około 130 tysięcy osób żyje w nieświadomości zakażenia HCV, to badania przesiewowe nie są realizowane na szeroką skalę. Mogłyby one, tak jak to się stało w wielu krajach europejskich, wykrywać utajone zakażenia i umożliwiać wdrożenie terapii zapobiegającej marskości i rakowi wątroby - sugeruje prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku w rozmowie z PAP.
- Absolutnie zgadzam się z takim rozwiązaniem. W Polsce szacuje się, że jest ok. 200 tysięcy zakażonych, ale według mnie to jest jedynie czubek góry lodowej i liczba nieświadomych pacjentów może być niedoszacowana. Co gorsza, ci pacjenci nie tylko narażają się na groźne powikłania, ale także przekazują wirusa dalej - podkreśla prof. Szuster-Ciesielska.
4. Samowyleczenie. Możliwe, ale rzadkie
- Mamy leki, które są skuteczne i zapewniają wyleczenie z tej infekcji, zwłaszcza że, w przeciwieństwie do innego wirusa hepatotropowego - HBV, przy HCV mamy znacznie niższy odsetek samowyleczalności, bo jedynie ok. 15 proc. - mówi ekspertka UMCS.
W tym odsetku znalazł się m.in. gitarzysta zespołu The Rolling Stones Keith Richards, u którego stwierdzono samoistne pokonanie wirusa przez organizm. To właśnie na jego przypadku polscy badacze z Poznania, Kielc i Białegostoku oparli nową pracę naukową poświęconą przypadkom samowyleczenia zakażenia HCV. Przyczyny tak skutecznej reakcji układu odpornościowego są jednak trudne do określenia.
- Trudno wskazać, jakie czynniki decydują o tym, że u danej osoby dochodzi do samowyleczenia. Należy jednak pamiętać, że wszystko, co funkcjonuje w naszym organizmie, włącznie z układem odpornościowym, uzależnione jest w pewnym stopniu od genów - tłumaczy prof. Szuster-Ciesielska.
- To najprawdopodobniej efekt predyspozycji genetycznych decydujących o wysokiej sprawności układu odporności. Dostępne dane wskazują, że szansę na samowyleczenie istotnie zwiększają specyficzne polimorfizmy genów kodujących interferony lambda. I to najprawdopodobniej właśnie one zdecydowały o tym, że Keith Richards pozbył się wirusa, pomimo iż wiele innych czynników powinno go predysponować do ukonstytuowania się przewlekłej choroby - wyjaśnił prof. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, jeden z autorów badania, cytowany w informacji z Polskiej Agencji Prasowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.