Trwa ładowanie...

Chcieli mieć "zero COVID", grozi im kolejny kryzys. "Skutki będą fatalne"

 Katarzyna Prus
02.12.2022 19:42
Chiny może czekać kolejny kryzys
Chiny może czekać kolejny kryzys (Getty Images)

Po fali masowych protestów przeciwko bezkompromisowej polityce "zero COVID", niektore chińskie miasta zaczęły łagodzić obostrzenia. Tymczasem naukowcy ostrzegają, że Chiny są kompletnie nieprzygotowane na odejście od dotychczasowej strategii, bo skupiając się na blokadach, zaniedbały profilaktykę. - Nie dość, że znaczenie szczepień nie było dostatecznie propagowane, to bardzo dyskusyjna jest sama skuteczność chińskich szczepionek. To może skutkować falą ciężkich przypadków, hospitalizacji i zgonów - ocenia prof. prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

spis treści

1. Chiny zrezygnują z "zero COVID"?

Podczas gdy większość krajów na świecie odchodziła stopniowo od restrykcji i szukała optymalnego sposobu na "życie z wirusem", Chiny twardo obstawały przy polityce "zero COVID", czyli dążeniu do całkowitej eliminacji SARS-CoV-2 z kraju. Przy czym środki, jakie miały do tego doprowadzić, okazały się na dłuższą metę zbyt surowe.

Mieszkańcy nie wytrzymali i wyszli na ulice. Skutkiem były masowe protesty przeciwko surowym restrykcjom w wielu metropoliach m.in. Pekinie, Szanghaju, Wuhanie, Chengdu, Kantonie.

Zobacz film: "#PlusCzyMinus? Polska w niechlubnej czołówce. Tu liczba zakażeń HIV rośnie"

Jakie są efekty? Jak donosi PAP, chińskie władze mówią o "optymalizacji" polityki "zero COVID". Odpowiedzialna za walkę z pandemią wicepremier Sun Chunlan wezwała do dostosowania środków w związku ze słabnącą zjadliwością wirusa.

Niektóre chińskie miasta zaczęły luzować obostrzenia. W Kantonie, jednym z epicentrów największej jak dotąd fali infekcji w Chinach, zwolniono w środę z lockdownów wiele zamkniętych wcześniej obszarów. W niektórych dzielnicach zaczęły znowu działać bary i restauracje, a władze zapowiedziały powrót uczniów do szkół i zniosły obowiązek codziennych testów dla wszystkich mieszkańców.

Ponadto, miejska służba zdrowia ogłosiła, że osobom uznanym za "bliskie kontakty" zakażonych należy w miarę możliwości pozwalać na odbywanie kwarantanny w domach, a nie w rządowych izolatoriach.

2. Chińskie szczepionki mało skuteczne

Czy Chiny są jednak gotowe na całkowite odejście od dotychczasowej strategii?

- Jedno narzędzie nie wystarczy, żeby wygrać walkę z wirusem. Chiny postawiły na politykę "zero COVID", czyli maksymalne restrykcje, izolację i lockdowny, bez odpowiedniego zabezpieczenia profilaktycznego w postaci szczepień. Nie dość, że ich znaczenie nie było dostatecznie propagowane, to bardzo dyskusyjna jest sama skuteczność chińskich szczepionek - zwraca uwagę prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.

Chińczycy mają dość lockdownu
Chińczycy mają dość lockdownu (Getty Images)

Dotychczas w Chinach dopuszczonych jest siedem szczepionek, ale mieszkańcom są najczęściej oferowane preparaty firm Sinovac i Sinopharm, obie oparte na inaktywowanym wirusie SARS-CoV-2.

- Te szczepionki dają znacznie słabszą i krótszą ochronę, niż te oparte na platformie mRNA, co zresztą przyznają sami chińscy naukowcy. Podobnie opinie napływają z Ameryki Południowej, gdzie były stosowane chińskie preparaty - tłumaczy prof. Szuster-Ciesielska.

Jak donosi "The New York Times", powołując sie na badanie z Hongkongu, dwie dawki chińskiej szczepionki Sinovac, były skuteczne tylko w 58 proc. przeciwko ciężkiemu przebiegowi choroby lub śmierci u osób w wieku 80 lat i starszych. Z kolei dwie dawki szczepionki Pfizer-BioNTech były skuteczne w 87 proc. w tej samej grupie. Podobne wnioski płyną z brazylijskich badań, które wykazały, że dwie dawki chińskiej szczepionki były skuteczne tylko w 61 proc. w zapobieganiu śmierci z powodu COVID.

Problemem jest też spadek zainteresowania szczepieniami, co może być niebezpieczne szczególnie dla osób z grup ryzyka, w tym seniorów. Dwie trzecie mieszkańców Chin w wieku 80 lat i starszych jest zaszczepionych, ale tylko 40 proc. otrzymało dawkę przypominającą.

3. Strategia "szwajacarskiego sera"

Według prof. Szuster-Ciesielskiej, jedną z najlepszych metod walki z wirusem jest strategia "szwajcarskiego sera".

- To porównanie bardzo dobrze obrazuje konieczność równoległego stosowania różnych środków, jeśli chcemy skutecznie walczyć z wirusem. Jeden plaster sera ma wiele dziur, ale jeśli położymy na nim kolejne, te otwory będą coraz mniej widoczne. Tak samo jest w walce z epidemią - zaznacza wirusolog. Wyjaśnia, że każdy "plaster" daje jakiś efekt i ogranicza działanie wirusa poprzez odcinanie mu kolejnych dróg, którymi może się rozprzestrzeniać - wyjaśnia ekspert.

Te "plastry" to testowanie, monitoring zakażeń, szczepienia, leki, izolacja, maseczki, edukowanie społeczeństwa. Sama izolacja, nawet połączona z testowaniem nie wystarczy. Dlatego tkwienie w restrykcyjnej polityce może przynieść w Chinach wręcz odwrotne skutki.

- Kraj nie będzie przygotowany na wychodzenie z restrykcji. To niestety może skutkować falą ciężkich przypadków, hospitalizacji i zgonów. Ponadto na długotrwałej izolacji, która aktualnie jest ewenementem w skali świata, cierpi również psychika mieszkańców, nie mówiąc już o fatalnych skutkach gospodarczych - dodaje prof. Szuster-Ciesielska.

4. Blokady nie są rozwiązaniem

Wątpliwości co do skali zagrożenia nie pozostawiało badanie przeprowadzone w maju na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju. Naukowcy ostrzegali przed prawdziwym "tsunami" chorych i zgonami na poziomie ok. 1,6 mln, jeśli Chiny zrezygnują z dotychczasowej strategii.

Tymczasem pod koniec ubiegłego tygodnia pisaliśmy o rekordzie zakażeń, o którym poinformowały chińskie władze. W piątek 25 listopada państwowa komisja zdrowia zgłosiła łącznie ponad 32,6 tys. zakażeń - najwięcej podczas pandemii. Już kilka dni później padł kolejny rekord - we wtorek 29 listopada odnotowano 71,3 tys. przypadków. To podwójny wzrost. Ostatnie dane z 1 grudnia ujawniają 39,3 tys. zakażeń.

29 listopada padł rekord zakażeń w Chinach - odnotowano dwa razy więcej przypadków niż zwykle
29 listopada padł rekord zakażeń w Chinach - odnotowano dwa razy więcej przypadków niż zwykle (WHO / screen)

Potrzeba więc konkretnego planu. Jak zauważa Jeremy Farrar, szef Wellcome, globalnej fundacji działającej w obszarze zdrowia, restrykcje mogą pomóc zyskać na czasie, by wprowadzić kluczowe działania w publicznej służbie zdrowia, ale same w sobie nie są strategią.

Eksperci zwracają też uwagę, że potrzeba odpowiedniego przygotowania systemu opieki zdrowotnej, któremu grozi załamanie ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w szpitalach, w tym na intensywnej terapii.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze