Choroba nerek u ponad 4,7 mln Polaków. Eksperci alarmują o problemach z leczeniem
Już prawie co dziewiąty Polak choruje na przewlekłą chorobę nerek. Program lekowy, choć zawiły i trudno dostępny, jest nadal potrzebny. Eksperci i pacjenci bezskutecznie próbują uzyskać od MZ informację, czy w ogóle będzie kontynuowany.
Kolejna choroba cywilizacyjna
Przewlekłą chorobą nerek możemy nazwać każde uszkodzenie tego narządu, które utrzymuje się dłużej niż trzy miesiące. Od niedawna eksperci klasyfikują je jako kolejne z tzw. schorzeń cywilizacyjnych. Obecnie z przewlekłą chorobą nerek (PChN) zmaga się już ponad 4,7 mln Polaków. Może ona skrócić życie o co najmniej 30 proc. Co więcej, każdego roku choroba przyczynia się do ponad 80 tys. zgonów.
- Szacujemy, że co roku przybywa ok. 100 tys. nowych pacjentów. Niestety 95 proc. tych osób nie wie o chorobie, bo jest ona dramatycznie słabo wykrywana. Zabija szybko i po cichu. Chory nawet latami nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia - zaznaczał w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Ryszard Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii i Chorób Wewnętrznych CMKP, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii.
- To jest pewna konsekwencja tego, że żyjemy coraz dłużej. Starzejemy się jako społeczeństwo, więc i diagnozujemy coraz więcej chorób i odnotowujemy tzw. wielochorobowość. Mogę jednak powiedzieć, że jednym z najważniejszych czynników stojących za wzrostem przewlekłych chorób nerek są cukrzyca i otyłość, które właściwie są nową epidemią - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie specjalistka nefrologii dr hab. n. med. Karolina Kędzierska-Kapuza.
Przewlekła choroba nerek (PChN) rozwija się podstępnie, przez długi czas nie dając żadnych wyraźnych objawów. W początkowych stadiach pacjenci często nie zdają sobie sprawy z postępujących zmian, ponieważ nerki, mimo uszkodzenia, nadal spełniają swoje funkcje.
Dopiero w miarę upośledzenia ich wydolności pojawiają się pierwsze symptomy, takie jak nadciśnienie tętnicze, obrzęki czy zmiany w oddawaniu moczu. Charakterystyczne mogą być również objawy ogólne, a więc przewlekłe zmęczenie, gorączka, dreszcze czy odczuwalne osłabienie organizmu.
Wczesne rozpoznanie choroby jest kluczowe, ponieważ nieleczona PChN może prowadzić do poważnych powikłań, w tym niewydolności serca) i przedwczesnej śmierci.
Poza wymienionymi przez dr Kędzierską-Kapuzę czynnikami ryzyka w postaci otyłości i cukrzycy, istotną rolę odgrywa także palenie papierosów.
Chorych coraz więcej, a leczenie ograniczone
W obliczu i tak trudnej sytuacji chorobowej, tym bardziej niepokoją apele specjalistów nefrologii o zwiększenie dostępności i przedłużenie kończącego się wkrótce programu lekowego B.113, którego celem jest odroczenie w czasie dializoterapii.
"Koszt terapii ketoanalogami jest wielokrotnie niższy niż koszt dializoterapii, przekraczający ponad 65 tys. złotych rocznie. Program B.113 nie tylko poprawia stan zdrowia pacjentów, ale także odciąża budżet państwa w perspektywie najbliższych lat" - pisze Małgorzata Derek, prawniczka z Fundacji Nadzieja dla Zdrowia.
- Ten program jest bardzo ważny. Przy tego typu schorzeniach pacjenci muszą z reguły stosować wiele różnych leków, dlatego wyłączenie refundacji na ketoanalogi znacząco zwiększa ich koszty i automatycznie zmniejsza dostępność leczenia. Ale aspekt dostępności i odpłatności to dopiero część problemu: ten program jest przede wszystkim bardzo źle skonstruowany – ocenia dr Kędzierska-Kapuza.
Jak podkreśla lekarka, mimo zeszłorocznego rozszerzenia wskazań do przepisywania leków z kategorii B.113, program lekowy jest niezwykle skomplikowany w obsłudze i stanowi ogromne utrudnienie dla specjalistów, ale i pacjentów.
- Jest szereg wymagań, takich jak np. comiesięczne wizyty, które są niezwykle trudne do zrealizowania z uwagi na dostępność miejsc, a do tego zbędne, bo wizyta kontrolna raz na trzy miesiące jest tu zupełnie wystarczająca. Druga kwestia to dostęp do dietetyka - mówi specjalistka nefrologii.
Dr Kędzierska-Kapuza podkreśla, że w poradniach nefrologicznych praktycznie nie ma dietetyków - są oni zwykle zatrudniani w poradniach metabolicznych czy diabetologicznych. Mimo to w programie lekowym jest wymóg, aby również dietetyk konsultował pacjenta co miesiąc.
- To nie jest złe założenie samo w sobie, bo odpowiednio dobrana dieta jest kluczowa, jeśli chcemy, aby leczenie było skuteczne. Problem w tym, że spełnienie tych wymagań w podanym w warunkach programu lekowego czasie jest prawie niemożliwe - ocenia lekarka.
- Program lekowy działa wtedy, gdy pacjenci stosują dietę niskobiałkową (0,6 g białka na kg masy ciała) albo wręcz bardzo niskobiałkową (0,4 g). To jest dieta przeważająco wegetariańska albo nawet wegańska, z ograniczeniem źródeł białka w postaci mięsa, ale i nabiału czy strączków. Należy to podkreślić: sam program lekowy, czyli stosowanie ketoanalogów nie ma sensu, kiedy pacjent nie stosuje diety - dodaje.
Specjalistka podkreśla, że w ograniczonej dostępności do programu lekowego nie ma złej woli lekarzy: stoją za tym utrudnienia systemowe, czyli trudna, zbyt skomplikowana kwalifikacja, wymóg zbyt częstych wizyt, brak dostępu do dietetyków i na koniec - bardzo trudny w obsłudze system raportowania.
- Tej biurokracji jest zbyt dużo. Mowa o SMPT, czyli Systemie Monitorowania Programów Terapeutycznych. On jest cały do zmiany, a lekarze zwyczajnie nie chcą lub nie umieją do końca z niego korzystać. Przyznam szczerze, że mnie samej robi się słabo, kiedy muszę go użyć, bo jest on niezwykle zawiły i drobiazgowy. Niestety, warunkuje on wydawanie leku i nie da się go w żaden sposób ominąć.
Mimo zupełnie nieprzyjaznych warunków korzystania z programu, eksperci z Zarządu Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego podkreślają, że nadal jest on kluczowy dla pacjentów z PChN i zaapelowali o jego przedłużenie kolejne 3 lata - począwszy od 1 kwietnia 2025. Środowisko specjalistów zwróciło się również do MZ o złagodzenie kryteriów kwalifikacji i uproszczenie monitorowania terapii, zgodnie z wystosowanymi wcześniej rekomendacjami byłego konsultanta krajowego.
"List do minister zdrowia Izabeli Leszczyny został skierowany ponad tydzień temu. PTN czeka na odpowiedź, ponieważ brak decyzji może zagrozić ciągłości leczenia pacjentów. Warto przypomnieć, że już kilka miesięcy temu, w listopadzie ubiegłego roku, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Moje Nerki apelowało o kontynuację oraz rozszerzenie programu B.113. OSMN wciąż nie otrzymało odpowiedzi” - czytamy w komunikacie Fundacji Nadzieja dla Zdrowia.
Również nasza redakcja wystosowała do resortu zdrowia zapytanie o dalsze losy programu lekowego B.113. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- Fundacja Nadzieja dla Zdrowia
- abcZdrowie.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.