Trwa ładowanie...

Choruje już 1,5 miliarda ludzi. Uszkodzenia słuchu mogą być nieodwracalne i zwiastować groźne choroby

 Katarzyna Prus
03.03.2023 08:26
Problemy ze słuchem ma już 1,5 miliarda ludzi
Problemy ze słuchem ma już 1,5 miliarda ludzi (Getty Images)

Niedosłuch to narastający problem, który - jak alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia - może mieć dramatyczne skutki. Szacuje się, że do 2050 roku już jedna na cztery osoby będzie mieć pewien ubytek słuchu. Dotyczy to coraz młodszych osób, a nawet dzieci.

spis treści

1. Coraz młodsi tracą słuch

Co roku 3 marca obchodzony jest Światowy Dzień Słuchu. To dobry moment, by zdać sobie sprawę ze skali problemu, jakim jest utrata słuchu. A statystyki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są alarmujące. Ponad 1,5 miliarda ludzi na świecie żyje z ubytkiem słuchu, z czego prawie 430 milionów z takim, który powoduje niepełnosprawność.

Niedosłuch dotyka coraz młodszych
Niedosłuch dotyka coraz młodszych (Getty Images)
Zobacz film: "Koszmary senne mogą być objawem choroby"

Szacuje się, że do 2050 roku 2,5 miliarda ludzi (czyli jedna na cztery osoby) na świecie będzie miało jakieś ubytki słuchu.

W Polsce z niedosłuchem zmaga się już 6 proc. populacji. Wbrew pozorom ten problem nie dotyczy tylko seniorów, ale coraz częściej młodych osób, a nawet dzieci. Jeśli są to problemy nabyte, a nie wrodzone wady, sporo zależy od profilaktyki i podejścia samego pacjenta. Wiele osób rezygnuje z badań, a także leczenia, co jeszcze pogarsza problem i sprawia, że choroba postępuje.

- W Polsce nadal najliczniejszą grupą, która zmaga się z niedosłuchem, są seniorzy, przeważnie w wieku powyżej 60 lat. Przyczyną jest postępująca z wiekiem degradacja słuchu, ale też fakt, że osoby w tym wieku chcą być dłużej aktywne. Nie rezygnują z życia towarzyskiego, więc są dodatkowo narażone na tzw. hałas środowiskowy, a także z urządzeń elektronicznych, które też mają negatywny wpływ na słuch - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Piotr H. Skarżyński, otolaryngolog, audiolog, foniatra z Centrum Słuchu i Mowy MEDINCUS.

- W ciągu ostatniej dekady nasze wymagania wobec słuchu wzrosły na tyle, że zaczęło się to odbijać na zdrowiu. Bardzo wyraźnie widać to także u młodych osób, nawet dzieci w wieku szkolnym. Wielogodzinne korzystanie ze smartfonów, tabletów i komputerów, używanie słuchawek i przebywanie w hałasie prowadzi do uszkodzenia słuchu. Nasze statystyki pokazują, że nawet 10-20 proc. młodych osób ma jakieś problemy ze słuchem - zaznacza prof. Skarżyński.

Dodaje, że znaczne ubytki słuchu to także jedno z najpoważniejszych powikłań pocovidowych, z którym zmagają się nawet osoby w wieku 20-30 lat.

2. Polacy rezygnują z badań

Niestety problem pogarsza fakt, że Polacy nie chcą się badać. - Z naszych obserwacji wynika, że poprawiła się jedynie profilaktyka dotycząca osób, które pracują w hałasie. Takie osoby są świadome zagrożenia i kontrolują swój słuch - zaznacza prof. Skarżyński.

Podejście do badań u innych osób pozostawia wiele do życzenia. Z badań rezygnują nawet ci, którzy dostrzegają u siebie pogorszenie słuchu.

- Kiedy pojawiają się trudności w komunikacji z otoczeniem, takie osoby mają tendencję do dystansowania się, a potem wręcz ograniczania kontaktów, zamiast się od razu zbadać i zacząć leczenie. Bardzo negatywnie wpływa to również na ich psychikę, a w rezultacie może się skończyć nawet depresją - zaznacza prof. Skarżyński.

- Dlatego nie należy bagatelizować sygnałów ostrzegawczych. Jeśli zauważamy, że pojawiają się problemy w kontakcie z taką osobą, przestaje rozumieć, co do niej mówimy, ma problemy z rozpoznawaniem dźwięków, szczególnie w hałasie, zaczyna czytać z ruchu ust, a także mówić głośniej, niż zazwyczaj, to na pewno znak, że ze słuchem dzieje się coś niepokojącego - dodaje lekarz.

3. Niedosłuch może świadczyć o innych chorobach

Niedosłuch może być też objawem innych poważnych chorób, w tym nowotworowych. Dlatego badania słuchu są kluczowe, bo może się okazać, że problem jest znacznie poważniejszy.

- Szumy uszne powstające w wyniku niedosłuchu mogą świadczyć o wielu różnych chorobach, których pacjent może nawet nie powiązać ze słuchem. Może to być związane z boreliozą, a także poważnymi chorobami neurologicznymi, zwyrodnieniami kręgosłupa, miażdżycą, problemami z zatokami, a nawet refluksem - zwraca uwagę lekarz.

Problem jest także z leczeniem. Z danych WHO wynika, że średnio 83 proc. osób na świecie, które powinny używać aparatów słuchowych, nie korzysta z nich.

- Niedosłuch zauważany u dzieci w wieku przedszkolnym wiąże się z infekcjami, które w tym wieku bardzo szybko łapią. Niestety jednym z poważniejszych powikłań są właśnie problemy ze słuchem. Nie wszyscy rodzice reagują jednak prawidłowo - zwraca uwagę lekarz.

Tłumaczy, że często mają obawy i stosują leki, które jednak nie wystarczają.

- Niestety, jeśli niedosłuch u dzieci, pomimo leczenia, utrzymuje się powyżej trzech miesięcy, kwalifikuje się już do rozważenia operacji. Nie należy z tym zwlekać, bo każdy miesiąc pogarsza problem i dystansuje dziecko od rówieśników - zaznacza prof. Skarżyński.

4. Czasem nawet operacja nie uratuje słuchu

Lekarz ostrzega też przed bezkrytycznym podejściem do badań przesiewowych, prowadzonych m.in. w mobilnych punktach, które powinny być wstępem do diagnostyki, a nie jej jedynym elementem. Ich wyniki nie dają stuprocentowej diagnozy, którą stawia lekarz.

Przestrzega też przed kupowaniem na własną rękę, bez konsultacji z lekarzem, aparatów słuchowych lub innych urzadzeń poprawiających słuch, które często okazują się zwykłym naciąganiem klientów.

- To lekarz, w zależności od stanu pacjenta, ocenia, jak powinno wyglądać leczenie. Jeśli mamy do czynienia z odwracalnymi zmianami, zaczynamy od leczenia nieinwazyjnego. Jeśli leki nie działają, wykonujemy zabiegi rekonstrukcyjne z użyciem materiału własnego pacjenta lub wszczepiamy implanty - wyjaśnia prof. Skarżyński.

Ciągłe obciążanie narządu słuchu może jednak prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń.

- Podczas operacji widzimy, że zmiany są na tyle poważne, że mimo zabiegu pacjent i tak będzie musiał korzystać z aparatu słuchowego. Konieczna jest też rehabilitacja - dodaje prof. Skarżyński.

- Przy niedosłuchu implanty mają skuteczność nawet do 100 proc. w ciszy, w hałasie na poziomie ok. 60-70 proc. rozumienia mowy. W przypadku małych dzieci z całkowitą głuchotą, które miały wszczepiony implant do drugiego roku życia, jest nawet możliwa nauka w powszechnej szkole bez języka migowego - dodaje lekarz.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze