Trwa ładowanie...

Gabinety są przepełnione. Po COVID-19 i grypie atakuje kolejna choroba

Ostrożenie z klimatyzacją. Gwałtowna zmiana temperatur sprzyja uaktywnieniu bakterii
Ostrożenie z klimatyzacją. Gwałtowna zmiana temperatur sprzyja uaktywnieniu bakterii (Getty Images)

Nie tylko COVID i grypa - do lekarzy trafia coraz więcej pacjentów z silnym bólem gardła i gorączką. W większości przypadków okazuje się, że to angina wywołana przez paciorkowca. - Tych infekcji jest znacznie więcej niż w minionych latach i nie dotyczy to tylko Polski - potwierdza internistka.

spis treści

1. Angina - jakie są objawy?

Wysoka gorączka, ból gardła utrudniający przełykanie, do tego silny ból głowy i mięśni - to objawy charakterystyczne dla anginy.

- Angina z reguły ma gwałtowny przebieg, nie tak jak przeziębienie, w którym objawy pojawiają się stopniowo. Angina zawsze zaczyna się z jednej strony, ale szybko przenosi się na drugą. Pacjenci mówią, że ból gardła aż promieniuje do ucha, pacjent ma problem z mówieniem z jego powodu. Może pojawiać się kłujący ból w migdałku z uczuciem obrzęku w gardle, może być taka nosowa mowa i zawsze jest podwyższona temperatura. Z reguły te gorączki są wysokie: 38-40 stopni, a nie ma kaszlu, nie ma kataru - tłumaczy lek. Katarzyna Bukol-Krawczyk, internista, lekarz rodzinny z Grupy LUX MED.

Zobacz film: "Lekarze o polskiej lekomani. Pacjenci wierzą, że pigułka pomoże na wszystko"

Lekarze zwracają uwagę na wyraźny wzrost zakażeń paciorkowcami od początku roku. Jest wielokrotnie więcej zakażeń bakterią Streptococcus pyogenes, czyli paciorkowcem ropotwórczym grupy A o ciężkim przebiegu, ale również więcej angin paciorkowcowych.

- Gabinety są przepełnione. Po fali grypy widzimy teraz rosnącą liczbę pacjentów z infekcjami bakteryjnymi, tym bardziej że przechorowanie grypy czy COVID zwiększa ryzyko zakażenia paciorkowcami - to są wirusy, które w dużym uproszczeniu - otwierają nasze organizmy bakteriom - tłumaczył w rozmowie z WP abcZdrowie dr Łukasz Durajski, pediatria, ekspert medycyny podróży.

- Tych infekcji jest znacznie więcej niż w minionych latach i nie dotyczy to tylko Polski. Te paciorkowce, nie wiadomo dlaczego, w ostatnim roku zrobiły się bardzo agresywne - potwierdza lek. Bukol-Krawczyk.

Objawy anginy pojawiają się gwałtownie. Pacjenci zgłaszają silny ból gardła i wysoką gorączkę
Objawy anginy pojawiają się gwałtownie. Pacjenci zgłaszają silny ból gardła i wysoką gorączkę (Getty Images)

2. Wystarczy wyziębienie organizmu

Tymczasem sezon na anginę dopiero się zaczyna. Doktor Bukol-Krawczyk wskazuje, że do uaktywnienia bakterii wystarczy gwałtowny spadek odporności. Tego typu zachorowania są znacznie częstsze, kiedy zaczynamy korzystać z klimatyzacji.

- Angina przenosi się drogą kropelkową, ale można też zachorować, nie mając kontaktu z nikim chorym. Można mieć paciorkowca skolonizowanego w migdałkach bądź w zębie. Do jego uaktywnienia potrzeba dość gwałtownego spadku odporności, to może być na przykład zmoknięcie na ulewnym deszczu, gwałtowna zmiana temperatur, np. siedzimy w silnej klimatyzacji, a potem wychodzimy na ciepło albo zarwiemy noc. To są wszystko czynniki, które gwałtownie obniżają naszą odporność i wtedy ten paciorkowiec dochodzi do głosu - wyjaśnia lekarka.

- Angina z własnych paciorkowców zdarza się częściej w sezonach wakacyjnych, teraz te zachorowania dotyczą głównie przypadków zarażenia od innych. Bardzo często to rodzinne infekcje, słyszę np. "moja żona miała chore gardło i wysoką gorączkę". Wystarczy, że napijemy się z jednego kubka albo będziemy jedli tą samą łyżeczką, przytulimy się do osoby chorej, wtedy łatwo o zakażenie - ostrzega specjalistka.

3. Brakuje leków na anginę

Doktor Bukol-Krawczyk przyznaje, że w ostatnim czasie rośnie też problem nawracających angin. Jedną z przyczyn jest brak penicyliny w aptekach, która powinna być lekiem pierwszej wyboru w tego typu infekcjach.

- Dostęp do antybiotyków z grupy penicylin jest utrudniony mniej więcej od września ubiegłego roku. Brakuje zwłaszcza leków zawierających fenoksymetylopenicylinę - potwierdza Angelika Talar-Śpionek, farmaceutka współpracująca z serwisem GdziePoLek.pl.

- Ten antybiotyk w dawkach dla dorosłych jest prawie nie do zdobycia. Teraz, wypisując go pacjentowi, muszę za każdym razem sprawdzać w aplikacji, czy jest szansa, że w okolicy kilkunastu kilometrów od swojego zamieszkania go kupi. Muszę wypisywać jakieś mniejsze opakowania. Czasami pacjent musi kupić trzy opakowania leku, każdy w innej aptece - wyjaśnia lek. Bukol-Krawczyk.

- Jeżeli nie da się zdobyć tego leku, to sięgamy po antybiotyk, który w rekomendacjach jest uznawany za produkt o mniejszej skuteczności. W takich przypadkach zdecydowanie częściej zdarzają się nawroty - podkreśla ekspertka.

- Sporo jest też infekcji wywołanych przez paciorkowce, których nie identyfikujemy, bo nie ma typowego przebiegu i choroba jest uznawana np. za zwykłe zapalenie gardła. Zdarzało mi się już, że byłam prawie pewna, że to nie angina, patrząc na gardło, a test wykazał, że to jednak paciorkowiec, dlatego warto wykonywać badania, czyli tzw. strep testy, żeby potwierdzić, czy mamy do czynienia z bakterią - dodaje.

Testy na anginę, które wykrywają paciorkowca grupy A (Streptococcus pyogenes) w wymazie z gardła, można też kupić w aptece i wykonać samodzielnie.

4. Polacy nie słuchają zaleceń lekarzy

Lekarka zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - część pacjentów nie stosuje się do zaleceń lekarzy. Wielu przerywa przyjmowanie leku, kiedy tylko poczują poprawę, a to zwiększa ryzyko powikłań.

- Nasi pacjenci permanentnie leczą się sami. Często słyszę: "bo ja już zacząłem przyjmować antybiotyk", a ja się zastanawiam, skąd taki pacjent go ma. Przyjmują leki, które zostały im z poprzednich terapii. Nagminne jest też to, że pacjent poczuje się dobrze i po trzech dniach kończy terapię, a w przypadku anginy antybiotyk trzeba przyjmować przez 10 dni. Poza tym stan higieny jamy ustnej Polaków pozostawia dużo do życzenia - mamy masę zepsutych zębów, w których paciorkowce i inne bakterie mają świetną pożywkę - alarmuje internistka.

Nieleczona albo źle leczona angina może prowadzić do groźnych powikłań. Jakie jest ryzyko?

- Zdarzają się ropnie okołomigdałkowe, które wymaga nacięcia na oddziale laryngologicznym i terapii dwuantybiotykowej, może się rozwinąć zapalenie ucha. Infekcja może się też rozprzestrzenić po całym organizmie nawet jako sepsa - wyjaśnia doktor Bukol-Krawczyk.

- Rzadziej występują odległe powikłania, np. zapalenie nerek. Objawem tych powikłań może być białkomocz - zaznacza internistka.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze