Trwa ładowanie...

Komplikacje po wyrwaniu ósemki. Agnieszka pół roku walczyła z powikłaniami

Avatar placeholder
12.12.2020 17:49
Agnieszka Kałuża zmagała się z poważnymi powikłaniami po wyrwaniu zęba mądrości
Agnieszka Kałuża zmagała się z poważnymi powikłaniami po wyrwaniu zęba mądrości (Archiwum prywatne)

Spuchnięta twarz, ropa, szczękościsk i ból nie do zniesienia. Agnieszka Kałuża pół roku walczyła z komplikacjami po zabiegu usunięcia ósemki. - Miałam pięć nawrotów i byłam tym już tak zmęczona, że miałam ochotę wziąć nóż i rozciąć to sobie, żeby pozbyć się ropy i bólu - wspomina Agnieszka. Dodatkowo leczenie wydłużył też błąd stomatologa oraz kwarantanna nałożona na kraj z powodu COVID-19.

1. Zabieg podwójnej ekstrakcji ósemek

Agnieszka Kałuża to popularna "Aga Pomaga", która praktycznymi radami dzieli się na swoim blogu czy z widzami telewizji śniadaniowej. Bywa też, że prowadzi eventy dla znanych marek. Z racji wykonywanego zawodu, dba o wizerunek. W związku z tym konieczne w jej przypadku okazało się założenie aparatu ortodontycznego na zęby, a potem też usunięcie ósemek. Okazało się, że przeszkadzały innym zębom prawidłowo się ustawić, a przez to leczenie ortodontyczne byłoby nieskuteczne.

Na zdjęciu widać, jak twarz Agnieszki zmieniła na skutek komplikacji po wyrwaniu ósemki
Na zdjęciu widać, jak twarz Agnieszki zmieniła na skutek komplikacji po wyrwaniu ósemki (Archiwum prywatne)
Zobacz film: "Jak leki wpływają na nasze zęby?"

Pod koniec lutego Aga poddała się zabiegowi podwójnej ekstrakcji ósemek, dostała też antybiotyk – co jest w takich sytuacjach standardową procedurą. Niestety, niecałe trzy dni po zdjęciu szwów i założeniu opatrunku pojawił się ból szczęki.

Towarzyszyła mu opuchlizna na twarzy. Dodatkowo kobieta nie mogła przełykać, czuła się bardzo źle, a w jednej z ran (pozostałości po zębie) zebrała się ropa. Rozpaczliwie zaczęła szukać pomocy i dzwoniła do wielu przychodni. Niestety, praktycznie wszystkie odsyłały ją do miejsc, gdzie albo przyjmowano osoby z COVID-19, albo za leczenie musiałaby sporo zapłacić. Była zrezygnowana.

- Jako że ogłoszono kwarantannę spowodowaną pandemią koronawirusa, miałam problem z dostaniem się do lekarza. W końcu nie mając innego wyjścia - zdecydowałam się zwrócić o pomoc do kliniki, gdzie usunięto mi ten kłopotliwy ząb – wspomina Agnieszka.

Tamtejszy lekarz w trakcie konsultacji "na oko" ocenił, że to zapalenie ślinianki. Zalecił zwiększenie dawki antybiotyku i czekanie.

2. Zapalenie ślinianki nie potwierdziło się

Nie minął miesiąc od ekstrakcji zęba, gdy popularna blogerka spuchła po raz kolejny. Znowu pojawiła się ropa i potworny ból. W klinice wypłukano newralgiczne miejsce metronizadolem, aby pozbyć się ropy. Wtedy wykonano też tomografię komputerową. Pomimo że nie stwierdzono nieprawidłowości, cierpienie influencerki wciąż trwało.

Co więcej, taka sama, przynosząca chwilową ulgę terapia podjęta została przy kolejnym, czwartym już nawrocie opuchlizny, szczękościsku i zbierającej się ropy. Procedura znów ta sama: płukanie ropnia, kolejna tomografia, kolejny antybiotyk. Lekarz rozkładał ręce.

Agnieszka Kałuża
Agnieszka Kałuża (Archiwum prywatne)

- Nie miał pomysłu na to, jak mnie leczyć. Za każdym razem wracałam do domu załamana. Ile przepłakałam w tamtym czasie, wiem tylko ja sama - mówi Agnieszka.

- Wyglądałam jak potwór, bo co miesiąc było to samo. Podczas każdego z 5 nawrotów już 3 dni wcześniej czułam, że to się znowu zaczyna dziać. Wszystko jak w zegarku. Następował okres największego spuchnięcia, a później znowu szukanie pomocy. Dostałam mnóstwo znieczuleń, płukań, ale w rezultacie nic nie pomagało - dodaje.

Agnieszka kolejny raz zażywała antybiotyk, który nie przynosił efektu. Lekarz wciąż nie potrafił postawić diagnozy. Okres "ciszy" między nawrotami trwał zawsze około 3 tygodni.

- Byłam tym już tak zmęczona, że miałam ochotę wziąć nóż i rozciąć to sobie, żeby pozbyć się ropy i bólu – wspomina Agnieszka.

- Jak mnie gdzieś zapraszano, to modliłam się, żeby dzień wcześniej nie spuchnąć. Cały czas czułam, że żyję z bombą zegarową! – opowiada mieszkanka Warszawy.

Kiedy kobieta po raz piąty spuchła pod koniec maja, tym razem idąc za radą kolegi, zgłosiła się do szpitala Uniwersyteckiego Centrum Stomatologii CMWUM. Dopiero tam pobrano jej wymaz, zdiagnozowano jej przypadek jako przewlekłe poekstrakcyjne zapalenie kości zębodołu i niezwłocznie włączono lekoterapię.

3. Przewlekłe zapalenie zębodołu

Dodatkowo pacjentka usłyszała, że to cud, iż nie ma sparaliżowanej szczęki. Dowiedziała się, że musi przygotować się na długie leczenie, bo jest to choroba przewlekła, a sam proces leczenia wymaga czasu. Lekarz, który otoczył ją opieką, przyznał, że do tej pory nie spotkali się z takim rzadkim przypadkiem.

- To często kończy się ponownym zabiegiem i czyszczeniem kości, jeśli leki nie działają – opowiada zdenerwowana "Aga Pomaga".

- Cieszę się, że przynajmniej tego udało mi się szczęśliwie uniknąć – dodaje.

Przez 5 tygodni zażywała leki. Dodatkowo odbyła 20 sesji w komorze hiperbarycznej, co wreszcie pomogło jej wyjść z problemów ze zdrowiem.

- Dwóch lekarzy nie zostawiło mnie w tej beznadziejnej sytuacji, a przy tym nie wzięli ode mnie ani złotówki: Piotr Sobiech i Bartłomiej Kacprzak – mówi Agnieszka.

- Jestem im wdzięczna za ten ludzki odruch i serce, bo faktycznie – poprzednie nieskuteczne leczenie wiele mnie kosztowało – dodaje pacjentka z rzadkim przypadkiem komplikacji po ekstrakcji ósemki.

Po raz pierwszy od lutego dobrze poczuła się dopiero pod koniec sierpnia.

- Przez ostatnie sześć miesięcy miałam 5 razy nawroty i pięć razy spuchłam. Dopiero odzyskałam swoją twarz – dodaje z ulgą Agnieszka Kałuża.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze