Znana lekarka ma łuszczycę. Objawy uderzyły w psychikę i stawy. "Przykre, że to choroba, na którą nie mamy wpływu"
Dr Magdalena Krajewska, znana w mediach społecznościowych jako Instalekarz, choruje na łuszczycę. Lekarka zmaga się z chorobą od 19. roku życia. - Nie pokazywałam brzucha, nosiłam długie rękawy, ale twierdziłam, że się jej nie wstydzę - przyznaje. Teraz zdecydowała się opowiedzieć o swoich problemach, żeby wesprzeć innych pacjentów.
1. Tata spojrzał i powiedział: Mam nadzieję, że to nie łuszczyca
Dr Magdalena Krajewska mówi, że miała 19 lat, kiedy choroba pierwszy raz dała o sobie znać. Czerwona, swędząca zmiana pojawiła się na kolanie, wyglądała jak rana.
- Byłam wtedy w klasie maturalnej, miałam dużo stresu związanego z egzaminami, do tego dochodził fatalny tryb życia. Po kilku tygodniach, kiedy rana nie chciała się zagoić, poszłam do mojego taty, który jest lekarzem, bo to zaczynało być niepokojące. Dokładnie pamiętam ten dzień, jak tata spojrzał i powiedział: "Boże, mam nadzieję, że to nie łuszczyca" - wspomina dr Krajewska.
Łuszczyca jest przewlekłą chorobą zapalną o podłożu autoimmunologicznym. Szacuje się, że cierpi na nią ok. dwa proc. Polaków. Nie jest zaraźliwa - co warto podkreślić. W okresie zaostrzenia na ciele pojawiają się czerwone plamy pokryte białoszarą łuską, skóra swędzi i mocno się łuszczy, niektórzy pacjenci narzekają też na ból i pieczenie.
- To jest niestety choroba stylu życia, więc to jak żyjemy, jak się odżywiamy, ile mamy stresu, czy mamy inne choroby - ma tu ogromne znaczenie. Czasami udaje się ją kontrolować, czasami niestety nie. Wysiewy pojawiają się w różnych momentach życia i na różnych miejscach ciała. Przyczyną pojawienia się wysiewu może być, jak w innych chorobach autoimmunologicznych jakiś stan zapalny np. zęba, silniejsze przeziębienie, czy COVID - wyjaśnia lekarka.
- U niektórych osób przez całe życie może pojawić się jedna zmiana na skórze, u innych zmiany mogą pokrywać 90 proc. ciała. Kluczowe jest znalezienie przyczyny nasilenia choroby, ale nie zawsze to się udaje. Bywa, że jest nią np. przewlekły stres. U mnie było tak, że miałam bardzo duże wysiewy podczas sesji egzaminacyjnych na studiach, później wyjeżdżałam na wakacje i wracałam bez żadnych zmian - dodaje.
2. Łuszczyca może zaatakować także stawy
Łuszczyca może zaatakować nie tylko skórę, ale również stawy, jest to tzw. łuszczyca stawowa, która w przebiegu przypomina reumatoidalne zapalenie stawów. Szacuje się, że tego typu powikłania dotykają nawet 30 proc. chorujących.
- W moim przypadku też doszło do tego etapu. Miałam zaatakowane stawy, jak się później okazało przez stan zapalny w paznokciu. Nie zauważyłam, że wdało mi się zakażenie pod hybrydą. Po wyleczeniu stanu zapalnego, problemy ze stawami minęły - wyjaśnia dr Krajewska.
3. Terapia biologiczna
Leczenie łuszczcy zależy od stopnia nasilenia zmian. W przypadku łagodnych plam z reguły stosowane są leki miejscowe w postaci maści i kremów, a jeżeli to nie pomaga, stosowana jest m.in. fototerapia. W cięższych postaciach choroby pacjenci mogą skorzystać z tzw. leczenia biologicznego. Szacuje się, że ok. 20-25 proc. chorujących wymaga takiej formy terapii.
Dr Krajewska opowiada, że sama dopiero dwa lata temu zdecydowała się na rozpoczęcie leczenia biologicznego.
- Przez wiele lat potrafiłam dawać sobie z tą chorobą radę, dopóki nie urodził się mój syn. Później te zmiany z roku na rok stawały się coraz większe - tłumaczy.
Lekarka zaznacza, że każde leczenie ma swoje skutki uboczne, dlatego wcześniej trzeba rozważyć bilans zysków i strat. Kluczowe w podjęciu decyzji jest to, jak choroba wpływa na normalne funkcjonowanie pacjenta.
- Każdy inaczej reaguje na leczenie. To jest choroba przewlekła, nie da się jej wyleczyć, da się ją jedynie zaleczyć. Nie ma leków idealnych dla każdego, na niektórych działają środki nawilżające, innym pomaga fototerapia, ale znam przypadki, które zaostrzają się na słońcu. Można stosować miejscowo sterydy, które leczą stan zapalny, ale one pozwalają na złagodzenie tych dolegliwości na chwilę, jak przerywa się ich stosowanie to zmiany wracają - wyjaśnia lekarka.
- Bardzo długo nie stosowałam żadnego leczenia, ponieważ uważałam, że moje zmiany nie są na tyle poważne, na ile poważne mogą być skutki uboczne leczenia. Te efekty uboczne to m.in. spadek odporności, przez co jesteśmy bardziej narażeni na infekcje. Pamiętam, jak zgłosiłam się w końcu do kliniki z pewną bezradnością, bo miałam już dość koszulek z długim rękawem, dość zasłaniania brzucha. Lekarz powiedział, że to nie są małe zmiany, mam zajęte ponad 10 proc. ciała i absolutnie kwalifikuje się do leczenia. Wcześniej musiałam przejść szereg badań i dwie kuracje, które nie podziałały - relacjonuje Krajewska.
Lekarka zdecydowała się opowiedzieć o swojej walce z chorobą, by wesprzeć innych pacjentów. Nie ma wątpliwości, że łuszczyca jest obciążająca przede wszystkim dla psychiki.
- To jest choroba, która nie jest ładna. Łuszczyca to choroba, w której organizm błędnie interpretuje, że w skórze dzieje się coś złego i chce ją bronić, to wywołuje stan zapalny i zwiększa złuszczanie naskórka. Skóra łuszczy się kilka razy szybciej niż u osoby zdrowej, więc przy dużych zmianach, jak ktoś wstaje z łóżka zostawia za sobą kawałki skóry. Ludzie boją się, że mogą się tym zarazić. Wiem od moich pacjentów, że nie raz mieli sytuacje, kiedy ktoś nie wpuścił ich na basen ze względu na widoczne zmiany skórne - opowiada dr Krajewska.
4. Dr Krajewska: Potrafiłam pójść na sam koniec plaży, żeby uniknąć wzroku innych
Lekarka przyznaje, że długo nie zdawała sobie sprawy z tego, jak choroba wpłynęła również na jej poczucie własnej wartości.
- Nie pokazywałam brzucha, nosiłam długie rękawy, ale twierdziłam, że się jej nie wstydzę. Na pewno to, jak my podchodzimy do własnej choroby, wpływa na to, jak odbierają to inni, czyli najlepiej, gdybyśmy to po prostu zaakceptowali. Tylko, że to jest trudne. Wiem to z własnego doświadczenia. Pomimo tego, że mówiłam sobie, że to nic wielkiego, potrafiłam pójść na sam koniec plaży, żeby uniknąć wzroku innych - przyznaje dr Krajewska.
- Przykre, że to choroba, na którą nie mamy wpływu, która "teoretycznie" nie wpływa źle na ogólne zdrowie, a potrafi tak bardzo wpłynąć na psychikę. Nie wiem, co będzie, jak zmiany powrócą, ale czuję, że jestem teraz silniejsza - podsumowuje Instalekarz.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.