Leki antydepresyjne wywołały silne uczulenie. 29-latka została wprowadzona w śpiączkę
Przyjęcie leków antydepresyjnych zakończyło się niemalże śmiercią. 29-letnia Christian doznała tak silnego uczulenia na substancję zawartą w preparacie, że musiała być wprowadzona w śpiączkę. Ledwie uszła z życiem.
1. Niebezpieczna alergia na leki
Christian Benett jest projektantką, mieszka w Dallas w Stanach Zjednoczonych. W marcu 2016 r. zdiagnozowano u niej zaburzenia depresyjne, a lekarz wypisał receptę na popularny lek - Lamictal, którego substancją czynną jest lamotrygina. Dziewczyna od razu zaczęła przyjmować preparat, nie wiedząc, że jest uczulona na jedną z zawartych w nim substancji.
Samopoczucie Christian po przyjęciu lamotryginy dość szybko się poprawiło. 29-latka czuła się generalnie dobrze. Dopiero po miesiącu zażywania preparatu zaczęła odczuwać niepożądane skutki: miała wysoką gorączkę, nerwobóle, skarżyła się także na silne bóle głowy oraz opadającą wargę.
Zaniepokojona kobieta postanowiła udać się do szpitala, nie spodziewała się, że lekarze zdiagnozują u niej toksyczną martwicę naskórka - ciężką reakcję skórną na leki, która wywołuje bolesne pęcherze.
"Gdy tylko dotarłam do szpitala, zostałam natychmiast umieszczona w izolacji i zbadana przez zespół lekarzy. Nie wiedziałam, co się dzieje" - mówi Christian.
2. Długie leczenie i rekonwalescencja
29-latka trafiła na oddział leczenia oparzeń. Traciła i odzyskiwała przytomność, na jej ramionach pojawiły się pękające pęcherze. Ból był nie do zniesienia. Wystąpiły u niej także halucynacje. "Wydawało mi się, że jestem zakładnikiem i próbowałam wyrwać wenflon, przez który miałam podawaną kroplówkę" - wspomina.
Stan Christian był na tyle poważny, że lekarze musieli ją wprowadzić w śpiączkę farmakologiczną, która miała za zadanie odciążyć pracę serca i płuc. Tak dziewczyna spędziła 3 tygodnie.
Po tym czasie medycy zdecydowali, by podłączyć ją pod respirator na kolejne 3 tygodnie. 29-latka nie była bowiem w stanie samodzielnie oddychać. Podłączono ją także do aparatury transportującej pokarm do żołądka.
Z upływem czasu stan dziewczyny stopniowo ulegał poprawie, dlatego też specjaliści zdecydowali o odłączeniu jej od respiratora i umożliwieniu jej samodzielnego oddychania. Następnym etapem powrotu do pełnej sprawności była fizjoterapia, operacja jednego oka, a na końcu także przeszczep mięśni w gardle. Dopiero po tych zabiegach Christian zaczęła sama jeść i pić.
Dziś 29-latka cieszy się, że szybko zareagowała na dolegliwości, jakie u niej wystąpiły. Nadal jednak ma żal, że leki, które miały poprawić jej zdrowie, zniszczyły je.
"Czuję się samotna, bo nie znam nawet nikogo, kto miałby podobne doświadczenia do moich" - żali się dziewczyna.
I dodaje, że teraz jest bardzo ostrożna w doborze leczenia.
"Nie biorę niczego nowego, nie chcę znowu przechodzić przez piekło. To cud, że żyję" - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.