Nie każdy zna tę metodę. "Test szklanki" uratował życie 19-latce
Miałą wysoką gorączkę, bolały ją nogi, a na skórze wykwitła nietypowa wysypka. Nastolatka sądziła, że to COVID, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Gdy z godziny czuła się coraz gorzej, matka dziewczyny doradziła jej przez telefon, by wykonała prosty test. Niedługo później zadzwoniła na pogotowie.
1. Jej współlokatorka chorowała na COVID
19-letnia Alice Jenkins rozpoczęła studia na Uniwersytecie Edynburskim w Szkocji. Zamieszkała w akademiku, gdzie dzieliła pokój z koleżankami. Pewnego dnia obudziła się z wysoką gorączką i objawami grypopodobnymi: bolały ją nogi, czuła osłabienie i nadmiernie się pociła. Na jej skórze pojawiła się wysypka, a Alice pomyślała, że pewnie jest chora na COVID-19. Kilka dni wcześniej SARS-CoV-2 zaraziły się współlokatorki nastolatki.
Cały dzień spędziła w łóżku, czując, że jej stan jest coraz gorszy. W końcu postanowiła zadzwonić do swojej matki. Opowiedziała 58-letniej Sarah, jak źle się czuje. Kobieta nie wahała się ani chwili – kazała córce zrobić tzw. test szklanki.
2. Czym jest test szklanki?
Ten test znany jest wielu matkom, bo może wskazać na zakażenie meningokokami (dwoinka zapalenia opon mózgowych, łac. Neisseria meningitidis). O patogenach mówi się w kontekście małych dzieci, dla których zakażenie może być śmiertelnie niebezpieczne. Jednak nie tylko dzieci mogą zachorować na inwazyjną chorobę meningokokową. Na szczęście jest prosty sposób, który pozwala odróżnić ją od wysypek alergicznych czy zakażeń skóry.
W przypadku gdy na skórze pojawi się podejrzana wysypka, wystarczy wziąć przezroczystą szklankę. Jeśli po przyłożeniu jej do zmienionej chorobowo skóry, wysypka nie zblednie, pozostając tak samo czerwona, to znak, że może rozwijać się inwazyjna choroba meningokokowa.
W takiej sytuacji konieczne jest niezwłoczne skontaktowanie się z lekarzem. Tak było w przypadku 19-letniej Szkotki, u której rozwinęło się zapalenie opon mózgowych.
3. Miała zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych
Szybka reakcja Sarah to nie był przypadek. Kobieta pamiętała, jak kilka lat wcześniej 14-letnia córka ich sąsiadów zmarła z powodu zapalenia opon mózgowych. To wspomnienie sprawiło, że nawet przez chwilę nie bagatelizowała dolegliwości swojej córki.
Alice trafiła do szpitala, gdzie straciła przytomność. Wspomina, że wówczas nie miała pojęcia z jak groźną chorobą będzie musiała się zmierzyć. Jednak już niedługo później punkcja lędźwiowa ujawniła zakażenie meningokokami typu B. Nastolatka miała zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Do typowych objawów choroby należą także bóle głowy, sztywność karku, światłowstręt i uporczywe wymioty. Te pojawiły się u studentki już w szpitalu.
- Kiedy zrobili nakłucie lędźwiowe, powiedzieli, że mogę zostać sparaliżowana, dostanę posocznicy, stracę palce u rąk i nóg lub doznam utraty słuchu, a także uszkodzenia mózgu – wspomina. - Musieli odizolować mnie od ludzi, ponieważ zapalenie opon mózgowych jest zaraźliwe - podkreśla.
Dziś zarówno Alice, jak i jej matka dążą do tego, by zwiększać świadomość na temat infekcji meningokokowej i podkreślają, że to nie jest choroba groźna wyłącznie dla dzieci. Apelują także, by pamiętać, że szczepienie nie daje ochrony na całe życie. Alice szczepiła się w wieku 14 lat, lecz później nie przyjęła dawki przypominającej.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.