Nie tylko błonica wróciła do Polski. Wzrost zapomnianej choroby o 1378 proc.
W połowie marca odnotowaliśmy w Polsce pierwszy od 2001 roku przypadek błonicy - choroby zakaźnej, która w Europie została wyeliminowana dzięki szczepieniom. Ale wracają też inne zapomniane choroby, a najgorsza sytuacja dotyczy krztuśca - w tym roku odnotowaliśmy wzrost zakażeń o ponad 1378 proc. "Coraz częściej obserwuję niepokojące skutki braku szczepień. Liczba zachorowań na krztusiec czy RSV rośnie w zastraszającym tempie, a odra, która wydawała się już tylko wspomnieniem z przeszłości, znów staje się realnym zagrożeniem" - alarmuje na X dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska.
Błonica pierwszy raz od 24 lat w Polsce
W piątek 14 marca media w Polsce obiegła wiadomość o sześcioletnim dziecku, które wróciło z wakacji w Afryce z błonicą - chorobą zakaźną wywoływaną przez maczugowiec błonicy. To pierwszy taki przypadek w kraju od 24 lat.
Państwowa Inspekcja Sanitarna rozpoczęła dochodzenie epidemiologiczne. O sytuacji poinformowano już instytucje zdrowotne Unii Europejskiej, a służby sanitarne wdrażają środki zapobiegawcze. Nadzorem objęto wszystkie osoby, które miały kontakt z dzieckiem – zarówno podczas podróży lotniczej, jak i po jego powrocie do kraju.
- Służby działają bardzo restrykcyjnie - powiedział w rozmowie z Radiem ZET szef GIS dr Paweł Grzesiowski.
Zimne poty po szczepieniu
- Według zaleceń sanepid obejmuje nadzorem osoby, które mogłyby mieć styczność z chorym. Są one informowane o tym, by w razie pojawienia się objawów natychmiast skontaktować się z lekarzem, ale nie izoluje się ich zapobiegawczo - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji UMB.
Chłopiec trafił do szpitala we Wrocławiu, gdzie walczy o życie. Mimo tego, że szczepienie na błonicę jest w Polsce obowiązkowe (dzieci powinny otrzymać cztery dawki szczepionki w pierwszych miesiącach życia oraz dawki przypominające w 6., 14., i 19. roku życia), sześciolatek nie był zaszczepiony.
- Powinna zapalić się nam czerwona lampka, gdy słyszymy o tym przypadku, gdyż pokazuje on, że musimy wciąż stosować się do kalendarza szczepień. Są w nim ujęte te choroby, które są dużym zagrożeniem życia przede wszystkim dla dzieci, a stosowanie się do niego chroni przed ciężkimi powikłaniami - mówi prof. Joanna Zajkowska.
Chory sześciolatek musiał zostać zaintubowany i poddany intensywnej terapii. Dostaje antybiotyki, otrzymał także antytoksynę błoniczą (DAT).
W poniedziałek 17 marca poinformowano, że mamy podejrzenie drugiego przypadku błonicy - tym razem u osoby dorosłej.
- To, co jest szczególnie groźne przy błonicy, to duszność: mechaniczne utrudnienie oddychania poprzez obrzęk i zwężenie dróg oddechowych. Druga kwestia to działanie na układ nerwowy i mięsień sercowy toksyny błoniczej. Pomaga na nią podanie surowicy. Jest to konieczne, ponieważ tę toksynę produkują bakterie - możemy je zlikwidować antybiotykami, jednak same antybiotyki nie zlikwidują toksyny. Konieczne jest działanie dwutorowe - wyjaśnia prof. Zajkowska.
Błonica początkowo może przypominać ciężką anginę. Z czasem jednak pojawiają się charakterystyczne dla niej objawy.
- Podejrzewamy błonicę, kiedy mamy masywną anginę, zmiany ropne na migdałkach, z obecnością błon. Gdy się je próbuje usunąć lub zrobić wymaz, to odsłaniają krwawiącą powierzchnię. Czyli to jest ciężka angina z odczynem węzłowym. Mówi się nawet na to "szyja Nerona", bo ten odczyn węzłowy jest bardzo duży, jeżeli to jest błonica gardła. Natomiast błonica krtani powoduje tak zwany stridor, czyli zwężenie krtani, świst, duszność, co stanowi zagrożenie życia - mówi ekspertka.
Zapomniane choroby wracają
Pojawienie się pierwszego od blisko ćwierćwiecza przypadku zapomnianej dotąd choroby rodzi pytania o inne schorzenia, które, wydawać by się mogło, już nam nie powinny zagrażać. A jednak jest się czego bać, szczególnie jeśli poziom wyszczepialności w Polsce będzie nadal spadał.
- Dobry poziom wyszczepienia chroni nas przed chorobami zakaźnymi, ale spadek odporności zbiorowej pokazuje, że mogą się one znów wśród nas pojawić. Ryzyko zwiększa wzrastająca liczba rodziców odmawiających szczepień dla swoich dzieci - podkreśla prof. Zajkowska.
O tym, że mamy problem, świadczą dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - PIB, według którego w czasie ostatnich pięciu lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się prawie dwukrotnie, od 48,6 tys. uchyleń w 2019 roku do 87,3 tys. uchyleń w 2023 roku. Najwięcej odmów szczepień w 2023 roku zarejestrowano w województwach śląskim (12 389 przypadków), wielkopolskim (11 730) oraz pomorskim (6811).
Profesor Zajkowska wspomina, że jeszcze w latach 90. mieliśmy w Polsce do czynienia z kilkoma przypadkami błonicy przywleczonymi zza wschodniej granicy, gdzie występowały ogniska tej choroby. Obecnie przypadek sześciolatka hospitalizowanego we Wrocławiu pokazuje, że mimo że w kraju nie mamy chorych na błonicę, możliwe jest zarażenie się nią podczas podróży i przywleczenie do Polski, gdzie może skończyć się zarażeniem kolejnych osób.
Wzrost zakażeń na krztusiec o 1378 proc.
"W mojej codziennej praktyce lekarskiej coraz częściej obserwuję niepokojące skutki braku szczepień. Liczba zachorowań na krztusiec czy RSV rośnie w zastraszającym tempie, a odra, która wydawała się już tylko wspomnieniem z przeszłości, znów staje się realnym zagrożeniem. Szczepienia dzieci są nadzorowane przez państwo, ale po 18. roku życia to my sami decydujemy, czy chcemy chronić siebie i innych" - pisze w serwisie X dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska, specjalistka chorób zakaźnych.
Lawinę zachorowań na krztusiec widać w rosnącej w ostatnich miesiącach liczbie przypadków - wg najnowszego raportu NIZP PZH-PIB w okresie od 1 stycznia do 28 lutego 2025 roku mieliśmy w Polsce 4 953 zachorowań, podczas gdy w analogicznym okresie rok wcześniej - zaledwie 335, co oznacza wzrost o ponad 1378 proc.
- Wyszczepialność przy krztuściu jest obecnie na zbyt niskim poziomie. Dzieci są szczepione do 19. roku życia, ale jest to choroba niezwykle zaraźliwa, a wytracanie odporności powoduje, że mamy więcej zachorowań - wyjaśnia prof. Zajkowska.
- Krztusiec jest bardzo poważną chorobą, prowadzącą do ciężkich powikłań. Przede wszystkim encefalopatie, czyli naruszenie funkcji mózgu: utrzymujący się kaszel powoduje mikrowynaczynienia w mózgu, wpływając np. u dzieci na wciąż rozwijający się ośrodkowy układ nerwowy. U dorosłych ten kaszel może doprowadzać nawet do złamania żeber, pęknięcia pęcherzy rozedmowych, wylewów - dodaje.
Niepokojąca sytuacja narasta także wokół odry - Światowa Organizacja Zdrowia zwraca uwagę na to, że lawinowo rośnie liczba chorych zmagających się z tą niezwykle zakaźną chorobą wieku dziecięcego. W 2024 roku w regionie europejskim zachorowało na nią prawie 130 tysięcy osób (z czego 40 proc. to maluchy do piątego roku życia), co oznacza dwa razy więcej przypadków niż rok wcześniej. Od 25 lat to najwyższy poziom w Europie. Jeśli nie będziemy na nią szczepić dzieci, grozi nam epidemia.
"Wirus odry jest najbardziej zakaźnym ze wszystkich znanych pediatrom. W przypadku braku szczepienia zaatakuje z sukcesem ponad 90 proc. wszystkich osób, które będą miały z nim styczność, a nie były uodpornione" - czytamy na rządowej stronie gov.pl.
Powszechne szczepienia przeciw odrze rozpoczęto w Polsce w 1975 roku. Początkowo podawano jedną dawkę pojedynczej szczepionki, a od 1991 - dwie.
- Osoby urodzone wcześniej nie załapały się na drugą dawkę szczepionki. Mogły odrę w dzieciństwie przechorować lub nie. Jeśli ją przechorowały, tak jak ja, mają odporność i nie muszą się szczepić. Dla tych jednak, którzy jej nie przeszli, wirus może być bardzo groźny - przestrzega ekspertka.
Prof. Zajkowska wylicza, że zachorowanie na odrę powoduje spadek odporności i w związku z tym nadkażenia bakteryjne prowadzące m.in. do zapalenia spojówek, zapalenie oskrzeli czy płuc.
- Naprawdę ciężkie zapalenie bakteryjne płuc to obecnie czwarta przyczyna zgonów u osób starszych w Polsce - przestrzega.
Problemem są dorośli pozbawieni odporności
A co z innymi chorobami zakaźnymi: różyczką, świnką, szkarlatyną? Ekspertka uspokaja, że sytuacja epidemiologiczna w ich przypadku w Polsce nie odbiega od krajów sąsiednich, jednak na to, czy w przyszłości przyjdzie nam się zmierzyć z ich powrotem, wpływ będzie miała wyszczepialność w przyszłości.
- Jeśli spadnie, zawiśnie nad nami ryzyko nawrotów tych chorób. Problemem są niezaszczepieni dorośli, ale też ci, którzy wytracili już odporność wygenerowaną w dzieciństwie. Pojawienie się na przykład wśród takich osób chorego dziecka może spowodować ognisko zakażeń - przestrzega prof. Zajkowska.
W przypadku szkarlatyny, która może prowadzić m.in. do zapalenia mięśnia sercowego, nerek czy stawów, dochodzi do zakażenia paciorkowcami, co do których nie mamy pełnej ochrony.
- Mamy wiele rodzajów paciorkowców - szczepienia nie zabezpieczają przed wszystkimi, jedynie przed najgroźniejszymi. Po COVID-19 obserwujemy wzrost zachorowań, pojawiają się bardziej toksyczne szczepy. Obowiązkowy kalendarz szczepień zabezpiecza dzieci, natomiast sytuacja epidemiologiczna pokazuje, że osoby dorosłe wytracają odporność i też chorują - mówi.
Ekspertka dodaje, że obecnie w Polsce mamy dwa ogniska WZW typu A, czyli żółtaczki pokarmowej. Wirus się przenosi, często nie dając wśród chorych objawów. Szczepionka nie jest obowiązkowa, a mimo zagrożenia wciąż mało kto się na WZW szczepi (zwykle decydują się na to osoby podróżujące za granicę).
Szczepienia obowiązkowe w Polsce
Do szczepień obowiązkowych zaliczamy te przeciwko: gruźlicy, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, błonicy, krztuścowi, tężcowi, ostremu nagminnemu porażeniu dziecięcemu (poliomyelitis), odrze, śwince, różyczce, inwazyjnemu zakażeniu Streptococcus pneumoniae (pneumokokowym), inwazyjnym zakażeniom Haemophilus influenzae typu B, zakażeniom wywołanym przez rotawirusy i ospie wietrznej.
Pierwsze szczepienia przeciwko gruźlicy oraz wirusowemu zapaleniu wątroby typu B dziecko otrzymuje już w szpitalu, w pierwszej dobie swojego życia.
Jeśli chodzi o szczepionkę przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi, szczepienie podstawowe dotyczy kolejnych dawek szczepionki DTP lub DTaP podawanych dzieciom w 2., 3.-4., 5.-6., 16.-18. miesiącu życia. W 6. i 14. roku życia podawana jest dawka przypominająca szczepionki DTaP i jest ona zalecana w 19. roku życia oraz osobom dorosłym co 10 lat.
Szczepionka MMR (skojarzona przeciw odrze, śwince i różyczce) stosowana jest u dzieci w 13.-15. miesiącu życia oraz w 6. roku życia i jest obowiązkowa dla dzieci i młodzieży, które nie ukończyły 19. roku życia.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- gov.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.