Trwa ładowanie...

Nina - najdłużej żyjący skrajny wcześniak w Polsce

Avatar placeholder
26.03.2019 15:08
Nina - najdłużej żyjący skrajny wcześniak w Polsce
Nina - najdłużej żyjący skrajny wcześniak w Polsce
  1. miesiąc ciąży, 23. tydzień, 550 gramów. Ledwo zdążyła zaokrąglić się pod maminym swetrem, a już była na świecie. Ninka – według wszelkich danych najdłużej żyjący skrajny wcześniak z 23 tygodnia w Polsce.

Przez 11 pierwszch miesięcy swojego życia Nina leżała w różnych szpitalach, na oddziałach intensywnej terapii całej Polski: od Gdańska, przez Bygdoszcz aż do Krakowa. Ninka jest rekordzistką nie tylko w dziedzinie wcześniactwa, ale także w ilości zdjęć, które zrobili jej rodzice. Z każdego dnia, na każdym oddziale – pstryk. Przez łzy, przez uśmiech – pstryk. Z obawą, że kolejnego dnia już nie będzie można zrobić zdjęcia, z nadzieją, że kolejnego dnia łóżeczko nie będzie puste.

Życie z wcześniakiem, który ma gonić inne dzieci, nie jest łatwe. Długa lista schorzeń, które dostaje maleństwo na starcie motywuje rodzica do codziennych starań, żeby z czasem móc wykreślić kolejne z nich. Do 2. roku życia na zdjęciach rentgenowskich Nina nie miała widocznych płuc, ma chore oczy (retinopatia), widzi jedynie światłocienie. Ma też niedosłuch, nie mówi i sama nie chodzi (jeszcze). Nieodłączną biżuterią Niny są rurki zwane żartobliwie wąsami – przez 24 godziny jest podłączona do tlenu, w nocy do respiratora (dysplazja oskrzelowo-płucna). Karmienie też nie jest zwyczajne – posiłek trafia sondą do żołądka.

Zobacz film: "Witaminy w ciąży"
  • Pomimo skończonych 6 lat, życie z Niną przypomina trochę życie z niemowlęciem, ponieważ cały nasz dzienny/nocny tryb podporządkowany jest pod plan Niny – mówi pani Aneta, mama Niny. – Co 5 godzin musimy ją karmić, co godzinę podawać coś do picia. Nasz sen od 6 lat jest snem przerywanym. Nie pamiętam, kiedy czuliśmy się wyspani i wypoczęci, ale od kiedy Nina jest z nami, to ona jest najważniejsza.

Powodem, dla którego poznajemy historię Niny, jest odklejenie siatkówki w obu oczkach. Nina dusi oczy palcami, ponieważ ciśnienie rozpiera oczy od środka, co powoduje ból. Nie wiemy, jak mocno boli, ponieważ Nina nie jest w stanie tego powiedzieć. Trzeba wyciąć soczewki – to jedyny sposób, zeby ciśnienie nie rozrywało oczu. W Polsce robi się takie zabiegi, więc rodzice od razu pojechali do Warszawy. Tam okazało się, że zabieg, owszem, można zrobić, ale wizyta i sam zabieg tylko prywatnie. Po konsultacji prywatnej jednak te drzwi się zamknęły, ponieważ klinika nie podjęła się uśpienia Niny do zabiegu – nie mają oddziału Intensywnej Terapii, gdyby coś poszło nie tak, np. gdyby były problemy z wybudzeniem Ninki. Kolejny kierunek  - Białystok. I szybki powrót z informacją, że oczy Ninki są tak chore, że nie są w stanie jej pomóc. Skoro w Polsce się nie udało, to może za granicą? Najbliżej były Niemcy.

  • Nie mieliśmy na 100 procent pewności czy w Niemczech podejmą się operacji, ale pojechaliśmy na konsultację, bo nic innego nam nie zostało. Powiedzieli, że zoperują, najpierw jedno, potem drugie oko. Operacja dwóch oczu naraz była zbyt ryzykowna, ponieważ byle bakteria mogłaby pozbawić Ninkę nie jednego oka, ale obu. Lekarz powiedział, żebyśmy załatwiali dokumenty z ubezpieczenia i wrócili w lipcu na operację pierwszego oka – opowiada pani Aneta.

Na operację wróciliśmy, ale NFZ za nią nie zapłacił. Są dwie sytuacje, kiedy łapalibyśmy się na refundację. Pierwsza, jeśli operacja w Polsce nie jest możliwa. Odpadamy, bo w Polsce przeprowadza się takie operacje. Druga, jeśli termin operacji za granicą jest szybszy niż w Polsce. Też odpadliśmy, ponieważ nie otrzymaliśmy w Polsce żadnego terminu. Gdy musieliśmy zapłacić za operację pierwszego oka, Niemcy myśleli, że nie możemy się zrozumieć przez barierę językową – nie mogli uwierzyć, że sami musimy płacić, że ubezpieczenie tego nie pokryje. Poprosiliśmy wtedy o dłuższy termin zapłaty, żeby zorganizować potrzebną kwotę, łącznie było to 6 tysięcy euro.

Operacja drugiego oczka Niny jest zaplanowana na 14 października. Rodzice nie są w stanie sami opłacić takiej kwoty i proszą nas wszystkich o pomoc. Wiele razy spotykali w swoim życiu ludzi, którzy chcieli im pomóc – nie zawsze była to pomoc, o jaką prosili, np. „pomoc“ w postaci rad, żeby oddać Ninkę do hospicjum, jakiegoś ośrodka i zrobić sobie zdrowe dziecko. Rodzice Niny uważają, że chore dziecko to ich obowiązek, większy niż w przypadku zdrowych dzieci, ale przecież to żywa istota, a nie zbędny przedmiot. Oczywiście, woleliby, żeby Nina była zdrowa, ale nie jest i nic na to nie poradzą. Pomóżmy im, przekazując taką pomoc, której rzeczywiście potrzebują - operacja drugiego oka Niny. O nic innego nie proszą.

Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy na leczenie Niny. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Siepomaga.pl.

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze