Przerażające nagranie z Poznania. Mamy nowy problem w Polsce
Choć fentanyl może doprowadzić do śmiertelnie groźnego zatrucia, jeszcze większym zagrożeniem są jego syntetyczne pochodne. - Na rynku pojawiło się wiele takich środków o sile działania kilkadziesiąt, a nawet tysiąc razy większej od samego fentanylu. Człowiek umiera z powodu uduszenia - ostrzega toksykolog dr n. med. Piotr Hydzik.
1. Wystarczy niewielka ilość, by doszło do zatrucia
Szokujące nagranie z Poznania na nowo rozgrzało temat fentanylu w Polsce. Po tym, jak filmik, na którym widać dwóch dziwnie zachowujących się młodych mężczyzn trafił do internetu, w sieci zaroiło się od komentarzy, że to wynik zażycia najsilniejszego ze stosowanych obecnie leków przeciwbólowych.
Widoczni na nagraniu mężczyźni nie wykonują gwałtownych ruchów, nie są agresywni. Zachowują się raczej ospale. Jeden z nich klęczy i kładzie twarz na chodniku, a drugi stoi obok i lekko się chwiejąc, usiłuje utrzymać równowagę.
"Niestety widziałem tych ludzi na własne oczy - po drugiej stronie ulicy jest kampus Politechniki. Tu nie ma powodów do żartów. Fentanyl jest często dawany ludziom nieświadomie - myślą, że kupują coś innego" - napisał w serwisie X jeden z internautów.
Niestety widziałem tych ludzi na własne oczy - po drugiej stronie ulicy jest kampus Politechniki.
— volnoscioviec (@volnoscioviec) June 12, 2024
Tu nie ma powodów do żartów.
Fentanyl jest często dawany ludziom nieświadomie - myślą, że kupują coś innego. Jest 50 razy silniejszy niż heroina. Uzależnić można się od razu. https://t.co/moF4vXtbRI
Fentanyl to najsilniejszy z obecnie stosowanych leków przeciwbólowych. Jest sto razy mocniejszy niż należąca do tej samej grupy leków opioidowych morfina i 50 razy mocniejszy niż heroina. Stosuje się go m.in. u pacjentów wymagających intensywnej terapii, onkologicznych, a także chorych leczonych paliatywnie.
- Musimy jednak odróżnić fentanyl medyczny od tego dostępnego "na ulicy", czyli tzw. syntetycznych pochodnych fentanylu. Na rynku narkotycznych opioidów stosowanych rekreacyjnie pojawiło się wiele takich środków o sile działania kilkadziesiąt, a nawet tysiąc razy większej od samego fentanylu. Łatwo sobie więc wyobrazić, że wystarczy nawet niewielka ilość, by doszło do ostrego zatrucia, ze zgonem włącznie - ostrzega w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Piotr Hydzik, toksykolog z Oddziału Klinicznego Gastroenterologii, Hepatologii, Toksykologii i Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Fentanyl działa bardzo silnie na ośrodkowy układ nerwowy, co przy zatruciu prowadzi do zahamowania czynności ośrodka oddechowego. Oznacza to, że człowiek umiera z powodu uduszenia. To bardzo "cicha" śmierć, bo taka osoba znajduje się w głębokiej śpiączce, nie skarży się, że jest jej duszno i że nie może oddychać. Zdarza się, że osoba, która zażyła taki środek, zwłaszcza dożylnie lub doustnie, umiera od razu, zanim dotrze do niej jakakolwiek pomoc - dodaje lekarz.
2. Nie wiedzą, co biorą
O tak dramatyczne skutki nietrudno, zwłaszcza że osoby, które biorą syntetyczne pochodne fentanylu, najczęściej nie mają świadomości, co w nich jest.
- Osoby, które stosują ten środek w celach rekreacyjnych, a nie medycznych zażywają przede wszystkim syntetyczne pochodne. To jeszcze zwiększa ryzyko, bo tak naprawdę nie wiedzą, co kupują, jakie substancje i w jakich proporcjach zawierają te środki, ile jest w nich fentanylu i przede wszystkim jak na to wszystko zareaguje ich organizm. To sprawia, że fentanyl pod taką postacią jest aktualnie największym zagrożeniem - tłumaczy lekarz.
- Zdarzały się przypadki bardzo silnych zatruć takimi substancjami, z dramatycznym przebiegiem, ale w tym momencie nie obserwujemy masowej skali tego zjawiska. Znacznie więcej jest przypadków osób, które trafiają do nas po zażyciu leków nasennych czy przeciwdepresyjnych - dodaje lekarz.
Nie oznacza to jednak, że problem nie jest poważny.
- Wręcz przeciwnie. Działa tu podobny mechanizm jak przy dopalaczach. Można uznać, że pochodne fentanylu są takimi "nowymi dopalaczami", które będą prawdopodobnie zmieniać swój skład. Niestety jest to na tyle dynamiczne, że niezwykle trudno to kontrolować - dodaje lekarz.
Przypomina, że łączenie takich środków z alkoholem i innymi substancjami psychoaktywnymi nasila ich działanie. W przypadku fentanylu i jego pochodnych jest podobnie.
3. Może uzależnić od pierwszego razu
Wskazując na niezwykle silnie działanie syntetycznych pochodnych fentanylu, dr Hydzik przypomina atak terrorystyczny, do którego doszło w 2002 roku w teatrze na Dubrowce.
- Rosyjskie wojsko użyło tam właśnie mieszaniny samego fentanylu i jego syntetycznej pochodnej, by obezwładnić terrorystów. Niestety z powodu narażenia na rozpylony gaz zmarło też wielu zakładników, właśnie z powodu niewydolności oddechowej. To pokazuje, jak błyskawiczne działanie może mieć ten środek i jak niebezpieczny jest dla zupełnie przypadkowych osób. Wystarczy, że znajdziemy się w pobliżu i będziemy wdychać powietrze, w którym jest nawet niewielka ilość cząstek fentanylu lub jego pochodnych - zaznacza lekarz.
Toksykolog wyjaśnia, że u osób nadużywających fentanylu i jego pochodnych dochodzi do wzrostu napięcia mięśni powodującego charakterystyczne usztywnienie ciała.
- To właśnie z powodu zaburzeń psychomotorycznych wzięło się porównanie do "zombie", często stosowane w przypadku osób po fentanylu - dodaje lekarz.
Wskazuje też silny potencjał uzależniający fentanylu i jego pochodnych. Uzależnić można się już nawet od pierwszego razu.
- Szybko zwiększa się tolerancja organizmu, który zaczyna "domagać się" większych dawek. Może to dotyczyć nie tylko osób, które zażywają takie środki rekreacyjnie, ale też chorych, którzy przyjmują fentanyl w celach leczniczych - tłumaczy dr Hydzik.
- Coraz częściej hospitalizujemy pacjentów z uzależnieniem od fentanylu czy też innych opioidów przyjmujących je np. z powodu silnych, przewlekłych dolegliwości bólowych w przebiegu np. choroby zwyrodnieniowej stawów. Nierzadko w tej grupie powodem hospitalizacji jest przedawkowanie - przyznaje lekarz.
4. Problem wymyka się spod kontroli
Jak dramatyczne skutki może nieść ze sobą uzależnienie od fentanylu widać od kilku lat w Stanach Zjednoczonych, gdzie co roku umiera z tego powodu ponad 100 tys. osób.
W Polsce skala problemu na szczęście nie jest aż tak duża, choć, jak podkreślał prof. Andrzej Fal, nie jest też do końca znana.
- Fakt, że mamy już oficjalnie potwierdzone zgony fentanylowe (o serii zgonów w Żurominie na Mazowszu po przedawkowaniu fentanylu donosił niedawno TVN - red.) pokazuje, że problem, który do tej pory był kojarzony głównie z kryzysem w Stanach Zjednoczonych, jest realny także w Polsce. Problem ewidentnie wymyka się spod kontroli, skoro nasila się zjawisko używania leków opioidowych, w tym fentanylu, jako środków używanych do celów rozrywkowych, a nie tylko medycznych - zwracał uwagę w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
- Tak naprawdę nie znamy skali problemu. Nie wiemy, ile jest zgonów spowodowanych takimi lekami, w tym fentanylem, nie jesteśmy w stanie określić tendencji. Oficjalnie potwierdzone zgony fentanylowe wcale nie muszą być przecież jedynymi - ostrzegał lekarz.
Nie każdy poszkodowany zdąży trafić do szpitala, a nawet jeśli, to nie każdemu robi się badania toksykologiczne, więc bezpośrednia przyczyna zgonu nie zawsze jest wykryta.
Z drugiej strony farmaceuci mówią wprost o "patologii", która nakręca problem uzależnienia od opioidów, w tym fentanylu.
- Z moich doświadczeń wynika, że mamy spektakularny wzrost sprzedaży takich leków wśród młodych ludzi w grupie wiekowej 20-30 lat. Przy czym, możemy wnioskować, że po realizację recepty przychodzą nie tylko osoby, które chcą kupić lek na własny użytek, ale również takie, które robią na tym własny biznes - przyznał w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceuta i analityk Łukasz Pietrzak.
- Niestety tzw. receptomaty nie tak łatwo zwalczyć. Wbrew pozorom to nie są rozpoznawalne firmy, bo one mają za dużo do stracenia. To małe, często jednoosobowe działalności, które w mojej ocenie wspierają handel opioidami. W środowisku aptekarskim kojarzymy przynajmniej kilka takich małych receptomatów, zlokalizowanych najczęściej w dużych miastach wojewódzkich. Ich realizacja odbywa się jednak zazwyczaj w innym województwie. Przychodzą po to często młodzi mężczyźni z całą listą numerów PESEL i adresów rzekomych pacjentów - tłumaczył ekspert.
Początkiem zaostrzenia walki z receptomatami może być wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, o którym pisaliśmy na początku czerwca.
Sąd orzekł, że nie można wystawiać recept na leki psychotropowe, opioidowe i medyczną marihuanę bez wcześniejszego badania pacjenta. W związku z tym rzecznik praw pacjenta zapowiedział "jeszcze bardziej intensywne działania" wobec takich firm.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.