NewsyNowe obowiązki lekarzy uderzą w pacjentów? "Absurd na absurdzie"

Nowe obowiązki lekarzy uderzą w pacjentów? "Absurd na absurdzie"

Zmieniły się zasady przekazywania do NFZ danych pacjentów. Lekarze rodzinni alarmują, że nowe przepisy uderzą w chorych. - Wśród lekarzy powstała już pewna fobia na tym tle, a u pacjentów rośnie frustracja - podkreśla lekarka Joanna Zabielska-Cieciuch.

"U pacjentów rośnie frustracja"
"U pacjentów rośnie frustracja"
Źródło zdjęć: © East News

NFZ dociska lekarzy. Nowy obowiązek od marca

Od marca tego roku lekarze rodzinni muszą przekazywać do Narodowego Funduszu Zdrowia dane dotyczące wagi, wzrostu i nawyków dotyczących palenia u swoich pacjentów, przy czym muszą je zebrać podczas każdej pierwszej wizyty w roku. Obowiązek raportowania danych istnieje już co prawda od pięciu lat, ale wcześniej lekarz sam mógł zdecydować, kiedy je zbierze i przekaże do Funduszu.

Dodatkowo za nieprzestrzeganie przepisów grożą konsekwencje finansowe. Wcześniej lekarz, który nie wysłał takiego sprawozdania, dostawał co najwyżej ostrzeżenie. Teraz NFZ będzie blokować rozliczanie świadczeń.

- Lekarze nie są przeciwni zbieraniu takich danych od pacjentów. Zgadzamy się, że to kluczowe informacje w kontekście rosnących lawinowo problemów cywilizacyjnych jak otyłość, cukrzyca, choroby układu krążenia. Jednak forma, w jakiej robi to NFZ, odbija się po prostu na pacjentach. Czy o to chodziło? - zwraca uwagę w rozmowie z WP abcZdrowie Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna, prezes Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców "Porozumienie Zielonogórskie".

Lekarze muszą przekazywać dane o wadze pacjenta do NFZ
Lekarze muszą przekazywać dane o wadze pacjenta do NFZ© Getty Images

- Ten przepis to absurd na absurdzie. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że przyjeżdża do mnie do gabinetu niepełnosprawny pacjent na wózku, w jaki sposób mam go sam fizycznie przenieść na wagę? Kolejna rzecz: pacjent ze złamaną nogą - jak mamy go zważyć, przecież nie zdejmiemy mu gipsu, który też swoje waży - nie kryje irytacji rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Sutkowski, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych.

Dodaje, że pacjent może po prostu odmówić lekarzowi. - Jeśli tak się stanie to będę miał zablokowane rozliczenie świadczeń. To może być np. otyły pacjent, który nie chce ujawniać swoich danych. Ma do tego prawo, bo może nie ma pewności, do kogo trafią i jak zostaną wykorzystane. Pamiętajmy, że dane antropometryczne to dane wrażliwe, więc ich gromadzenie i raportowanie powinno mieć osobną procedurę. Poza tym lekarze nie są ankieterami, a NFZ próbuje nam taką rolę narzucić - ocenia dr Sutkowski.

Frustracja pacjentów

Dr Zabielska-Cieciuch wskazuje też na inny problem, który wiąże się ze specyfiką sezonu infekcyjnego. - Ten, kto wymyślił tę zmianę, ewidentnie nie zna realiów pracy lekarza rodzinnego w środku sezonu infekcyjnego, kiedy są tłumy pacjentów. Oprócz tych zapisanych zawsze mamy co najmniej kilku, którzy przyjdą nieumówieni. Każdego trzeba zbadać, zdiagnozować, zrobić test combo, wypisać receptę. W tym ferworze łatwo zapomnieć, że musimy jeszcze zmierzyć i zważyć pacjenta, bo to jego pierwsza wizyta - podkreśla lekarka.

- Tymczasem pominięcie tego w sprawozdaniu skutkuje tym, że wizyta jest w systemie NFZ niewidoczna i nie ma możliwości jej rozliczenia. Choć nowe zasady obowiązują od marca, wśród lekarzy powstała już pewna fobia na tym tle, a z kolei u pacjentów rośnie frustracja - zaznacza ekspertka.

Dodaje, że w związku z nowymi zasadami pacjenci muszą czekać pod gabinetem na swoją wizytę nawet pół godziny-godzinę dłużej. - Ostatnio miałam bardzo zdenerwowaną pacjentkę, bo nie zdążyła odebrać wnuczka z przedszkola, a pretensje są oczywiście do lekarza. Nie mówię już o tych, którzy przychodzą z grypą czy inną infekcją, chcą po badaniu dostać receptę i wrócić do domu, bo się źle czują. A ja im jeszcze mówię na koniec wizyty, że musimy się zmierzyć i zważyć. To musi się zmienić - ocenia ekspertka.

Zaznacza, że lekarz powinien sam decydować o terminie raportowania takich danych. - Wówczas moglibyśmy to robić w znacznie spokojniejszym momencie, kiedy nie mamy nawału chorych. My nie chcemy tego unikać, bo faktycznie po stronie lekarzy też nie zawsze i nie wszystko jest idealnie. Część lekarzy robi w sprawozdaniach błędy lub lekceważy takie raportowanie. Ale to wymaga rozsądnego podejścia - zaznacza lekarka.

- Działania NFZ jakoś dziwnym trafem zbiegły się z negocjacjami dotyczącymi zawierania nowych umów z lekarzami rodzinnymi, więc odbieram to jako zwykłą złośliwość. Tym bardziej że od ponad 20 lat zbieramy dane od pacjentów w ramach programu profilaktyki chorób układu krążenia - zwraca uwagę dr Zabielska-Cieciuch.

Precyzuje, że są tam informacje na temat m.in. obciążeń rodzinnych związanych z udarem czy zawałem, a także ciśnienia, masy ciała, aktywności fizycznej, palenia czy wyników badań lipidogramu, poziomu glukozy.

- Nigdy nie widziałam, żeby ktoś z NFZ pokusił się o opracowanie tych danych, a w tym momencie dotyczą one już 7 milionów Polaków, więc mamy do dyspozycji potężną bazę danych. Pytanie też, jak zostanie wykorzystana baza wiedzy zgromadzona w ramach programu Profilaktyka 40 Plus, z której skorzystało 5 mln pacjentów - zauważa lekarka.

Alarmujące dane. NIK odpowiada

Dr Sutkowski podkreśla, że lekarz nie może pacjenta do niczego zmusić. - Już mamy sytuacje, że chorzy się z nami o to kłócą. Co więc ma zrobić lekarz, wpisywać fikcyjne dane tylko po to, by uniknąć konsekwencji finansowych? Czy to oznacza, że mamy sankcjonować fikcję? - pyta lekarz.

Zaznacza, że w systemie nie ma możliwości wpisania informacji o tym, że pacjent odmawia zebrania danych. Dr Sutkowski zwraca też uwagę, że w przypadku informacji na temat palenia papierosów lekarz opiera się wyłącznie na deklaracjach pacjenta, a nie na rzeczywistym badaniu np. jego płuc, więc nie zawsze te dane odpowiadają prawdzie.

- Do tej pory brak danych o masie i wzroście pacjentów wiązało się z ostrzeżeniem w systemie. Niestety, mimo tego i naszych upomnień wiele placówek POZ nie realizowało tego obowiązku. Pokazał to wyraźnie raport Najwyższej Izby Kontroli na temat otyłości - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Paweł Florek, szef Biura Komunikacji Społecznej i Promocji NFZ.

- Inspektorzy wskazali wprost, że wielu lekarzy nie sprawozdaje tych danych i zobowiązał NFZ do egzekwowania tego obowiązku. Skoro nie działały inne argumenty, musieliśmy użyć tych finansowych - dodaje. Przy czym wskazuje, że uzupełnienie danych na kolejnej wizycie ma "znieść wcześniej nałożony błąd", o czym NFZ informował lekarzy.

Podkreśla, że zbieranie tych danych od pacjentów jest kluczowe, bo dotychczasowe informacje, którymi dysponuje NFZ, już są alarmujące. - Według stanu na 2024 rok 35 proc. spośród analizowanych pacjentów ma nadwagę, a 28 proc. choruje na otyłość. Wśród kobiet nadwagę odnotowano w 30 proc. przypadków, a u mężczyzn w 41 proc. Gdy chodzi o otyłość odsetek wynosi odpowiednio 26 proc. i 31 proc. - wskazuje Paweł Florek.

Dodaje, że średnie BMI to 27,5. Wśród kobiet wynosi 26,9 a u mężczyzn 28,2. O alarmujących wynikach kontroli NIK pisaliśmy w ubiegłego roku. Inspektorzy alarmowali wówczas, że "profilaktyka i leczenie otyłości przerosły system".

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródła

  1. WP abcZdrowie
  2. NFZ

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie