Nowe wieści o mężczyźnie żyjącym w żelaznym płucu. "Nie zasługuje na to"
Paul Alexander rozpoznawany w mediach społecznościowy pod pseudonimem "Polio Paul" trafił do szpitala. Mężczyzna, który od 70 lat jest uzależniony od korzystania z aparatu do wspomagania oddychania, wymagał pomocy medycznej po zakażeniu wirusem SARS-CoV-2.
1. Koronawirus stanowi dla niego zagrożenie
Paul Alexander to 78-letni mieszkaniec Dallas w Teksasie, który od 6. roku życia wymaga korzystania z respiratora zbiornikowego, który naśladuje proces oddychania. Wspomaganie oddechu stało się konieczne po zakażeniu wirusem polio.
"Polio Paul" był jedną z niewielu osób z tamtego okresu, które przeżyły, ale problemy zdrowotne sprawiły, że musiał spędzać kilka godzin dziennie w żelaznym płucu. Obecnie mężczyzna wymaga całodobowej pomocy urządzenia.
Alexander pomimo paraliżu od szyi w dół oraz problemów z oddychaniem został prawnikiem i pracował w zawodzie przez długi czas, napisał też książkę.
Na swoim koncie na TikToku pod nazwą @ironlungman, "człowiek w żelaznym płucu", dzieli się historiami ze swojego życia, odpowiada na pytania fanów i informuje o stanie zdrowia. Obserwuje go już 290 tys. osób, a liczba polubień na jego koncie wynosi obecnie prawie 4 mln.
W najnowszym nagraniu nie pojawił się jednak "Polio Paul", lecz jego współpracownik Lincoln. Mężczyzna wyjaśnił, że Paul wymagał hospitalizacji po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa. Dla osoby, której życie zależy od respiratora, sytuacja ta jest niezwykle niebezpieczna.
Na szczęście szpital przygotował dla niego żelazne płuco i Paul został objęty profesjonalną opieką medyczną w placówce. Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy z życzeniami powrotu do zdrowia: "nie, ten człowiek nie zasługuje na to", "mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia" - pisali internauci.
Nie zabrakło też wypowiedzi pełnych oburzenia: "Kto, u licha, naraził tego wspaniałego człowieka na niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia i nie dozna żadnych trwałych obrażeń".
2. "Żabie oddychanie" na zawsze odmieniło jego życie
W 1954 roku, gdy Paul miał osiem lat rozpoczął sesje terapeutyczne z panią Sullivan, które miały mu pomóc w przepracowaniu traumy związanej ze szpitalem. Terapia pomogła mu nie tylko w tej kwestii, ponieważ to właśnie nowa technika oddychania, której się nauczył, miała znaczący wpływ na jego późniejsze życie.
Paul podzielił się historią, jak pewnego razu zachłysnął się i "połknął" trochę powietrza. Okazało się, że technika ta to "oddychanie językowo-gardłowe", potocznie określane mianem "żabiego oddechu", które polega na wykorzystaniu języka do przenoszenia powietrza z jamy ustnej do płuc.
Terapeutka obiecała chłopcu, że jeśli zdoła oddychać w ten sposób przez trzy minuty bez użycia żelaznego płuc, otrzyma szczeniaka. Paul nauczył się tej techniki po roku i otrzymał wymarzonego psa. Po latach praktyki zdołał opuszczać swoje żelazne płuco nawet na kilka godzin. To niezwykle pomogło mu w realizacji swoich marzeń.
Paula Jakubasik, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.