Pacjentka z long COVID: "Czuję się, jakby ktoś obrabował mnie z poprzedniego życia"
Od ponad 3 miesięcy zmaga się z uporczywym bólem głowy, który w najostrzejszej fazie choroby COVID-19 prowadził do wymiotów, był oporny na leki i towarzyszyły mu "covidowe skurcze", powtarzające się co 10 minut. O tym i innych powikłaniach po zakażeniu koronawirusem opowiada Milena, pacjentka z long COVID. "Zatrzymywałam się z obawy, że zemdleję z bólu" - przyznaje w rozmowie z WP parenting.
Pani Milena, pacjentka z long COVID, która na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii, zakaziła się koronawirusem w sierpniu. Jednak jak przyznaje, nie wie od kogo i gdzie doszło do zakażenia. Wśród domowników i współpracowników była tzw. "pacjentem zero". Zachorowała mimo stosowania wszystkich środków ostrożności, takich jak: noszenie maseczki, dezynfekcja oraz zachowanie dystansu społecznego.
Paulina Banaśkiewicz-Surma, WP parenting: Po jakim czasie od wystąpienia pierwszych dolegliwości dowiedziała się pani, że wywołał je koronawirus?
Jestem bardzo niestandardowym przypadkiem. Na początku objawy nie wskazywały jednoznacznie na COVID-19. Zaczęło się od bólu głowy, który trwał nieprzerwanie, dzień w dzień, przez dwa tygodnie. Z czasem stał się na tyle uciążliwy, że nie pozwalał mi na normalne funkcjonowanie ani w pracy, ani w społeczeństwie.
Pewnego dnia ból głowy był już na tyle mocny, że musiałam zwolnić się z pracy i udać do szpitala. To był najmocniejszy ból, z którym przyszło mi się zmierzyć. Szpital znajduje się 10 minut spacerem od miejsca, w którym pracuję, dlatego postanowiłam, że pójdę tam bez asysty współpracownika. To był błąd. Droga zajęła mi 30 minut, co chwilę zatrzymywałam się z obawy, że zemdleję z bólu.
W szpitalu personel wykonał mi badania krwi, wstępnie wykluczył ryzyko udaru. Nie zrobiono mi wymazu, ponieważ nie miałam żadnych dodatkowych objawów koronawirusowych.
Po badaniach lekarz stwierdził, że to migrena lub klasterowy ból głowy i odesłał mnie do domu z paracetamolem. Kazał wrócić, jeśli dolegliwości nie miną. Ból nie przechodził przez kolejny tydzień. Wtedy postanowiłam ponownie pojechać do szpitala.
Tam personel zmierzył mi temperaturę i okazało się, że mam gorączkę (38,5 stopnia Celsjusza), następnie sprawdził puls i saturację. Puls 135, saturacja na poziomie 98 proc. Potem wszystko potoczyło się bardzo sprawnie. Zrobiono mi również badania krwi. Wyszły w normie, jednak CRP było nieznacznie podwyższone. Po ok. 20 minutach od przyjęcia na ostry dyżur zobaczyłam lekarza, który stwierdził, że to najprawdopodobniej infekcja zatok. Przepisał antybiotyk.
Infekcja zatok zdarza mi się dość często i nigdy wcześniej nie towarzyszył jej tego typu ból głowy. Był inny, nie typowo zatokowy. Dodatkowo nie występowała wówczas żadna wydzielina z nosa, a zawsze przy chorych zatokach się pojawiała.
Po diagnozie poprosiłam o test, aby wykluczyć zakażenie koronawirusem, mimo że sama nie do końca wierzyłam, że mogę być zakażona. W końcu nie miałam żadnych typowych objawów, o których mówiło się w mediach.
Lekarz zgodził się na wymaz dla mojego spokoju. Stwierdził, że nie wyglądam jak osoba zakażona, więc najpewniej test wyjdzie negatywny. Po pobraniu wróciłam z antybiotykiem do domu. Na drugi dzień otrzymałam wiadomość, że test wyszedł pozytywny. Nie chciałam w to uwierzyć, bo przecież poza bólem głowy i gorączką czułam się całkiem nieźle.
Zamówiłam test do domu (w Anglii są one darmowe, wystarczy zarejestrować się na stronie rządowej i kurier dostarcza je domownikom). Musiałam samodzielnie pobrać wymaz i odesłać go do laboratorium z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa. Ten test również wyszedł pozytywny. Nie miałam już wątpliwości.
Czy po potwierdzeniu zakażenia wystąpiły u pani objawy typowe dla koronawirusa?
Po ok. tygodniu od wykonanego testu rozwinął się u mnie pełnoobjawowy COVID-19. Każdego dnia dochodziły nowe symptomy. Poza towarzyszącym stale bólem głowy opornym na leki oraz gorączką nieprzekraczającą 38,5 stopni Celsjusza zaczęły mnie boleć oczy, straciłam węch i smak, pojawił się wodnisty katar, biegunka, wymioty, zaburzenia snu, wysypka (podobna do ospy) i ból gardła. Miałam powiększony węzeł chłonny na szyi, bardzo wysokie tętno (145 u/m). Byłam bardzo zmęczona. Bolały mnie mięśnie i kości. Wstanie z łóżka było dla mnie jak wyprawa na Kilimandżaro. Co ciekawe, w moim przypadku kaszel trwał tylko dwa dni i nie był uporczywy.
Najbardziej dotkliwym objawem był ból głowy, który doprowadzał do wymiotów. Pewnie wszyscy znamy to uczucie, kiedy uderzymy się w łokieć i przechodzi nas tzw. "prąd". Proszę sobie wyobrazić, że właśnie takie uczucie pojawiało się u mnie przy bólu głowy. Nazywam to "covidowymi skurczami". W najostrzejszej fazie choroby występowały mniej więcej co 10 minut.
W wywiadzie dla American Medical Association ekspert ds. chorób zakaźnych, dr A. Fauci, przestrzega przed długotrwałymi skutkami COVID-19. Ból mięśni, problemy z sercem i zmęczenie to tylko kilka z nich. Z jakimi powikłaniami po zakażeniu pani się zmaga?
Mijają już ponad 3 miesiące od zakażenia i oficjalnie jestem ozdrowieńcem, chociaż nie mogę do końca identyfikować się z tym stanem. Niestety nadal towarzyszy mi ból głowy. Co prawda, nie jest on tak intensywny, jak w najostrzejszej fazie choroby, niemniej jednak codziennie przyjmuję leki przeciwbólowe, ponieważ uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie.
Zmagam się też z tachykardią, spłyconym oddechem, bólami mięśni, przewlekłym zmęczeniem oraz zmniejszoną tolerancją aktywności fizycznej. Straciłam bardzo dużo włosów, co jest częstym powikłaniem po przebytym zakażeniu koronawirusem.
Na świecie są setki tysięcy osób zmagających się z powikłaniami. Medycy nazywają nas "long-haulers" (ang. "długodystansowiec"). Mamy negatywny wynik testu, jednak nadal towarzyszą nam objawy. Jak czytałam, z analizy danych z COVID Symptom Study (aplikacji mobilnej do badań epidemiologicznych COVID-19, która skupia informacje od 4,2 mln chorych ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwecji - red.) wynika, że 10 do 15 proc. ludzi z koronawirusem choruje dłużej niż 4 tygodnie. Jak dotąd badacze nie ustalili, jak długo powikłania będą się utrzymywać i czy COVID-19 może spowodować wystąpienie chorób przewlekłych.
Jaki jest plan leczenia, który pomoże pani wrócić do formy sprzed zakażenia koronawirusem?
Trafiłam na wspaniałego lekarza prowadzącego, który jest bardzo zaangażowany w proces mojej rekonwalescencji. W listopadzie zostałam zdiagnozowana jako pacjent z tzw. long COVID. Czekam na wizytę w Long Covid Clinic w St. Barts Hospital w Londynie. Tam zostaną wykonane dodatkowe badania, które pomogą znaleźć przyczynę moich objawów i dobrać odpowiedni sposób leczenia powikłań po przebytym zakażeniu.
Obecnie suplementuję cynk, witaminę D, magnez, kompleks witamin z grupy B oraz olej CBD w stężeniu 6 proc. Codziennie przyjmuję też leki przeciwbólowe na receptę oraz inhibitory pompy protonowej. Stosuję również akupresurę. Negatywny wynik testu PCR wyszedł dopiero po dwóch miesiącach od zakażenia. Mam za sobą badania, takie jak rezonans magnetyczny, echo serca, liczne badania krwi. Wciąż czekam na prześwietlenie płuc oraz badanie EKG metodą Holtera.
Co ciekawe, poziom witaminy D w moim organizmie w trakcie przechodzenia koronawirusa był na bardzo wysokim poziomie (110 nmol/L). Lekarz prowadzący stwierdził, że najprawdopodobniej to uchroniło mnie przed covidowym zapaleniem płuc.
Jakie aktualnie jest pani ogólne samopoczucie i kondycja fizyczna? Czy jest coś, co kiedyś przychodziło z łatwością, a teraz stanowi wyzwanie?
Prowadziłam bardzo aktywny tryb życia. Żyłam na wysokich obrotach i nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Moja praca wymaga bardzo dobrych zdolności analityczno-poznawczych i często muszę podejmować szybkie decyzje, które mogą zaważyć na pracy całego zespołu. Nadal jestem na zwolnieniu lekarskim, ponieważ jeszcze nie wróciłam do pełnej sprawności sprzed zakażenia.
W trakcie wykonywania codziennych czynności, takich jak np. odkurzanie, puls rośnie do 145 uderzeń na minutę, pojawiają się bóle i zawroty głowy oraz ogromne zmęczenie. Czuję się, jakby ktoś obrabował mnie z poprzedniego życia. Codziennie rano otwieram oczy i zastanawiam się, czy dziś jest ten dzień, kiedy dolegliwości w końcu znikną i będę tą samą osobą sprzed sierpnia 2020.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Polecane
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.