Trwa ładowanie...

Padł rekord zakażeń KZM. "Wystarczy ukłucie. Od tego momentu nie można zrobić już nic"

 Karolina Rozmus
17.03.2023 13:00
U osób z osłabionym układem odpornościowym może prowadzić do trwałej niepełnosprawności, a nawet śmierci
U osób z osłabionym układem odpornościowym może prowadzić do trwałej niepełnosprawności, a nawet śmierci (Getty Images)

Eksperci alarmują - najnowsze dane wskazują na niemal dwa razy więcej przypadków chorych na kleszczowe zapalenie mózgu. Wystarczy chwila, by wirus został wprowadzony do organizmu, a potem pozostaje tylko czekać. Nie ma leku, jest za to wiele powikłań neurologicznych. - Najgorszym powikłaniem jest utrata napędu oddechowego, nie każdy odzyskuje tę zdolność - ostrzega specjalistka chorób zakaźnych.

spis treści

1. Nie tylko borelioza. Padł rekord zakażeń KZM

30 marca przypada Ogólnopolski Dzień Świadomości o Kleszczowym Zapaleniu Mózgu, jednak według ekspertów o zagrożeniu trzeba mówić już dziś - właśnie padł rekord zakażeń, a kleszcze już dawno nie śpią.

Od 150 do 250 przypadków rocznie – tak wyglądały dotychczasowe statystyki zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) wywoływane przez wirusy Flaviviridae przenoszone przez kleszcze. Raport Państwowego Zakładu Higieny za 2022 roku wskazuje pik przypadków. W stosunku do 2019 roku jest to wzrost o 180 osób.

Zobacz film: "Odkleszczowe zapalenie mózgu. Ekspert ostrzega przed nowymi chorobami i gatunkami kleszczy"

- Raportowane przypadki neurologiczne, hospitalizowane w roku 2022, to 445 osób. W porównaniu do roku 2019 to ogromny wzrost i to nie jest wzrost lokalny – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. n. med. Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, dodając, że te liczby na pewno są niedoszacowane.

Ekspertka podkreśla, że więcej pacjentów z KZM obserwuje także Łotwa, Estonia, Skandynawia, Szwajcaria, Niemcy – tam liczba przypadków wzrosła aż o 30 proc.

- W ubiegłym roku nasza klinika neuroinfekcji obserwowała relatywnie dużo więcej powikłań przebiegających z powikłaniami, w tym porażeniami czterokończynowymi. Dotychczas w naszej klinice zdarzał się jeden, dwa ciężkie przypadki KZM, w 2022 roku było to sześć osób – mówi, dodając, że hipotetycznie może być to skutek osłabienia naszych organizmów przez COVID.

Źródłem niepokojących statystyk jest ocieplenie klimatu – wyjątkowo korzystne dla kleszczy z dwóch względów.

- Po pierwsze wydłuża się okres żerowania kleszczy. W temperaturze siedmiu stopni Celsjusza one już wychodzą ze ściółki, czekając na żywicieli, drobne gryzonie, dla których także łagodna zima była łaskawa, zwiększając ich populację. Co więcej, zwiększa się areał lasów liściastych, które są najlepszym środowiskiem do życia zarówno dla kleszczy, jak i dla ich żywicieli – tłumaczy ekspertka.

Leśnicy potwierdzają, że kleszcze już grasują w lasach.

- 30 marca został ustanowiony Dniem Świadomości na temat KZM, ale uważam, że to za późno. Kleszcze nie potrzebują zieleni, one wychodzą na suche patyki w okresie przedwiośnia i już wtedy stanowią zagrożenie – ostrzega prof. Zajkowska.

2. Najpierw "letnia grypa", potem paraliż

Źródłem zakażenia najczęściej jest ukąszenie kleszcza, rzadziej spożycie niepasteryzowanego mleka zakażonego zwierzęcia, w skrajnych przypadkach – transfuzja krwi czy przeszczepienie narządu od zakażonej wirusem osoby.

Inkubacja wirusa trwa od siedmiu do 14 dni, przy czym w pierwszej fazie zakażenie daje objawy grypopodobne, bądź przebiega bez żadnych objawów. Prof. Zajkowska tłumaczy, że rywalizacja między wirusem a układem immunologicznym nie zawsze kończy się zwycięstwem tego drugiego.

- Jeśli organizm sobie nie radzi, rozwija się wiremia, a wirus się panoszy i rozprzestrzenia. Wówczas pojawiają się objawy grypopodobne, które czasami nazywamy letnią grypą. To ból głowy, bóle mięśni, gorączka. Na tym etapie choroba może się zakończyć i tak jest nawet w 70 proc. przypadków – tłumaczy.

Jeżeli organizm nie zwalczy wirusa, choroba się rozwija, choć przez kilka dni pacjent czuje poprawę. Później wirus atakuje ośrodkowy układ nerwowy (OUN).

- Najłagodniejszą postacią jest zapalenie opon mózgowych przebiegające z bólem głowy i gorączką, ale może też wystąpić porażenie, nawet czterokończynowe. Najgorszym powikłaniem jest utrata napędu oddechowego. Najcięższe przypadki wymagają mechanicznej wentylacji, tylko część z nich wraca do własnego oddechu – mówi prof. Zajkowska.

Szacuje się, że od 35 do niemal 60 proc. osób z powikłaniami po KZM będzie borykać się do końca życia. Ekspertka tłumaczy, że jedna, dwie osoby na 100 tracą życie. To najczęściej osoby po transplantacjach, stosujące leki immunosupresyjne.

- To osoby szczególnie podatne, bo nie ma takiego leku, który zatrzymałby namnażanie się wirusa bądź zapobiegłby przedostaniu się do OUN (obwodowy układ nerwowy - przyp. red.) – podkreśla prof. Zajkowska.

3. Szczepionka jest, chętnych brak

Nie ma leku przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu, jest za to szczepionka. W Polsce są zarejestrowane cztery preparaty, w tym dwa dla dzieci.

Trzy dawki szczepionki gwarantują skuteczność rzędu 95 proc., przy czym skuteczność sięgającą powyżej 90 proc. gwarantuje już jedna dawka. Mimo to Polacy się nie szczepią.

- Nie ma zainteresowania szczepieniami przeciw KZM. To są pojedyncze przypadki. Pracuję w takim terenie, gdzie zakażeń odkleszczowych jest stosunkowo dużo. Tymczasem ludzie o tym nie myślą, nie mówią, nawet wśród leśników nie jest tak powszechne, choć jest to grupa lepiej wyszczepiona niż reszta społeczeństwa – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Michał Sutkowski, szef stowarzyszenia Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.

Prof. Zajkowska zwraca uwagę, że w porównaniu z naszymi sąsiadami wypadamy bardzo blado.

- Statystyki wyszczepialności są mizerne. Od 1993 pracodawcy szczepią leśników i oni nie chorują, stając się świetnym przykładem i reklamą dla szczepień. Zaczęto też szczepić pracowników straży pożarnej, wojsko itp. Szacujemy, że jeden, dwa proc. populacji jest wyszczepiony, a te statystyki podwyższają nam wspomniane grupy zawodowe – mówi.

- Problem KZM jest marginalizowany w przeciwieństwie do boreliozy. Tymczasem na boreliozę mamy bardzo skuteczne leczenie przyczynowe. Co więcej, żeby doszło do zakażenia bakterią Borrelia, kleszcz musi być wpity w skórę przez kilka godzin, nawet do 24. W przypadku wirusa KZM jest on wprowadzany do organizmu w momencie ukłucia przez kleszcza. Nie można od tego momentu zrobić już nic – podkreśla.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze