Pierwszy rodzimy przypadek Gorączki Zachodniego Nilu. Takie są objawy
Jak informuje Główny Inspektorat Sanitarny, w Polsce prawdopodobnie pojawił się pierwszy przypadek zakażenia człowieka wirusem Gorączki Zachodniego Nilu. - Zmiany klimatyczne powodują poszerzenie strefy występowania określonych chorób zakaźnych. Zwrócenie uwagi na zagrożenie epidemiologiczne jest nam naprawdę bardzo potrzebne - mówi prof. Anna Boroń-Kaczmarska.
1. "Nie ma możliwości zakażenia się człowieka od człowieka"
Szef GIS Paweł Grzesiowski przekazał w Polsat News, że "Polska dołączyła do krajów, gdzie na skutek zmian klimatycznych pojawił się wirus, który był typowy dla regionów tropikalnych".
Jest to pierwszy rodzimy przypadek Gorączki Zachodniego Nilu.
- Mieliśmy już wcześniej, ale u osób, które powracały z zagranicy i przywoziły chorobę do Polski. W przypadku tej osoby nie ma żadnych informacji, że wyjeżdżała z kraju - powiedział.
Lekarz poinformował, że raz na kilkadziesiąt przypadków pojawia się ciężki przebieg choroby, ale wiele osób nawet nie wie, że przeszło Gorączkę Zachodniego Nilu i jedynym śladem, który o tym świadczy, są przeciwciała. Wspomniał, że objawy choroby mogą być podobne do udaru, a sam wirus pojawił się w Polsce na skutek zmian klimatycznych.
Specjalistka chorób zakaźnych i hepatolożka prof. Anna Boroń- Kaczmarska potwierdza w rozmowie z WP abcZdrowie, że choroba występuje przede wszystkim w Afryce, Ameryce Południowej czy Stanach Zjednoczonych.
- To są miejsca, w których mogą bytować komary przenoszące tego wirusa, wprowadzają go do krwi poprzez ukłucie swojej ofiary - mówi prof. Anna Boroń- Kaczmarska w rozmowie z WP abcZdrowie.
W Europie choroba nie jest tak częsta - do połowy tego roku potwierdzono 69 przypadków zachorowań (najwięcej było ich w Grecji, Hiszpanii, Austrii i na Węgrzech).
Nasza rozmówczyni dodaje, że takim naturalnym rezerwuarem tego wirusa jest ptactwo, stąd też taka droga zakażenia: ptak zakażony, komar i potem człowiek.
- Nie potwierdzono zakażenia na linii człowiek - człowiek, bo nie ma takiej możliwości. Przynajmniej do dzisiaj nie została udokumentowana. Do zakażenia dochodzi tylko i wyłącznie poprzez ukłucie komara - podkreśla.
2. Ciężki przebieg nawet u 10 proc. chorych
Jak wyjaśnia prof. Boroń-Kaczmarska, choroba może przebiegać z objawami grypopodobnymi, czyli gorączką, złym samopoczuciem, bólami stawów, ale mogą wystąpić też wysypki.
- Najczęstsza postać kliniczna Gorączki Zachodniego Nilu jest łagodna, ale w przypadku najcięższej postaci klinicznej dane się różnią: może ją rozwinąć od 2 do 10 proc. chorych na gorączkę zachodniego Nilu. Chodzi o zapalenie mózgu i opon mózgowo rdzeniowych. To już jest bardzo poważna choroba, z dużym zagrożeniem życia, bo zgodnie ze statystykami śmiertelność może wynosić nawet do 25 proc. - wyjaśnia specjalistka chorób zakaźnych.
Wskazuje, że w przypadku tej choroby nie ma leczenia przyczynowego, jest głównie objawowe. - Próbujemy znosić objawy, które występują u danego pacjenta. Diagnostyka najprostsza to poszukiwanie przeciwciał przeciwko wirusowi Gorączki Zachodniego Nilu - tłumaczy prof. Boroń-Kaczmarska.
3. Skąd zakażenie w Polsce?
Powstaje pytanie, skąd zakażenie Gorączką Zachodniego Nilu w Polsce? - W naszym kraju nie ma aż tak dobrych warunków, aby komary mogły ją rozwinąć, ale w tym roku opisywano przypadki krukowatych ptaków, które padły w Warszawie. Przyczyną ich śmierci miał być fakt, że dokonano izolacji wirusa Gorączki Zachodniego Nilu. Być może ten łańcuch epidemiologiczny został utrzymany i stąd zakażenie u osoby, która nigdy nigdzie nie wyjeżdżała, tylko na przykład pracowała na gospodarstwie - zauważa prof. Boroń-Kaczmarska.
Przypomnijmy, że w połowie sierpnia pojawił się komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego i Głównego Lekarza Weterynarii dotyczący zwiększonej liczby śmierci wśród ptaków z rodziny krukowatych.
"W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych przekazanych do badania w PIW – PIB w Puławach w dniu 29 lipca 2024 roku z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Warszawie, stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa Gorączki Zachodniego Nilu (WNV-West Nile virus)" - poinformował GIS.
Przyczyną problemu okazała się choroba zakaźna - odzwierzęca choroba wirusowa, która nie przenosi się między ludźmi. Do zakażenia może dojść natomiast po kontakcie z chorym zwierzęciem. Wirusa przenoszą również owady, które karmią się krwią, tj. meszki oraz komary.
Jeszcze w wakacje GIS przekonywał, że "w aktualnej sytuacji ryzyko objawowych zakażeń u ludzi na terenie naszego kraju należy uznać za niskie".
4. "Chrońmy się przed komarami"
Rozmówczyni WP abcZdrowie przypomina, że przed Gorączką Zachodniego Nilu nie można się ochronić, tylko można się chronić przed komarami. Radzi, aby w krajach, gdzie występuje choroba, używać repelentów i moskitier. Na chorobę nie ma na nią żadnej szczepionki, ani dedykowanego leku - leczy się ją przede wszystkim objawowo stosując preparaty, które np. obniżają gorączkę, czy redukują bóle stawów.
- Dlatego chrońmy się przed komarami. Jeżeli jedziemy w strefy, gdzie może dojść do zakażenia wirusem Gorączki Zachodniego Nilu, powinniśmy przede wszystkim zadbać o to, aby w porach popołudniowych, wieczornych, kiedy okres aktywności komarów jest większy, być lepiej ubranym. To zrozumiałe, że jak jest gorąco, trudno jest otulić się w całości ubraniami, np. założyć dres, ale niestety trzeba się zabezpieczyć - podkreśla.
Jednak zaznacza, że zazwyczaj jest to choroba "przywleczona", czyli doszło do zakażenia poza Polską. - To jest o tyle istotne, że mamy dowody z życia wzięte, iż zmiany klimatyczne powodują poszerzenie strefy występowania określonych chorób zakaźnych. Zwrócenie uwagi na zagrożenie epidemiologiczne jest nam naprawdę bardzo potrzebne - podsumowuje ekspertka.
Joanna Rokicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.