Pijąca kobieta zostaje sama
- Gdy Ewa dzwoniła, czułem ścisk w żołądku. Zastanawiałem się, czy wylądowała w izbie wytrzeźwień, czy może znowu ją przyłapali na kradzieży alkoholu w sklepie - Krzysiek patrzy smutno w podłogę. - Walczyłem o nią 9 lat, ale nie umiałem jej pomóc. Poddałem się.
Zaczęło się niewinnie. Imprezy, wakacje, weekendy za miastem, narty, balangi do świtu, tańce na stołach.
- Rano ból głowy, zmęczenie, niewyspanie, ale kefir i jajecznica stawiały na nogi - opowiada Krzysiek.
- Potem wystarczyło zjechać dwa razy ze stoku lub wskoczyć do jeziora, by czuć się dobrze - wspomina. - I tak było przez pierwsze dwa lata wspólnego życia. Byliśmy jeszcze przed trzydziestką, oboje dobrze zarabialiśmy, Ewa jako dziennikarka, ja - reżyser dźwięku.
Ona nie mogła mieć dzieci, ja nie chciałem. Wiedliśmy wesołe, dostatnie życie, niczego nam nie brakowało.
1. ''To się już nigdy nie powtórzy''
Krzysiek wspomina wiosenny wyjazd do Włoch na narty, na którym Ewa upiła się do tego stopnia, że wywracając się rozcięła sobie łuk brwiowy.
- Strumień krwi, szpital, zakładanie szwów, fioletowe oko - śmialiśmy się z tego - wspomina. - Jednak to był przełomowy moment, z czego wtedy nie zdawałem sobie sprawy.
Uświadomiłem sobie to potem, gdy drugi raz wylądowała z delirką na oddziale odwykowym. Wtedy jednak, we Włoszech, Ewka obraziła się na narty i zamiast po południu, zaczynała pić od rana.
Jeździła z nami na stok, zasiadała przed knajpą na leżaku, opalała się i popijała bombardiono, grzane winko, potem piwo i znowu wino.
Któregoś dnia, koło południa, zastałem ją kompletnie pijaną. Spała, wokół poprzewracane kieliszki, jej torebka rozbebeszona. Wtedy pierwszy raz zabrałem jej portfel, żeby więcej nie piła.
Bezskutecznie, bo brała w barze na rachunek "mąż zapłaci". Zapłaciłem i zwiozłem jej „zwłoki” na dół. Strasznie przepraszała, mówiła, że to włoskie słońce tak ją rozłożyło na łopatki. I oczywiście, że to się już nigdy nie powtórzy. Słyszałem to później wiele, wiele razy.
Potem Ewa straciła pracę, z dnia na dzień. Powiedziała Krzyśkowi, że pokłóciła się z nową szefową, która jest idiotką i czepia się każdego. Po latach dowiedział się, że została zwolniona dyscyplinarnie za picie w pracy.
- Postanowiła, że będzie freelancerką, woli pisać w domu, odpocznie - opowiada Krzysiek. - Cieszyłem się nawet, że jej koleżanki przestaną ją wyciągać codziennie do knajpy po robocie i namawiać do picia.
Dziwiłem się, jak te kobiety, w większości matki i żony mogą sobie pozwolić na taki hulaszczy tryb życia. Okazało się potem, że historie o ich piciu wymyślała Ewka, żeby się usprawiedliwić…
2. Kradzież, izba, delirka
Utrata pracy była początkiem końca. Od tego momentu można policzyć na palcach jednej ręki dni, w których Ewa była trzeźwa.
- Upijała się czasami już o godzinie 9:00 rano. Nie pracowała, więc ja ją utrzymywałem. Gdy przestałem jej dawać pieniądze, wyczerpała limity na czterech kartach kredytowych, z czego dwie załatwiła sobie będąc na bezrobociu - opowiada Krzysiek.
- Sprzedawała wartościowe rzeczy z domu, kradła w sklepie alkohol. Czasem mogłem ją wykupić, czasem odbierałem z komisariatu.
Zadłużyła się we wszystkich okolicznych sklepach i u znajomych. Wszystkie długi oddawałem. Notorycznie uszkadzała sobie ciało po pijaku, złamane ręce, noga, wybite zęby - nie zliczę tego.
Wielokrotnie zdarzało się jej sikać w łóżku i nie tylko… Kiedyś, po trzech czy czterech dniach abstynencji zaczęła coś bredzić, że śledzi nas jakaś baba w czerwonym kapeluszu, że chce ją zabić, że musimy uciekać.
Słyszała głosy i widziała nieistniejące rzeczy. Zadzwoniłem do koleżanki psychiatry, powiedziała, że to delirka i trzeba ją zawieźć do szpitala.
Nie było to łatwe, bo nie miała ubezpieczenia. Po wyjściu ze szpitala mówiła, że ma depresję i stąd te zwidy oraz picie. I że już nie będzie. Miliony razy mówiła, że to był ostatni raz.
3. Alkoholizm pod płaszczem depresji
Jak opowiada partner kobiety, Ewa nie chciała się poddać terapii. Mówiła, że potrzebuje leków uspokajających, że nie alkohol jest jej problemem, ale depresja.
Miewała okresy abstynencji, ale krótkie. Wtedy albo płakała, albo robiła awantury.
- Błąd, który popełniłem, to przede wszystkim ukrywanie jej problemu przed całym światem - twierdzi Krzysiek. Poza tym, co wiem dzięki terapii dla osób współuzależnionych, stwarzałem jej komfort picia, usuwałem wszystkie przeszkody, chroniłem przed ponoszeniem konsekwencji…
Krzysztof poddał się po drugiej delirce.
- Trafiła znowu do szpitala, była wrakiem człowieka, kolejny raz z wybitą jedynką, opuchnięta, stara, zniszczona, a miała zaledwie 37 lat - wspomina. - Ja zresztą też stałem się wrakiem, kłębkiem nerwów.
Bałem się wracać do domu, bo jak nie było alkoholu Ewka potrafiła zdemolować pół mieszkania. Wielokrotnie mnie pobiła. Tak, pobiła. Najmocniej po tym, jak odkryłem, że w łazience w butelce po szamponie przeciwłupieżowym trzymała wódkę i wylałem ją do wanny.
W końcu spakowałem jej rzeczy, gdy była w szpitalu, zmieniłem zamki i zawiozłem wszystko do jej matki do Lublina. Odebrałem ją z tego szpitala i zawiozłem do domu rodzinnego.
Zmieniłem numer telefonu, po roku się przeprowadziłem, bo kilka razy mnie nachodziła. Niedawno spotkałem wspólnego znajomego, który powiedział, że widział Ewę w Warszawie. Skomentował, że źle wyglądała i jego zdaniem dalej pije.
4. Więcej tkanki tłuszczowej, mniej wody
- Taki model picia, ostrego, do upadłego rzadziej można zaobserwować u kobiet niż u mężczyzn - twierdzi Krzysztof Tylski, terapeuta z Ośrodka Terapii Uzależnień i Pomocy Psychologicznej Polana w Warszawie. - Picie kobiet różni się od męskiego przede wszystkim tym, że panie głównie piją w ukryciu.
Dlatego też znacznie trudniej jest ich alkoholizm zobaczyć, a tym samym coś z nim zrobić - dodaje terapeuta. I tłumaczy, że modeli picia jest co najmniej kilka i w zależności od tego, chorzy mogą różnie funkcjonować w społeczeństwie, domu i rodzinie.
Jak zatem wygląda przeciętna Polka, która ma problem z alkoholem? Jak wynika z analiz Zakładu Badań nad Alkoholizmem i Toksykomaniami Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wśród kobiet najchętniej po alkohol sięgają samotne, aktywne zawodowo mieszkanki dużych miast z wykształceniem wyższym.
Tymczasem wśród mężczyzn problem z alkoholem mają najczęściej bezrobotni, z wykształceniem podstawowym, mieszkający na wsi.
Na chorobę alkoholową są najbardziej narażeni zarówno mężczyźni, jak i kobiety między 40. a 49. rokiem życia. Wśród pań dodatkowo alkoholizmem są zagrożone studentki.
- Moja pacjentka to kobieta, która ok. godziny 17:00 wraca do domu z biura, gdzie zajmuje managerskie stanowisko, rozpakowuje zakupy, przygotowuje kolację, ale w tym czasie otwiera butelkę wina i nalewa sobie kieliszek, dwa - opowiada Tylski.
- Potem niespiesznie nalewa trzeci, w tym czasie wraca do domu jej partner, siadają razem do kolacji. Kobieta skończyła już pierwszą butelkę, otwiera drugą i wypija do końca dnia jej połowę.
Nic złego się nie dzieje, partnerka ma dobry humor, nikt nie jest pijany. Jednak takie picie często przeradza się w codzienny rytuał, który nie pozwala na regenerację wątroby i jest zabójczy dla organizmu.
Z badań jednoznacznie wynika, że kobiety uzależniają się szybciej, a skutki tego są u nich bardziej znaczące niż u mężczyzn.
- Kobiety mają aż pięć razy mniejszą odporność na alkohol; ich narządy wewnętrzne, przede wszystkim wątroba, znacznie szybciej ulegają degradacji niż u mężczyzn - tłumaczy Tylski.
- Dzieje się tak m.in. z powodu znacznie mniejszej ilości enzymów w ich organizmach, które są w stanie rozłożyć alkohol, hormonów, większej ilości tkanki tłuszczowej, a mniejszej ilości wody.
5. Kobiety piją przeważnie w ukryciu
Mężczyźni zazwyczaj na co dzień nie zauważają picia swoich partnerek,albo najczęściej, nawet jak zauważają, to nie traktują tego jako coś złego.
- Jeśli w domu jest ugotowane, posprzątane, to przecież wszystko jest w porządku - mówi Krzysztof Tylski. I tłumaczy, dlaczego kobiety piją w ukryciu. - Pijące kobiety niezmiennie są gorzej oceniane niż mężczyźni, którym się znacznie więcej wybacza.
W oczach wielu osób picie kobiety jest równoznaczne z tym, że jest ona złą matką, złą żoną, złą pracownicą. Mężczyźni tak surowo nie są oceniani. Kobiety więc piją, ale uważają, że dopóki ich picia nie widać, wszystko jest w porządku.
Jak podkreśla Tylski, dopiero jakieś poważne wydarzenie, wizyta w izbie wytrzeźwień, utrata pracy czy poważny uszczerbek na zdrowiu sprawiają, że mężczyźni dostrzegają problem alkoholowy u swoich partnerek.
- Wtedy najczęściej reagują złością, wprowadzają zakazy, nakazy, wylewają alkohol do zlewu, nakazują obiecanie poprawy. Liczą, że skoro kobieta do tej pory się "słuchała", to i tym razem to zrobi - mówi Tylski.
- Oczywiście reakcja polegająca na wylewaniu alkoholu, zastraszaniu, stawianiu warunków, wymuszaniu obietnicy poprawy jest mało skuteczna, choć łatwo ją zrozumieć, tak po ludzku.
Tymczasem prawidłowa reakcja, która może przynieść wymierne efekty, to zaciągnięcie partnerki do specjalisty.
Oczywiście pójście do terapeuty nie kończy problemu, bo może być tak, że kobieta będzie piła do końca życia, bo nie chce podjąć leczenia. W takiej sytuacji, jedyne co można zrobić, to ratować siebie.
Jak pokazują statystyki, na 10 alkoholików zaledwie jeden zostaje opuszczony przez partnerkę, w przypadku pijących kobiet - osiem na dziesięć z nich zostaje na skutek picia opuszczonych przez partnera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.