Trwa ładowanie...

Polki z traumą po wizycie u ginekologa. "Pomyśl o mnie czasem, jak będziesz uprawiała seks"

 Katarzyna Prus
07.10.2023 14:36
Wychodzą z płaczem od ginekologa. Komentarz ma tragiczne konsekwencje
Wychodzą z płaczem od ginekologa. Komentarz ma tragiczne konsekwencje (Getty Images)

Z regularnych porad ginekologa korzysta tylko 21 proc. Polek, a 13 proc. w ogóle tego nie robi. Kobiety hamują m.in. traumatyczne doświadczenia z gabinetów ginekologicznych. - 38-latka, która zgłosiła się do mnie z zaawansowanym rakiem szyjki macicy, osiem lat nie była u lekarza. Po roku zmarła - ostrzega przed rezygnacją z profilaktyki dr n. med. Michał Bulsa.

spis treści

1. Polki nie chodzą do ginekologa

Co czwarta Polka chodzi do ginekologa raz na trzy lata, a 13 proc. rezygnuje z takich wizyt. Jedynie 21 proc. korzysta z regularnych porad ginekologa raz do roku. To alarmujące statystyki z raportu "Profilaktyka zdrowia kobiet", zrealizowanego dla Gedeon Richter Polska w 2022 r.

Ponadto prawie co piąta kobieta deklarowała, że nie wykonuje w ogóle badań cytologicznych lub wykonuje je, dopiero gdy zauważy u siebie niepokojące objawy. Co więcej, tylko 24 proc. kobiet deklaruje comiesięczne badanie piersi, a co piąta nie robi tego w ogóle.

Zobacz film: "Lekarze o polskiej lekomani. Pacjenci wierzą, że pigułka pomoże na wszystko"

Problem lekceważenia profilaktyki dotyczy zarówno młodych jak i starszych kobiet, ale raport wskazuje, że to przede wszystkim Polki w wieku 45-54 lata nie dbają o swoje zdrowie. To w tej grupie jest największy odsetek kobiet, które w ogóle nie chodzą do ginekologa (28 proc.).

Alarmującą tendencję dotyczącą starszych kobiet potwierdzają też inne badania Gedeon Richter Polska z czerwca tego roku. Wynika z nich jasno, że kobiety po 59. roku życia wręcz znikają z gabinetów ginekologicznych. Aż 40 proc. z nich nie chodzi regularnie do ginekologa, mimo że większość ma świadomość, że powinny to robić.

To złożony problem, a jedną z przyczyn, dla których kobiety rezygnują z wizyt u ginekologa, są traumatyczne doświadczenia.

- Niestety wiele kobiet lekceważy profilaktykę i odkłada badania albo w ogóle z nich rezygnuje. Nie zgłaszają się do ginekologa nawet latami, tłumacząc się brakiem czasu i przekładając nad własne zdrowie pracę czy rodzinę. Słyszę też, że przed badaniem powstrzymuje ich to, jak zostały kiedyś potraktowane w gabinecie ginekologicznym - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, specjalista ginekologii i położnictwa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

2. "Nie wygląda pani na dziewicę"

Do takich doświadczeń przyznają się zarówno młode dziewczyny, jak i dojrzałe kobiety.

- Dotyczy to często kobiet po porodzie, które zgłosiły się w trudnej dla nich sytuacji, kiedy zmieniło się ich ciało i ta zmiana wpłynęła na jakość życia, m.in. seksualnego. Tymczasem zamiast empatii w kryzysowym momencie stykają się np. z gruboskórnością lekarza - zwraca uwagę ginekolog.

O tym, jak poważny jest to problem, mogą świadczyć m.in. historie pacjentek publikowane regularnie na popularnym na Instagramie profilu "Patoginekologia". Sposób, w jaki niektórzy ginekolodzy rozmawiają z pacjentkami, jest wręcz szokujący.

"Nie widzę potrzeby, no chyba, że jest pani tak rozwiązła" - to reakcja jednego z ginekologów na prośbę pacjentki o zapisanie tabletek antykoncepcyjnych przytoczona w jednym z ostatnich postów.

"Nie wygląda pani na dziewicę, zrobimy USG dopochwowo" - to kolejny komentarz lekarza, który usłyszała podczas swojej pierwszej wizyty u ginekologa 17-letnia pacjentka.

"Na następną wizytę przynieś mi nasienie męża. W sensie wyniki badań, a nie, że mi tu wyplujesz" - komentował inny lekarz.

"Pomyśl o mnie czasem, jak będziesz uprawiała seks" - cytuje lekarza kolejna internautka.

3. Trauma na kilka lat

Takie zachowanie lekarzy może skutecznie zrazić do wizyt i badań. Świadczą o tym także relacje naszych czytelniczek, które podzieliły się swoimi historiami.

"Moja pierwsza wizyta u ginekologa była okropna! Miałam 18 lat i byłam dziewicą, co lekarza bardzo zdziwiło. Później było bardzo bolesne badanie i gdy powiedziałam lekarzowi, że mnie boli, to nakrzyczał na mnie, że musi mnie jakoś zbadać, bo jestem gruba i inaczej się nie da" - relacjonowała jedna z kobiet.

"Będąc w ciąży, w wieku 37 lat zaczęłam plamić. Poszłam do ginekologa i odpowiedziałam o swoim problemie, a on do mnie: 'Po co ci na stare lata bachor?'" - pisała kolejna internautka. Kobieta niestety poroniła, ale jej historia ma szczęśliwe zakończenie. Nie posłuchała lekarza i rok później urodziła synka.

Nie każda kobieta jest jednak w stanie poradzić sobie z takimi doświadczeniami.

- Nie da się zaprzeczyć, że niektórzy lekarze ginekolodzy zachowują się obcesowo w stosunku do pacjentek i zdarza się na przykład, że oceniają ich wygląd czy życie seksualne. Takich rzeczy nie powinno się absolutnie robić, bo można zrazić pacjentkę i sprawić, że przestanie w ogóle chodzić do ginekologa. Miałem w swojej praktyce kobiety, które wskazywały m.in. na traumę już po pierwszej wizycie. To doświadczenie zablokowało je nawet na kilka lat - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie ginekolog dr n. med. Jacek Tulimowski.

- Problem nie jest jednak tak jednostronny, jak mogłoby się wydawać. Niestety część negatywnych opinii może mieć inne źródło i wynika z samego podejścia pacjentek do profilaktyki. Wiele Polek rozpatruje ostrzeżenia lekarzy przed nowotworem jedynie w kategoriach straszenia. Rezygnują więc z wizyt oceniając negatywnie lekarza, podczas gdy są przekonane, że ich choroba nie dotyczy. Potwierdzają to m.in. wyniki ankiety, którą przeprowadziłem wśród swoich pacjentek, tłumacząc im, dlaczego profilaktyka może uchronić przed rakiem. Aż 40 proc. odebrało to jako straszenie i nie dostrzegało potrzeby badań, skoro nic ich nie boli - zwraca uwagę lekarz.

Ginekolog wskazuje też, że wiele Polek szuka wymówek, próbując tłumaczyć fakt, że nie chodzą do ginekologa.

- Czasem wystarczy nawet jeden komentarz lekarza, który zostanie błędnie zinterpretowany, by stał się argumentem przeciwko. Co więcej, tą opinią dzielą się z koleżankami i odwodzą je od badań. Niestety mimo postępów w leczeniu, nadal stykamy się z barierą po stronie pacjentek, które często kierują się opinią znajomych, a nie lekarza, choć dotyczy to ich zdrowia - dodaje dr Tulimowski.

4. Fatalne konsekwencje

Tymczasem rezygnacja z profilaktyki może prowadzić do utraty kontroli nad własnym zdrowiem.

- Rozumiem, jak ciężkie mogą to być doświadczenia, ale z drugiej strony apeluję, żeby nie przekreślać przez to swojego zdrowia. Szukajmy innego lekarza i nie rezygnujmy z badań, bo mogą nam uratować życie. Niestety w mojej praktyce często spotykam się z sytuacją, że kobieta przychodzi już z zaawansowaną chorobą. Dotyczy to m.in. chorób nowotworowych, kiedy w pewnym momencie mamy już związane ręce - ostrzega dr Bulsa.

Przypomina, że największe możliwości daje wykrycie zmiany w stanie przedrakowym lub nowotworowej na wczesnym etapie, kiedy nie ma jeszcze zauważalnych dolegliwości.

- Kiedy pojawia się ból, z reguły oznacza to już zaawansowane stadium. Chyba najbardziej drastycznym przykładem tego, jak może się skończyć rezygnacja z badań, była jedna z moich pacjentek. 38-latka zgłosiła się z zaawansowanym rakiem szyjki macicy. Osiem lat nie była u lekarza, a kiedy w końcu przyszła na wizytę, jej stan był już na tyle poważny, że nowotwór "przeżarł" pośladek od środka i możliwe było tylko leczenie paliatywne. Po roku kobieta zmarła - wskazuje ginekolog.

- Wiodącym nowotworem, w którym widzimy zaniedbania profilaktyki, jest rak jajnika - jeden z najczęściej diagnozowanych nowotworów w późnym stadium. Dodatkowo należy on do grupy tzw. cichych zabójców, bo nie daje praktycznie żadnych objawów. Jedynym sposobem, by go wykryć, jest USG dopochwowe, które należy wykonywać regularnie raz w roku - zaznacza dr Tulimowski.

- W późnym stadium często są też wykrywane: rak szyjki macicy czy rak piersi. W tych przypadkach objawy mogą się pojawić, ale pacjentki często je lekceważą. Jeśli porównamy Polskę np. z krajami skandynawskimi, to różnice w podejściu do badań profilaktycznych widać wyraźnie. Przy zbliżonej wykrywalności mamy dużo wyższą śmiertelność, która jest spowodowana diagnozą choroby w późnym stadium. Ponadto te nowotwory są najczęściej wykrywane w grupie pacjentek, które nie badają się regularnie - zaznacza ginekolog.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze