To nie musi być przesilenie wiosenne. Być może brakuje ci tych suplementów
W aptekach rośnie zainteresowanie suplementami wzmacniającymi włosy i preparatami witaminowymi na "wiosenne przesilenie". - W tym roku wielu z nas przeszło ciężko infekcje wirusowe i po nich bardzo długo dochodziliśmy do siebie - zwraca uwagę dr Tomasz Tomkalski. Eksperci wyjaśniają, co warto przyjmować w tym okresie. Mają też jedną przestrogę.
W tym artykule
Jak rozpoznać przesilenie wiosenne?
Przesilenie wiosenne to potoczne określenie spadku formy - zarówno fizycznej, jak i psychicznej w okresie przejściowym między zimą a wiosną. Organizm może mieć wtedy trudności z dostosowaniem do zmieniających się warunków. Rośnie temperatura, zmienia się ciśnienie i długość dnia, a to z kolei może wpływać na zegar biologiczny. Dodatkowo za nami intensywny sezon infekcyjny.
- Nie ma na to na razie dowodów naukowych, ale myślę, że można to przesilenie wiosenne wiązać z faktem, że w tym roku wielu z nas przeszło ciężko infekcje wirusowe i po nich bardzo długo dochodziliśmy do siebie. Obecnie okres pełnej rekonwalescencji trwa nawet wiele tygodni - zauważa w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Tomasz Tomkalski, endokrynolog i internista.
Przesilenie wiosenne może manifestować się poprzez:
Niebezpieczne niedobór witaminy D. Lekarz ostrzega przed konsekwencjami
zmęczenie,
wahania nastroju,
bóle i zawroty głowy,
większą podatność na infekcje.
Dolegliwości mają charakter przemijający, warto również w tym okresie szczególnie pamiętać o odpowiedniej dawce ruchu oraz snu i o zdrowej diecie. Czasami wsparciem mogą okazać się suplementy, a przynajmniej z takim przekonaniem przychodzą do aptek Polacy.
Chcą się wzmocnić. Po to przychodzą do aptek
Jakie suplementy są najpopularniejsze wśród klientów aptek? - To środki na wzmocnienie włosów, skóry i paznokci, a także tzw. "spalacze tłuszczu", czyli preparaty odchudzające z pieprzem kajeńskim, kofeiną czy guaraną - wymienia w rozmowie z WP abcZdrowie mgr farm. Angelika Talar-Śpionek, farmaceutka portalu GdziePoLek.
Podkreśla, że zainteresowaniem cieszą się nadal leki i suplementy wspierające leczenie przeziębienia i grypy. Takie same obserwacje ma mgr farm. Dominika Lewandowska.
- Pacjenci pytają o coś na wzmocnienie po infekcjach, których w tym roku było bardzo dużo - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceutka i dodaje, że sporym popytem cieszą się też zestawy witamin oraz środki na zwiększenie energii i poprawę nastroju, zawierające żeń-szeń czy ashwagandhę.
Suplementujmy, ale z głową
Jak wyjaśnia dr Tomkalski, w polskich warunkach jedynym, co trzeba suplementować, jest witamina D. - I to w formie leku, a nie suplementu diety - zaznacza. - Szacuje się, że na niedobór witaminy D cierpi ok. 70 proc. populacji, więc można bezpiecznie uzupełniać ją codziennie w dawce 1000-2000 j. To zupełnie wystarczająco, osobiście nie zalecam pacjentom więcej - podkreśla.
Dlaczego ma być to lek, a nie suplement? - Zupełnie inaczej wygląda tutaj ścieżka rejestracji - lek musi przejść badania farmakologiczne potwierdzające jego skuteczność, suplementy nie mają takich rygorystycznych wymagań - tłumaczy. - Obserwuję takie sytuacje wśród moich pacjentów - ci stosujący wit. D zarejestrowaną jako lek faktycznie uzyskują lepsze wyniki od osób korzystających z substancji pochodzących od niekoniecznie renomowanych twórców.
"Pan Tabletka", farmaceuta Marcin Korczyk, przestrzegał również przed nadmierną suplementacją - niezależnie od tego, czy sięgamy po preparat zarejestrowany jako lek, czy też po suplement diety. Z "witaminami jest tak, jak z tankowaniem samochodu albo ładowaniem baterii w telefonie" - mówił.
- Da się je zapełnić czy załadować na 100 proc., ale jeśli ktoś będzie starał się na siłę dobić do 200 proc., to nic dobrego się nie wydarzy. Każda próba przekroczenia normy sprawi, że albo coś się wyleje, albo wypali. W najgorszym wypadku może dojść nawet do wybuchu - tłumaczył w rozmowie z WP abcZdrowie.
Także dr Tomkalski podkreśla, że suplementacja z własnej inicjatywy może "przynieść więcej szkody niż pożytku".
Nie tylko przesilenie. Maska nowotworu
Z takim przypadkiem miał do czynienia dr Szymon Suwała z Katedry Endokrynologii i Diabetologii bydgoskiego szpitala uniwersyteckiego. Zgłosiła się do niego 40-letnia pacjentka. Kobieta miała podwżyszone stężenie wapnia w surowicy krwi, tj. hiperkalcemię, zgłaszała osłabienie, kołatanie serca oraz bóle pleców i brzucha. Jak się okazało, pacjentka przyjmowała codziennie "końską" dawkę witaminy D - w suplemencie dla zwierząt zawierającym aż 50 tys. jednostek.
- Takie postępowanie zalecił jej znajomy pielęgniarz zainspirowany filmami jednego z guru medycyny alternatywnej. Jej poziom witaminy D wyniósł 420 ng/ml, przy czym optimum 30-50 ng/ml- opowiadał lekarz w rozmowie z WP abcZdrowie.
Inne suplementy, których przyjmowanie może przynieść nieoczekiwane skutki, to preparaty zawierające biotynę, powszechny składnik suplementów wspomagających kondycję włosów, skóry i paznokci.
- Potrafią zafałszować wyniki badań hormonalnych - jeśli w naszym organizmie znajdzie się jej za dużo i przekroczy krytyczne stężenie, to może wskazać na nadczynność tarczycy, której wcale nie mamy - zaznacza dr Tomkalski.
Dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych przypomina jednak, że zmęczenie, brak siły i ospałość mogą być też pierwszymi objawami wielu groźnych chorób. W ten sposób czasem maskują się nawet nowotwory.
- Byłbym bardzo ostrożny z tłumaczeniem, że jest to tylko przesilenie wiosenne. Jeżeli się źle czujemy i mamy takie objawy to najlepszym rozwiązaniem jest wizyta u lekarza i wykonanie badań - poradził lekarz. - Możemy mieć niedokrwistość, niedoczynność tarczycy, niewydolność nerek, to może być początek cukrzycy albo innej choroby metabolicznej, a nawet choroby nowotworowej - mówił ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Nie możemy takich dolegliwości ignorować - alarmował dr Sutkowski.
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.