Wraz z żoną pomogli znajomym z Ukrainy. Mówi, co by zrobił lepiej
Wkrótce po tym, jak wspólnie z żoną przyjęli do domu znajomych z Ukrainy, okazało się, że uchodźcy mają COVID. Maciej Roszkowski, psychoterapeuta i popularyzator wiedzy medycznej przyznaje, że emocje wzięły górę i przez chwilę zapomnieli o ochronie przed zakażeniem, a koronawirus wciąż stanowi zagrożenie i dla nas i dla osób, którym pomagamy. Radzi co zrobić, żeby zminimalizować ryzyko zakażenia.
1. "Nikt z nas nie chciałby nigdy przeżyć tego, co one"
Maciej Roszkowski od początku pandemii regularnie publikuje najnowsze badania dotyczące COVID-19 i jako psychoterapeuta wspiera osoby, które walczą z powikłaniami po przejściu zakażenia koronawirusem. W ostatnim tygodniu aktywnie zaangażował się również w pomoc dla uchodźców.
Ekspert postanowił podzielić się własnym doświadczeniem. Roszkowski relacjonuje, że kilka dni temu wspólnie z żoną przyjęli do domu znajomą i jej mamę. Obie kobiety w ostatniej chwili uciekły z Ukrainy.
- Wyruszyły z Kijowa w sobotę, dotarcie do Warszawy zajęło im trzy doby, w bardzo stresujących warunkach i w tłoku różnych ludzi. Podróżowały głównie środkami transportu publicznego. Nikt z nas nie chciałby nigdy przeżyć tego, co one - walki o miejsce w pociągu czy autobusie i zastanawiania się, czy nie zostaną ostrzelane - opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie Maciej Roszkowski. - Mamy bardzo dużo znajomych w Kijowie, większość z nich nadal tam jest. Nawet swoją żonę poznałem właśnie tam - dodaje poruszony psychoterapeuta.
Dziś z bólem patrzą na fotografie z Kijowa.
2. "COVID nie powinien nas zniechęcać do pomagania"
Roszkowski przyznaje, że w tych okolicznościach emocje wzięły górę i przez chwilę zapomnieli o zagrożeniu związanym z COVID-19. Dzień później okazało się, że kobiety, którym pomogli są zakażone koronawirusem.
- Wszystko wskazuje na to, że w trakcie podróży adrenalina przysłoniła wszystkie objawy. Na razie mają przede wszystkim kaszel, osłabienie, ból głowy. Mama znajomej jest w gorszym stanie, saturacja spada poniżej 94 proc. - wyjaśnia Roszkowski. - Skupieni na pomocy, zapomnieliśmy o ryzyku zakażenia, zjedliśmy razem kolację i chwilę pogadaliśmy. Efekt jest taki, że one mieszkają na czas izolacji w okolicznym hotelu.
Obie są niezaszczepione. - Mówiły, że zaszczepieni też chorują. To prawda, ale statystycznie rzecz biorąc - chorują lżej. Przydałoby im się to szczepienie, bo ryzyko dalszej progresji choroby byłoby u mamy teraz 8-10 razy mniejsze - podkreśla Roszkowski.
Po tym, jak okazało się, że są zakażone - badania wykonała cała rodzina. Pozytywny wynik testu PCR ma również żona psychoterapeuty.
- Żona czuje się ogólnie dobrze, ma katar, ból głowy i izoluje się w jednym pokoju w domu, a ja z synkiem na razie jesteśmy negatywni. W związku z tym mieszkamy w drugiej części domu. Oboje jesteśmy po trzech dawkach, ale żona spędziła z naszą znajomą i jej mamą po przyjeździe po prostu więcej czasu. Nie tylko mamy pierwszy od początku pandemii COVID w domu, ale też krzyżuje nam to bardzo plany związane z dalszą pomocą uchodźcom - przyznaje Roszkowski.
Lekarze przypominają, że poziom wyszczepienia w społeczeństwie ukraińskim jest na bardzo niski, a warunki, w których podróżują niestety działają na korzyść koronawirusa: tłok, ścisk, do tego dochodzi jeszcze osłabienie organizmu związane z wyziębieniem, stres i potworne zmęczenie.
Roszkowski podkreśla, że COVID w żaden sposób nie powinien nas zniechęcać do pomagania uchodźcom, ale powinniśmy w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Na podstawie własnych doświadczeń radzi, co zrobić, aby zminimalizować ryzyko zakażenia i siebie, i osób, którym pomagamy.
Przede wszystkim priorytetem powinny być maseczki. Powinniśmy je nosić m.in. w samochodzie, kiedy zapewniamy transport osobom uciekającym z Ukrainy.
- Co bym zrobił inaczej? Po ich przyjeździe do domu wszyscy powinniśmy być w maskach. Zaprowadziłbym je do pokoju, przyniósłbym im jedzenie i się izolował, dając im też odpocząć. A następnego dnia pomógłbym im zorganizować test w aptece albo test PCR i jeśli wynik byłby negatywny, wspólnie spędzalibyśmy czas. Jeśli wynik byłby pozytywny, zapewniłbym im duży pokój w okolicznym hotelu - wyjaśnia Roszkowski.
- Tak zrobię następnym razem. I sugeruję innym, żeby zrobili podobnie. Pomagajmy, ale też chroniąc siebie, swoją rodzinę i osoby, którym pomagamy przed COVID. Pandemia nie zniknęła - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.