Trwa ładowanie...

Utonęła już ponad setka osób, a do końca wakacji jeszcze daleko. "Ojciec umierał na oczach żony i dzieci"

 Katarzyna Prus
24.07.2022 18:54
Ratownik ostrzega, że ignorowanie warunków pogodowych i przecenianie własnych możliwości pływackich jest bardzo groźne
Ratownik ostrzega, że ignorowanie warunków pogodowych i przecenianie własnych możliwości pływackich jest bardzo groźne (Getty Images, archiwum prywtane)

Ojciec zignorował wysokie fale, umierał na oczach przerażonych dzieci i żony. Młody mężczyzna przechwalał się, że wejdzie do morza po alkoholu, ale już z niego nie wyszedł. Troje dzieci utonęło, bo rodzice na chwilę zeszli z plaży. Ratownicy ostrzegają, że brawura w mgnieniu oka może przerodzić się w tragedię. - Ludzie widzą słońce i kompletnie wyłączają wyobraźnię. To bardzo niebezpieczne - ostrzega Grzegorz Szumilas, ratownik z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego województwa zachodniopomorskiego.

spis treści

1. Chwalił się, że dopłynie

- Zdarzenie z ostatniego weekendu - plaża w Mielnie. 31-letni mężczyzna wszedł do morza, mimo że warunki pogodowe były bardzo złe. Wysokie fale stwarzały bezpośrednio zagrożenie dla życia, ale mimo to postanowił wypłynąć daleko od brzegu. Znalazł się w pobliżu falochronu, gdzie jest niebezpiecznie z uwagi na głęboką wodę i działanie fal. Fala dosłownie go przykryła i zniknął pod wodą - opowiada Grzegorz Szumilas, ratownik z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego województwa zachodniopomorskiego.

Jak relacjonowali świadkowie, 31-latek był pod wpływem alkoholu, prawdopodobnie wracał z sobotniej imprezy. - Z relacji wynikało, że przechwalał się na brzegu, że da radę pływać. Niestety, do zdarzenia doszło przed godz. 7, kiedy ratowników nie było jeszcze na plaży, bo dyżur zaczyna się o godz. 9:30. Ratownicy z Gminy Mielno po otrzymaniu zgłoszenia wraz z innymi służbami przystąpili do akcji poszukiwawczej. Ciała nie udało się odnaleźć od razu z powodu złych warunków pogodowych i wysokich fal. Wypłynęło dopiero po czterech dniach. To klasyczny przykład lekkomyślności i głupoty, która niestety w sezonie wakacyjnym zdarza się bardzo często - zaznacza ratownik.

Zobacz film: "Koszmary senne mogą być objawem choroby"
Ratownik ostrzega, że brawura i alkohol nad wodą prowadzą do tragedii
Ratownik ostrzega, że brawura i alkohol nad wodą prowadzą do tragedii (archwium prywatne)

25 lipca to Światowy Dzień Zapobiegania Utonięciom. Jak podaje Fundacja Ratownictwa i Sportów Wodnych Rescuehouse, w ciągu ostatnich dziesięciu lat na całym świecie utonęło 2,5 miliona ludzi. Rocznie to blisko 250 tys. osób. ONZ uznało utonięcie za jedną z 10 głównych przyczyn śmierci na świecie, a WHO wskazało ją na trzecim miejscu.

W ubiegłym roku w Polsce utonęło 408 osób. W tym sezonie takich wypadków było już blisko 130.

2. Tragedia w mgnieniu oka

Ratownik ostrzega, że do tragedii może dojść w mgnieniu oka, szczególnie jeśli przekonanie o własnych umiejętnościach pływackich łączy się z alkoholem.

- Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że woda to żywioł. Kompletnie to ignorują. NIe zwracają uwagi na flagi na kąpieliskach, które wskazują, czy konkretnego dnia można kąpać się, i czy warunki pogodowe na to nie pozwalają. Bardzo często plażowicze nawet nie wiedzą, co oznaczają ich kolory - zwraca uwagę Grzegorz Szumilas.

Tłumaczy też, że podczas poszukiwań mężczyzny, który utonął w Mielnie, nawet ratownicy, czuli jak silne były prądy wsteczne w okolicach falochronu. - A co dopiero mówić o człowieku, który nie jest zawodowym pływakiem! Próbuje się jakoś ratować, wydaje mu się, że płynie. Tak naprawdę tkwi jednak w miejscu, bo prądy są tak silne. Zaczyna tracić siły, momentalnie wpada w panikę. To są sekundy i zaczyna tonąć - podkreśla ratownik.

Falochrony są też często pokryte przez skorupiaki, które dodatkowo mogą pokaleczyć ciało.

3. "Ojciec umierał na oczach swoich dzieci"

Do tragedii często dochodzi też przy idealnej pogodzie. - Może to być bardzo zdradliwe. Ludzie widzą słońce i kompletnie wyłączają wyobraźnię. Nie zwracają uwagi na fale, które mogą być wtedy wysokie. Przy takich właśnie warunkach w Kątach Rybackich doszło do tragedii, która bardzo mnie poruszyła. Chociaż było to dwa lata temu, wciąż mam to pamiętam. Ojciec umierał na oczach swoich dzieci i żony - opowiada ratownik.

- Był piękny słoneczny dzień, mężczyzna poszedł się kąpać z synem. Nie docenił chyba siły fal. W pobliżu odbywały się akurat zawody ratowników, więc interweniowaliśmy natychmiast. Przyleciał też zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Syn przeżył, ojca resuscytowaliśmy na brzegu - wspomina Grzegorz Szumilas.

- Niestety, ciało było za długo w wodzie, wiedzieliśmy, że szanse na jego uratowanie są bardzo słabe. Obok stała zapłakana żona. Kiedy lekarz stwierdził zgon, wpadła w histerię, rozpaczała i pytała cały czas, co ona ma powiedzieć dzieciom. A one stały obok przerażone, niewiele dalej i wszystko widziały - nie kryje emocji ratownik.

4. Zasypiają na materacu

Ludzie nie zdają sobie też sprawy z tego, jak groźne może być korzystanie z popularnego dmuchanego materaca do pływania. - To jeden z najbardziej niebezpiecznych sprzętów, który często przyczynia się do tragedii, zwłaszcza jeśli ludzie pływają w niestrzeżonych miejscach, gdzie woda może być bardzo zdradliwa, a w pobliżu nie ma ratowników. Tak było w przypadku ojca, który wypłynął z kilkuletnim synem w Sarbinowie. Wszystko wyglądało pozornie bezpiecznie, wypłynęli niedaleko molo, jakieś 100 metrów od brzegu, przy pięknej pogodzie - opowiada ratownik.

W pewnym momencie mężczyźni spadli z materaca. - W związku z tym, że znajdowali się na tyle daleko od brzegu, że woda była bardzo głęboka, nie byli w stanie sobie poradzić i zaczęli tonąć. Syna udało się uratować, ojca - mimo reanimacji - niestety nie - zaznacza ratownik.

Dodaje też, że często ludzie zasypiają na materacu i nie zdają sobie nawet sprawy, jak daleko odpłynęli.

5. Ciał szukali cztery dni

Według statystyk co roku najczęściej toną mężczyźni w wieku 50-60 lat, a główną przyczyną jest alkohol. - Jest bardzo dużo przypadków młodych osób i dzieci, ale statystycznie to właśnie mężczyźni w średnim wieku toną najczęściej. Czynnikiem, który odgrywa tu najważniejszą rolę - są ciężkie warunki hydro-meteo w połączeniu z brakiem kondycji, ale też niestety skłonność do ryzykownych zachowań w wodzie plus alkohol. U kobiet takie skłonności są znacznie rzadsze - wyjaśnia ratownik.

Najczęściej toną mężczyźni w wieku 50-60 lat
Najczęściej toną mężczyźni w wieku 50-60 lat (archwium prywtane)

Grzegorz Szumilas ostrzega też, że często dochodzi do wypadków z udziałem dzieci. Wystarczy moment nieuwagi rodzica, żeby doszło do tragedii. - W czerwcu byłem świadkiem bardzo niebezpiecznej sytuacji w Ustce. Rodzice dosłownie na chwilę odwrócili uwagę od dwulatka, który błyskawicznie zdołał dotrzeć do wody. Dziecko się potknęło i przewróciło twarzą do wody. Na szczęście ojciec w porę zareagował, ale wystarczyłoby, żeby zachłysnęło się wodą i mogłoby dojść do tragedii - ostrzega ratownik.

- Takie sytuacje obserwujemy na każdym kroku. Plaże są zatłoczone, pełne parawanów, rodzic się odwróci i momentalnie traci dziecko z oczu. To właśnie przez brak odpowiedniej opieki doszło kilka lat temu do ogromnej tragedii w Darłówku. Utonęło troje dzieci, ich rodzice wyszli tylko na chwilę do toalety. Ciał szukaliśmy cztery dni - opowiada Grzegorz Szumilas.

6. Nie przeceniajmy swoich możliwości

Ratownik przyznaje, że ludziom wypoczywającym nad wodą brakuje podstawowej wiedzy z zakresu bezpieczeństwa. - Nie tylko nie wiedzą, jak samemu zachować się w wodzie, ale też próbując pomóc tonącemu, sami mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie. Należy pamiętać, że nigdy nie podajemy ręki tonącemu, tylko jakiś przedmiot, za który może chwycić. Jeśli podamy rękę, może nas bardzo łatwo wciągnąć pod wodę, bo za wszelką cenę będzie chciał znaleźć się jak najbliżej powierzchni - tłumaczy Szumilas.

- Nie przeceniajmy też swoich możliwości pływackich i ratowniczych. Lepiej wezwać profesjonalną pomoc. Jeśli sami znajdziemy się w niebezpiecznej sytuacji, w miarę możliwości stosujmy metody samoratownictwa, np. próbujmy dryfować, żeby oszczędzić siły - radzi ratownik.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze