Wzmacniacze dźwięku mogą uszkodzić słuch
Są niewielkie, łatwo dostępne i można je kupić już za 13 zł. Firmy, które je produkują twierdzą, że są to urządzenia idealne. Mowa o aparatach wzmacniających słuch. Tymczasem taki pseudoaparat może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dlaczego osoby z niedosłuchem nie powinny z nich korzystać?
1. Miliony osób z niedosłuchem
W Polsce żyje ok. 50 tys. osób głuchych. To stosunkowo niewiele. Skalę problemu pokazują jednak inne dane. Według raportu EuroTrak 2016 nad Wisłą mieszka od 4 do 6 mln osób z niedosłuchem. Co więcej, wadę wrodzoną słuchu, stwierdza się już u ok. 300 noworodków rocznie – wynika z danych Programu Powszechnych Przesiewowych Badań Słuchu u Noworodków.
Przeczytaj także:
Każda taka osoba powinna nosić specjalistyczny aparat słuchowy. Jednak jak wyliczają autorzy raportu EuroTrak, nosi go jedynie co piąty dorosły Polak z ubytkem słuchu. Co więcej, często od momentu diagnozy do zakupu mija kilka lat. Dlaczego pacjenci na zakup specjalistycznych urządzeń, które podniosłyby ch komfort życia decydują się tak późno?
Przyczyn jest wiele. Przede wszystkim to kwestie finansowe. Na niedosłuch cierpią najczęściej osoby po 50. i 60. roku życia, które utrzymują się z emerytury bądź renty. Kupienie urządzenia za ok. 2 tys zł jest nie lada wydatkiem. Inną przyczyną jest ogromna liczba dostępnych na rynku wzmacniaczy słuchu. Można kupić je niemalże w każdym merkecie z elektroniką. Niestety, takie wzmacniacze mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlaczego?
2. Wzmacniacz to nie aparat
"Kupiłem w sklepie aparat słuchowy, ale on nie działa", "przez ten aparat tylko mi się słuch pogorszył", "nie dość, że kupiłam urządzenie, to jeszcze muszę baterię wymieniać". Ż takimi narzekaniami muszą mierzyć się protetycy słuchu, gdy przychodzą do nich pacjenci ze wzmacniaczami dźwięku w uszach. Urządzenia najczęściej kupują w marketach lub przez internet. Tam jest najtaniej. Efekty ich stosowania zauważają dopiero po kilku miesiącach, gdy słuch słabnie. Choć nawet wtedy trudno im się przed sobą przyznać, że dali się nabrać i kupili niewłaściwy sprzęt.
- Urządzenia te wzmacniają wszystkie dźwięki równocześnie. Zgłośnieniu ulegają więc zarówno szmery, mowa ludzka, jak i np. dźwięki, jakie wydaje przejeżdżający samochód. To istna ściana dźwięku, którą można porównać do sytuacji, gdy podczas koncertu stalibyśmy tuż przed kolumną głośników – mówi Tomasz Szutko z Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu i przestrzega przed zakupem tego typu wzmacniaczy.
Pomiary prowadzone w ośrodkach protetycznych w różnych krajach wykazały, że pseudoaparaty słuchowe generują dźwięki na poziomie ok. 130 decybeli. Granica komfortu, którą akceptuje ucho ludzkie to ok. 120 dB. Każdy ton wyżej to coraz silniejsze uczucie dyskomfortu i bólu. Jeśli zatem pacjent zaopatrzy się w taki aparat i będzie stosować go przez długi czas, ryzykuje... jeszcze większym pogorszeniem słuchu.
- Owszem, przychodzą do mnie tacy pacjenci. Skarżą się, że przecież stosowali aparat, a słuch stale się pogarszał – przyznaje Szutko. - Tłumaczę wtedy takiej osobie, że wzmacniacz to nie aparat słuchowy i jasno pokazuję, jaką to urządzenie wyrządza szkodę dla zmysłu.
Wzmacniacza słuchu przede wszystkim nie można dostosować do danego ubytku słuchu. - W prawdziwych aparatach ustawiamy wzmocnienie poszczególnych częstotliwości na podstawie badań audiometrycznych, badań na rozumienie mowy. Określamy poziom niedosłuchu, dzięki czemu praca urządzenia jest precyzyjna i dostosowana do indywidualnych potrzeb – zaznacza Tomasz Szutko.
Oprócz tego, wzmacniacze nie posiadają układów redukcji sprzężeń zwrotnych, hałasu, pogłosu, brakuje w nich technologii, które pozwalałyby na zrozumienie mowy. Jest to niezwykle istotne, ponieważ to właśnie trudności z komunikowaniem się są największym problemem osób z niedosłuchem.
- Wzmacniacze są niebezpieczne dla zdrowia, ponieważ ich praca na pierwszy plan wysuwa dźwięki dominujące, czyli hałasy i szumy, utrudniając rozumienie mowy – dodaje ekspert. W drastycznych przypadkach takie urządzenie może przyczynić się więc do głuchoty. W żadnym wypadku nie powinno się go stosować. Wyjściem może być kupno tańszego aparatu specjalistycznego.
Urządzenie w części refundowane jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.