Zakazane składniki w kosmetykach. Ekspert wyjaśnia, jak działa system kontroli w UE
Kosmetyki, choć powszechnie dostępne, nie trafiają na rynek przypadkowo. Każdy produkt, zanim pojawi się w sprzedaży w Unii Europejskiej, musi przejść skomplikowany proces oceny bezpieczeństwa – bardziej rygorystyczny niż w przypadku suplementów diety czy żywności. Jak podkreśla toksykolog dr hab. Kamil Jurowski, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego i Instytutu Ekspertyz Medycznych w Łodzi, unijne przepisy szczególnie mocno chronią konsumentów przed potencjalnie szkodliwymi substancjami.
W tym artykule:
Toksyczne składniki w kosmetykach. Ekspert: system kontroli w UE jest surowy
Od 1 września w salonach kosmetycznych nie wolno już stosować preparatów z tlenkiem difenylo-(2,4,6-trimetylobenzoilo)fosfiny (TPO). Substancja ta, stosowana m.in. w lakierach hybrydowych i żelach do paznokci, została uznana za szkodliwą dla zdrowia. Jak przypomina ekspert dla PAP, to nie pierwszy raz, gdy popularny składnik znika z rynku. Wcześniej wycofano m.in. formaldehyd, triklosan czy hydrochinon, a najbardziej drastycznym przykładem były kremy wybielające z rtęcią, która uszkadza mózg i nerki oraz przenika do płodu.
Każdy kosmetyk przed wprowadzeniem na rynek UE podlega ocenie specjalisty na podstawie m.in. składu, badań dermatologicznych, mikrobiologicznych i toksykologicznych. Produkty muszą być zgłoszone w unijnym systemie CPNP, a dokumentacja przechowywana przez co najmniej 10 lat. System, jak podkreśla Jurowski, dobrze chroni konsumentów, ale nie obejmuje towarów spoza UE. Dlatego należy uważać na kosmetyki kupowane przez internet lub w sklepach turystycznych.
Potrzeba rozwagi w wyobrach konsumenckich
Ekspert zwraca uwagę, że kontrola koncentruje się na bezpieczeństwie stosowania, a nie na skuteczności. Dlatego regulator nie sprawdza, czy produkt rzeczywiście działa. Jednocześnie obala popularne mity: parabeny są jednymi z najlepiej przebadanych konserwantów, a hasła "nietestowane na zwierzętach" to jedynie marketing – w UE badania takie są zakazane od lat. Także "naturalny" skład nie oznacza automatycznie bezpieczeństwa, bo np. olejek cynamonowy może wywołać silną reakcję alergiczną.
Wasze Zdrowie – odc.6. Zrozumieć męskość
– Czytajmy składy, edukujmy się, korzystajmy z produktów kosmetycznych zgodnie z przeznaczeniem, - nie bójmy się nauki i nie dajmy się zwieść modnym sloganom – podsumował w rozmowie z PAP toksykolog dr hab. Kamil Jurowski. – Produkt kosmetyczny ma upiększać, nie leczyć, można coś dzięki niemu zatuszować lub poprawić, ale to nie eliksir młodości.
Warto pamiętać, że moda w branży beauty zmienia się bardzo szybko – co kilka miesięcy pojawiają się nowe "hity", które są przedstawiane jako przełomowe i całkowicie bezpieczne. Tymczasem dopiero wieloletnie obserwacje pozwalają ocenić, czy dany składnik rzeczywiście nie niesie ryzyka. Historia pokazuje, że to, co jeszcze wczoraj było kosmetycznym standardem, dziś może znajdować się na liście substancji zakazanych. Dlatego świadomy konsument nie powinien kierować się wyłącznie reklamą czy trendem z mediów społecznościowych, lecz sprawdzać źródła i ufać wiedzy naukowej.
Źródło: PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.