Zapalenie płuc coraz groźniejsze. "Ten patogen może zabić każdego, w każdym miejscu"
Wzrost liczby przypadków dziwnego zapalenia płuc, które nagle zaatakowało Chiny, to znacznie szerszy problem. Alarm wszczynają także kolejne europejskie kraje, a przed dramatycznymi skutkami tej choroby ostrzegają polscy lekarze.
1. Śmiertelnie groźne zapalenie płuc
Epidemia dziwnego zapalenia płuc zatacza w Chinach coraz szersze kręgi (media donoszą nawet, że niektóre szpitale mają kilka tysięcy chorych dziennie), a o rosnącym problemie alarmują już kolejne kraje.
Mimo że "zespół białych płuc", który zaatakował nagle w chińskich szkołach pod koniec listopada jest nazywany tajemniczą chorobą, to nie wywołał go nowy patogen. Tak wynika z informacji chińskich urzędników przekazanych do WHO. Niepokojąco brzmiąca nazwa pochodzi natomiast od wyników badań obrazowych pacjentów, na których widać zmiany w płucach o charakterze tzw. matowej szyby.
Z kolei skala problemu to efekt m.in. rekordowo długiego lockdownu, który w Chinach trwał aż trzy lata. Kiedy kraj w końcu się "otworzył", ze zdwojoną siłą wróciły infekcje.
Wzrost przypadków zapalenia płuc widać także w USA oraz w Europie, m.in. Szwajcarii, Holandii, Belgii, Szwecji czy Danii. Ostrzegają przed nim także polscy lekarze.
- Zapalenie płuc to niezwykle groźna choroba, co potwierdza nasza praktyka kliniczna, ale też zestawienie Światowej Organizacji Zdrowia. To czwarta przyczyna zgonów, po chorobie wieńcowej, udarze mózgu i POChP - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
- Wysoka śmiertelność dotyczy przede wszystkim osób starszych ze współchorobowościami, ale u dzieci i młodych osób przebieg też może być dramatyczny i doprowadzić do zgonu - informuje ekspert.
Lekarz przyznaje, że śmiertelność w przypadku zapalenia płuc jest bardzo wysoka i sięga nawet kilkunastu procent. Jeszcze wyższa dotyczy chorych, u których zapalenie płuc rozwinęło się po zabiegach operacyjnych w znieczuleniu ogólnym.
- W takich przypadkach śmiertelność może być na poziomie nawet 30 proc. Zapalenie płuc często rozwija się też u chorych z udarami mózgu. Choć mało się o tym mówi, u takich pacjentów jednym z najpoważniejszych powikłań jest hipowentylacja, czyli zbyt płytkie i upośledzone oddychanie - mówi pulmonolog.
Dlatego u chorych leżących w szpitalu zaleca się dmuchanie w balonik lub przez rurkę w butelkę z wodą, by jak najlepiej "rozprężyć" czy też "przewietrzyć" płuca. Źle wentylowane płuca u chorych leżących to prosta droga do zapalenia płuc, niewydolności oddechowej i zgonu - ostrzega.
2. Dramatyczny przebieg choroby
Najczęstszą przyczyną zapalenia płuc są pneumokoki, czyli bakterie Streptococcus pneumoniae.
- Odpowiadają za ok. 80 proc. wszystkich przypadków. Może być to także wynik powikłań związanych z infekcjami wirusowymi jak m.in. grypa czy COVID-19, a także zaostrzeń i ich powikłań u osób z tak poważnymi chorobami przewlekłymi jak POChP, choroby śródmiąższowe płuc czy w rzadszych przypadkach - astma - zaznacza prof. Kuna.
Z zakażeniem pneumokokami wiąże się dodatkowe zagrożenie, którego skutki są coraz bardziej alarmujące.
- Niestety to właśnie w przypadku tych bakterii obserwujemy coraz częściej problem antybiotykooporności. Przybywa szczepów odpornych na antybiotyki, co wyraźnie widzimy u pacjentów, którzy trafiają do naszej kliniki - zauważa prof. Kuna.
- O ile w sezonie infekcyjnym zawsze mieliśmy wzrost przypadków zapaleń płuc, o tyle teraz mamy do czynienia z bardzo niepokojącą zmianą dotyczącą właśnie oporności na antybiotyki - informuje ekspert.
- Najskuteczniejszą metodą leczenia takich zapaleń płuc są antybiotyki. O ile do niedawna skuteczne było podanie jednego preparatu, o tyle teraz coraz częściej musimy podawać drugi, trzeci czy nawet kombinację kilku antybiotyków, bo wiele z nich po prostu nie działa. Efekt jest taki, że coraz bardziej niszczymy mikrobiotę chorego i uderzamy w jego odporność. I tu koło się zamyka, bo osłabienie odporności to większe ryzyko kolejnych infekcji, których pacjent może już nie przeżyć - zaznacza lekarz.
Dodaje, że coraz więcej szczepów pneumokoków odpornych na antybiotyki powstaje m.in. w Azji, gdzie podróżuje coraz więcej Polaków.
- Taki patogen może zabić każdego, w każdym miejscu. W przypadku lekoopornych szczepów, wiek nie ma już takiego znaczenia, to także śmiertelne zagrożenie dla młodych osób - podkreśla pulmonolog.
- Aktualnie największe zagrożenie, jeśli chodzi o skutki zapalenia płuc, obserwujemy u pacjentów z COVID-19 - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
- Dotyczy to przede wszystkim osób po 65. roku życia lub z dodatkowymi chorobami przewlekłymi m.in. cukrzycą, otyłością, chorobami układu krążenia. Jeśli w tej grupie pacjentów dojdzie do zapalenia płuc, obserwujemy powrót do poziomu śmiertelności z jesieni 2021 roku, kiedy dominował wariant Delta. Sięga ona nawet 20-30 proc. - wyjaśnia.
- Oczywiście ze względu na mniejszą liczbę zachorowań, takie ostre przebiegi przy aktualnie dominujących wariantach SARS-CoV-2 zdarzają się rzadziej niż wtedy, ale ich przebiegi bywają równie dramatyczne i zdarza się, że prowadzą do zgonu - dodaje lekarz.
3. Tych objawów nie lekceważ
Zapalenie płuc może rozwijać się bardzo szybko, nie wolno więc bagatelizować sygnałów ostrzegawczych.
Chińscy pacjenci trafiają do szpitala przede wszystkim z wysoką gorączką, ale np. bez kaszlu. Na co natomiast zwracają uwagę polscy lekarze?
- Do objawów należą gorączka, kaszel, który początkowo jest zazwyczaj suchy, osłabienie, trudności w oddychaniu, duszność czy poty, które są bardzo charakterystyczną cechą tej choroby - zaznacza prof. Kuna.
- Nie jest wykluczone, że w tym sezonie infekcyjnym będzie też przybywać zapaleń płuc z innych powodów, bo musimy pamiętać, że długotrwała izolacja związana z pandemią sprawiła, że nie byliśmy eksponowani na działanie patogenów w takim stopniu jak przed pandemią - informuje prof. Flisiak.
- To sprawiło, że utraciliśmy pamięć immunologiczną. Po takiej "przerwie" patogeny mogą więc atakować ze zdwojoną siłą, czego przykładem są chociażby Chiny, gdzie był rekordowo długi lockdown, a teraz bardzo szybko rośnie liczba przypadków zapaleń płuc - precyzuje.
Dlatego czujność powinno się zachować także w Polsce.
- Jeśli mamy świadomość, że jest coraz więcej infekcji, a ich przebieg może być poważny, powinniśmy reagować od razu. W przypadku zapalenia płuc związanego z COVID-19, niepokojącym sygnałem jest przede wszystkim duszność, w przypadku której bezwzględnie konieczna jest pomoc medyczna. Nie lekceważmy również utrzymującego się kaszlu, który może być początkiem problemów z płucami - lekarz.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.