Trwa ładowanie...

234 tys. zł za studia medyczne u o. Rydzyka. "Skończy się na poziomie felczerskim"

 Katarzyna Prus
20.09.2023 20:29
Rydzyk będzie kształcił lekarzy. "Potencjalne zagrożenie dla pacjentów"
Rydzyk będzie kształcił lekarzy. "Potencjalne zagrożenie dla pacjentów" (East News, Getty Images)

Akademia założona przez o. Tadeusza Rydzyka to kolejna niemedyczna uczelnia, która otwiera kierunek lekarski. Eksperci ostrzegają przed masową "produkcją" lekarzy. - To jest parodia kształcenia lekarskiego, która może potem dotkliwie odbić się na pacjentach i zagrozić ich bezpieczeństwu - nie kryje oburzenia Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

spis treści

1. Studia medyczne u ojca Rydzyka

Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu założona przez ojca Tadeusza Rydzyka uruchamia kierunek lekarski i już prowadzi nabór. Za edukację w szkole należącej do Fundacji Lux Veritatis trzeba zapłacić łącznie aż 234 tys. złotych (koszt jednego semestru to 19,5 tys. złotych, a studia trwają 6 lat, czyli 12 semestrów).

Tymczasem eksperci ostrzegają przed poważnymi konsekwencjami decyzji Ministerstwa Edukacji i Nauki, która umożliwiła kształcenie lekarzy na toruńskiej uczelni.

Zobacz film: "Wysoki poziom trójglicerydów"

- Decyzja Ministerstwa Edukacji i Nauki, które pozwoliło na uruchomienie kierunku na takiej uczelni to jedno, a niestety jakość tego kształcenia to osobna kwestia. Mam poważne wątpliwości, że uczelnia, która nie ma żadnego doświadczenia w kształceniu lekarzy, bez odpowiedniego zaplecza dydaktycznego i wypracowanych przez lata standardów będzie w stanie temu sprostać. Obawiam się, że skończy się to na poziomie felczerskim, bo nie ma szans, żeby nie odbiło się to na jakości - mówi wprost w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Krzysztof Simon, ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu.

W słowach nie przebiera też samorząd lekarski.

- Zgoda na uruchomienie kierunku lekarskiego przez uczelnię o. Rydzyka jest absurdalna. Tego nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób. Po pierwsze to oszukiwanie młodych ludzi, którzy chcą zostać lekarzami, a po drugie - potencjalne zagrożenie dla pacjentów - nie kryje oburzenia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

- Przyszli studenci dostają gwarancję edukacji na takim samym poziomie, jak na uczelni medycznej i przygotowanie do zawodu na najwyższym poziomie. Tymczasem jest to po prostu niemożliwe. Jak uczelnia, która nie ma doświadczenia w kształceniu lekarzy, zapewni odpowiednią kadrę dydaktyczną, skoro mają z tym problem nawet renomowane uczelnie medyczne w Polsce? - pyta lekarz.

2. "Parodia kształcenia"

Dr Bulsa nazywa to "parodią", podczas gdy rzetelna edukacja w tak odpowiedzialnym zawodzie jest fundamentem. Wskazuje też na inny problem w kontekście szkolenia praktycznego przyszłych lekarzy - braku własnej bazy szpitalnej.

- W takiej sytuacji dostęp do bazy odbywa się na zasadzie umów ze szpitalami, ale nie jest on tak pełny i stabilny, jak w przypadku własnego zaplecza. Wystarczy np. protest lekarzy i czasowe zawieszenie oddziału, by zajęcia nie mogły się odbyć. Co wtedy zrobią studenci, jak i gdzie odrobią te stracone godziny? To jest parodia kształcenia lekarskiego, która może potem dotkliwie odbić się na pacjentach i zagrozić ich bezpieczeństwu - podkreśla lekarz.

Na stronie internetowej toruńskiej uczelni można znaleźć m.in. plan kształcenia na kierunku lekarskim i program studiów.

Można się też dowiedzieć, że uczelnia "kształci i formuje do poszanowania ludzkiego życia, od poczęcia do naturalnej śmierci", a kandydat na studia lekarskie powinien być "wrażliwy na potrzeby drugiego człowieka", a także "chętny do ciągłego uczenia się i pogłębiania zdobytej wiedzy".

Nie ma jednak żadnych informacji o tym, kto tę wiedzę będzie przekazywał, ani gdzie konkretnie będą odbywały się zajęcia praktyczne.

3. Masowa produkcja lekarzy

Jak podaje Naczelna Izba Lekarska, w tym roku akademickim uruchomiono 19 wydziałów lekarskich. W sumie w całej Polsce działają aktualnie 42 takie wydziały, co oznacza prawie dwukrotny wzrost w stosunku do ubiegłego roku, kiedy było ich 23.

Tymczasem masowe otwieranie kierunków lekarskich (oprócz Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, zgodę dostała też ostatnio Politechnika Bydgoska im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich, a wcześniej m.in. Katolicki Uniwersytet Lubelski) nie rozwiąże potężnych braków wśród lekarzy.

- Ministerstwo Edukacji i Nauki tak złagodziło kryteria dla uczelni, które chcą otworzyć kierunki lekarskie, że wystarczy już tylko zatrudnienie 12 nauczycieli medycyny lub nauk o zdrowiu. To szkoły, które nie mają m.in. zaplecza dydaktycznego, sprzętu, prosektorium. Trudno więc tu mówić o jakości - zwraca uwagę Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

- Ponadto masowy napływ studentów nie rozwiązuje podstawowego problemu: braku lekarzy w szpitalach. Praca w szpitalach jest mało atrakcyjna dla lekarzy specjalistów, bo jest bardzo obciążająca i słabo płatna. Wybierają więc poradnie albo wyjazd za granicę. Nowe kierunki lekarskie tego nie zmienią. Wystarczy spojrzeć na inne kraje Unii Europejskiej, które próbowały w ten sposób rozwiązać problemy kadrowe wśród lekarzy - dodaje Kosikowski.

Rzecznik NIL tłumaczy, że w Hiszpanii, która szkoli teraz dwa razy więcej lekarzy, problem z brakiem specjalistów jest taki sam, jak był. Nie powinniśmy więc tych błędów powielać. Tym bardziej że ten problem może się jeszcze pogłębić.

- Jeżeli kierunki lekarskie mogą otwierać uczelnie humanistyczne czy techniczne, to za chwilę każda szkoła będzie mogła kształcić lekarzy. Ta masowa "produkcja" skończy się tylko bolesnym zderzeniem z nieprzygotowanym na gwałtowny wzrost absolwentów systemem. Już zaczyna się problem z miejscem dla stażystów, brakuje też miejsc rezydenckich. Zamiast jeździć po Polsce w poszukiwaniu wolnych miejsc, wielu młodych ludzi wybierze wyjazd za granicę. I mamy paradoks, bo przecież tego chcemy uniknąć - zaznacza Bulsa.

4. Resort zdrowia nie reaguje

Zdaniem lekarzy rząd zamiast dążyć do realnego uatrakcyjnienia publicznego systemu ochrony zdrowia, prowadzi działania, które niczego nie zmienią.

- Nie ma pomysłu jak zapobiec odpływowi lekarzy do sektora prywatnego czy wyjazdom za granicę, więc maksymalnie złagodzono wymagania dla uczelni, by mogły otworzyć nowe kierunki. To kompromitacja zarówno dla Ministerstwa Edukacji i Nauki, jak i Ministerstwa Zdrowia - zaznacza Bulsa.

Rzecznik NIL przypomina z kolei, że samorząd lekarski apelował już w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia, ale bez skutku.

- Otwieranie nowych kierunków na nieprzygotowanych do tego uczelniach znalazł się nawet wśród 7 pilnych postulatów, które przekazaliśmy nowej minister zdrowia. Niestety resort zdrowia nie reaguje, a kolejne uczelnie dostają zgody - zaznacza.

Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, kiedy zajmie się postulatem dotyczącym problemów dotyczących kształcenia lekarzy i jak zamierza go rozwiązać.

Akademię Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu poprosiliśmy o informacje dotyczące kadry i szkolenia praktycznego, których nie ma na stronie internetowej. Czekamy na odpowiedzi.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze