Trwa ładowanie...

Była młoda i wysportowana, gdy rak zaatakował. "Prosimy o życie dla żony"

 Karolina Rozmus
14.09.2023 15:46
W wieku 42 lat usłyszała diagnozę. "Żyła dla innych, teraz to od innych zależy jej życie"
W wieku 42 lat usłyszała diagnozę. "Żyła dla innych, teraz to od innych zależy jej życie" (archiwum prywatne)

Monika ma dziś 44 lata, a sportowy duch walki wciąż jest tak samo silny. Tych sił potrzebuje dużo, bo od kiedy w grudniu 2021 r. dowiedziała się, że cierpi na rzadki, bardzo złośliwy nowotwór, wciąż toczy walkę z czasem. I rozczarowaniami, bo kolejne miesiące leczenia idą w parze z następnymi przerażającymi diagnozami. Jest nadzieja, ale trzeba za nią słono zapłacić.

spis treści

1. Zaczęło się od bólu brzucha. Myśleli, że to wrzody

Mieszkająca w Chojnicach w województwie pomorskim Monika Stefankiewicz ma dziś 44 lata. Przez lata pracowała jako nauczycielka wychowania fizycznego. Najpierw uczyła młodzież w liceum, potem zajmowała się dziećmi zmagającymi się z niepełnosprawnościami.

- To ciepła i otwarta osoba, która zawsze służy pomocą innym. Jej pasją była praca nauczyciela, kochała dzieci, uwielbiała spędzać z nimi czas, a szkoła była jej drugim domem. Oddawała się tej szkole i jej wychowankom, niosła też pomoc dzieciom niepełnosprawnym. Kocha swoją rodzinę, jest również wspaniałą matką oraz żoną. Żyła dla innych, teraz to od innych zależy jej życie – wyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie mąż Moniki, Janusz Stefankiewicz.

Zobacz film: "Rak jelita grubego. 8 objawów"
Praca w zawodzie nauczyciela była jej pasją
Praca w zawodzie nauczyciela była jej pasją (Arch. prywatne)

Końcówka 2021 roku przyniosła dla niej, jej męża oraz dzieci - Igora oraz Igi - dramatyczne wieści. Zaczęło się niewinnie – od dolegliwości, który nie zwiastowały, że już niedługo cała rodzina będzie musiała podjąć heroiczną walkę.

- Walka zaczęła się w momencie, kiedy u Moniki pojawiły się ostre bóle brzucha. Byliśmy u jednego, drugiego i kolejnego lekarza, żona dostała skierowanie na gastroskopię i kolonoskopię. Początkowo nic nie zapowiadało, że przed nami ciężkie lata. Gastroskopia ujawniła, że żona ma infekcję H. pylori w żołądku, więc rozpoczęła leczenie antybiotykami. Ale już kolonoskopia ujawniła, że dzieje się coś złego w obrębie jelita grubego.

Pobrane podczas badania wycinki ujawniły, że kobieta choruje na raka jelita grubego.

- To był dla nas szok, moja żona pracowała jako nauczyciel wychowania fizycznego, była więc aktywną osobą, prowadzącą zdrowy tryb życia. Nie było w nim miejsca na śmieciowe jedzenie czy używki, co więcej lekarze początkowo mówili, że w tak młodym wieku ten nowotwór nie atakuje. Darmowe badania przesiewowe dostępne są dla osób z grup ryzyka, czyli po 50. roku życia. Monika nijak nie wpisywała się w schemat osoby zagrożonej tym rakiem – mówi Janusz Stefankiewicz.

Mimo to zachorowała na nowotwór, dla którego czynnikami ryzyka jest m.in. niezdrowa dieta, nadwaga i otyłość, palenie tytoniu oraz nadużywanie alkoholu, a także wiek powyżej 50. roku życia. Na raka jelita grubego każdego roku zapada 18 tys. Polaków.

2. Kolejne wyniki i kolejne rozczarowania

W marcu 2022 r. Monika przeszła operację, która miała na celu usunięcie guza i zakończenie walki z chorobą. Wtedy jednak okazało się, że nowotwór zdążył zaatakować wątrobę.

- Po operacji rozpoczęły się badania nad genetyką tego nowotworu. Wtedy okazało się, że jest to bardzo agresywny i rzadko spotykany nowotwór, spowodowany mutacją V600E w genie BRAF – mówi mąż Moniki.

Monika Stefankiewicz walczy ze złośliwym nowotworem, rakiem jelita grubego
Monika Stefankiewicz walczy ze złośliwym nowotworem, rakiem jelita grubego (Arch. prywatne)

Taka mutacja dotyczy ok. dziesięciu proc. pacjentów z zaawansowanym rakiem jelita grubego i wpływa drastycznie na rokowania. Szacuje się, że w przypadku, gdy leczenie pierwszej linii zawiedzie, czas przeżycia pacjenta wynosi średnio cztery do sześciu miesięcy.

- Kolejna operacja, zaraz po świętach wielkanocnych, przyniosła nam nową dawkę nadziei. Mieliśmy za sobą trudny czas, żyliśmy przekonaniem, że zbliżamy się do końca tej nierównej walki. Myliliśmy się. Po drodze doszło do niedrożności jelit, następnie żona musiała rozpocząć chemioterapię. Wierzyliśmy, że ta linia obrony zakończy koszmar w naszym życiu, ponownie jednak byliśmy w błędzie. Monika przeszła sześć cykli chemioterapii, na więcej nie miała siły, bo leczenie było bardzo wyniszczające.

Mimo to w 2023 r. rodzina weszła z nowymi siłami do walki i przekonaniem, że ten rok w końcu przyniesie dobre wieści. Niestety nie udało się zatrzymać nowotworu. Następna diagnoza, wznowa w jelicie cienkim, oznaczała kolejny zabieg chirurgiczny.

- Wówczas okazało się, że na ścianie otrzewnej są guzki. Zaczęliśmy planować operację, bardzo poważną, bo miała na celu usunięcie wszystkich zmian nowotworowych obecnych w jamie otrzewnej. Leczenie miała zwieńczyć chemioterapia dootrzewnowa tzw. Hipec. Miała być gwarancją usunięcia wszystkich zmian nowotworowych. Wtedy jednak znowu odebrano nam nadzieję, musieliśmy się zmierzyć z informacją, która niemal nas złamała. Po operacji lekarze orzekli, że nie mogą wprowadzić ostatniej fazy leczenia. Powód? Zbyt duża liczba guzów – wyznaje nasz rozmówca.

3. Jest nadzieja. Trzeba za nią słono zapłacić

Po pierwszym szoku para przekuła rozgoryczenie w poszukiwania alternatywnych możliwości.

- Moja żona jest sportowcem, doskonale wie, czym jest poświęcenie, determinacja i waleczność. Nie pozwoli, by w tej konkurencji wygrał jej rywal, rak jelita grubego – mówi Janusz.

Dodaje, że możliwości leczenia w Polsce zostały wyczerpane, ale pojawiła się nadzieja za granicami naszego kraju, w Niemczech.

- Tutaj dostępna jest nowoczesna metoda polegająca na przyjmowaniu szczepionek, które wykorzystują komórki dendrytyczne. Ich celem jest rozpoznanie złośliwych komórek nowotworu i aktywacja odpowiedzi immunologicznej przeciwko nim – wyjaśnia.

Podkreśla, że to ostatnia deska ratunku i ostatnia szansa dla jego żony. Jest tylko jedna przeszkoda, która może zniweczyć ich starania. To wysoki koszt leczenia, dlatego bliscy Moniki podjęli decyzję o założeniu zbiórki opiewającej na kwotę 600 tys. zł.

- Prosimy o życie dla żony. Te pieniądze obiecują nam wygraną walkę, niestety cena, jaką musimy zapłacić za leczenie, jest horrendalnie wysoka. Niełatwo jest prosić o pomoc, my nie mamy innego wyjścia. Prosimy o pomoc dla naszej całej rodziny, by Monika, żona, matka i wspaniały człowiek, mogła żyć pełnią życia – mówi Janusz.

"Ciężko prosić o pomoc, ale nie robię tego tylko dla siebie. Chcę żyć dla moich bliskich, dla dzieci, dla moich uczniów, dla uśmiechów na ich twarzach. Wierzę, że mam jeszcze wiele do zrobienia. Aby jednak tak się stało, muszę pozbyć się tego niechcianego pasażera na gapę, który chce mnie stąd zabrać. Najwyższy czas, aby na zawsze wysiadł. Proszę, pomóż mi, bez twojego wsparcia naprawdę nie mam już żadnych szans" – apeluje Monika.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze