Dlaczego lubimy się bać? (WIDEO)
Czy znasz to uczucie, gdy boisz się horroru, ale chcesz go obejrzeć dalej? Lub gdy robisz coś niebezpiecznego, co przyprawia cię o szybsze bicie serca, ale ci się to podoba? Czy zastanawiałeś się dlaczego niektórzy z nas lubią się bać?
Gdy coś nas przestraszy to w naszym ciele wydziela się cała burza hormonów, które mają nam pomóc w poradzeniu sobie z potencjalnym niebezpieczeństwem. Jeden z tych hormonów jest dopamina, która pobudza nasz ośrodek przyjemności. U niektórych ludzi wydziela jej się naprawdę sporo. To właśnie dlatego niektórzy z nas tak bardzo lubią się bać.
Ale strach może być przyjemny tylko pod jednym warunkiem. To, co go wywołało musi być na niby, bo nikt z nas nie lubi być w sytuacji prawdziwego zagrożenia życia. Strach wyzwala pewną przyjemność tylko w momencie, gdy wiemy, że to, co wyskoczyło zza rogu w rzeczywistości nie rozerwie nas na strzępy i nie pożre nas. Dlatego raczej nikt z nas nie lubi koszmaru, bo często gdy śnimy, nie zdajemy sobie sprawy, że to tylko sen i wszystko wydaje się takie bardzo realne.
Kolejnym powodem, dla którego sięgamy po ten dreszczyk emocji jest poczucie spełnienia, satysfakcji, że udało nam się pokonać nasz strach.
A teraz zrobimy sobie poglądowy test, w którym dowiesz się jak bardzo jesteś strachliwy. Policz ile razy wyświetli się słowo "czerwony". Przepraszam jeżeli cię przestraszyłam, ale pomoże mi to wyjaśnić na twoim przykładzie jak działa mechanizm strachu.
Twoje uszy i oczy odebrały bodźce w postaci krzyku i strasznej maski. Informacje o nich dotarły do części mózgu nazwanej wzgórzem. Następnie zostały przekazane dalej do ciała migdałowatego. Gdy tylko ono dostało sygnał, włączyło alarm, który został przekazany między innymi do podwzgórza. Wtedy nastąpiła kaskada reakcji w twoim ciele, wskutek uwolnienia się różnych hormonów, w tym adrenaliny i noradrenaliny. Twoje źrenice rozszerzyły się aby dopuścić więcej światła do siatkówki, żebyś lepiej widział.
Rozszerzeniu uległy również twoje oskrzela oraz objętość klatki piersiowej, przez co w każdym oddechu dostarczyłeś ich sobie więcej tlenu. Serce zaczęło ci szybciej bić podnosząc ciśnienie skurczowe krwi, przez co tlen i glukoza były w niej szybciej transportowane. Twoje mięśnie szkieletowe napięły się pociągając za sobą skórę, na której włosy się zjeżyły. Innymi słowy, wywołały gęsią skórkę. Twoja twarz zrobiła się blada, ponieważ żyły pod skórą skurczyły się. Twoje gruczoły potowe zaczęły intensywniej pracować, bo twoje ciało podczas walki czy ucieczki potrzebuję ochłodzenia. Nieważne w chwili zagrożenia procesy, takie jak trawienie, zostały zahamowane.
Ale wróćmy na chwilę do tego, jak twój mózg zareagował. Nawet jeżeli się przestraszyłeś to to uczucie szybko minęło. Dlaczego? Równolegle do tych reakcji nasze wzgórze wysłało informacje do kory czuciowej, gdzie informacje zostały zinterpretowane. Ta wiedziała, że jest więcej niż jedna możliwość wytłumaczenia tego zjawiska, więc wysyła te dane do swojego specjalisty archiwisty - hipokampa.
Ten zadał różne pytania, dla przykładu: Czy ten dźwięk już gdzieś słyszałem? Co może oznaczać w tym momencie? Czy to prawdziwy potwór czy tylko maska? Co jeszcze mi to przypomina? Po analizie twój hipokamp doszedł do wniosku, że to tylko film. Jesteś bezpieczny, dlatego wysłał informacje między innymi do podwzgórza: hej, wszystko jest w porządku, wyłączamy alarm. Ten film nie był dla ciebie zagrożeniem, mimo to, mógł cię przestraszyć.
Dzieje się tak, ponieważ reakcje przygotowujące ciebie do walki lub ucieczki rozpoczęły się zanim twoja kora mózgowa zdążyła dokładnie przeanalizować sytuację. Lepiej jest zakładać najgorszy scenariusz i być na niego przygotowanym niż lekceważyć potencjalne niebezpieczeństwa. Taka błyskawiczna reakcja może kiedyś uratować ci życie lub już to zrobiła.
To ciekawe, ale strach, podobnie jak śmiech, może być zaraźliwy. Jeżeli zobaczysz kogoś, kto wygląda na przerażonego to twój organizm stawia się stan gotowości. Jest to użyteczne, bo jeżeli ten ktoś obok ciebie boi się to może widzi zagrożenie, które również ciebie dotyczy.
Co wywołuje w tobie strach, a co lęk? Często są to pojęcia używane zamiennie, jednak niektórzy psycholodzy rozróżniają je. Można bać się na przykład jadowitego węża spotkanego na ścieżce w lesie lub pseudokibica, który idzie z naprzeciwka z mimiką twarzy w stylu: "A kogo by tu stłuc na kwaśne jabłko?". Strach jest więc reakcją na konkretny bodziec, który może stanowić realne zagrożenie.
Natomiast lęk jest raczej nastrojem, który pojawia się w oczekiwaniu na jakieś mgliste, bliżej nieokreślone zagrożenie. Wynika z naszych wewnętrznych przekonań, jest zdecydowanie bardziej trwały i bardziej skomplikowany od strachu, na przykład lęk przed lataniem samolotem, mimo że jest to najbezpieczniejsza forma podróżowania.
Niektórzy ludzie odczuwają lęk, który jest uporczywy, ostry i uniemożliwia im normalne funkcjonowanie, czyli cierpią na fobie. Ludzie z fobią wiedzą, że odczuwany przez nich lęk jest nadmierny, jednak nie potrafią nad nim zapanować. Wyjaśnienie tego zjawiska podaje naukowiec Joseph LeDoux.
Pomiędzy ciałem migdałowatym, czyli w skrócie naszym ośrodkiem do odczuwania przerażenia a korą przedczołową, czyli obszarem odpowiedzialnym za rozumowanie, następuje sieć połączeń, za pomocą których te rejony się komunikują między sobą. Z tym, że jest o wiele więcej połączeń prowadzących z ciała migdałowatego do kory niż w drugą stronę.
I naprawdę ciężko uwierzyć czego niektórzy ludzie fobicznie się boją. Dla przykładu, gelofobia to lęk przed śmiechem a hippopotomonstroseskipedalofobia to lęk przed długimi wyrazami. A jeżeli patrzenie na ten obrazek wywołuje w tobie dyskomfort to cierpisz na trypofobię, czyli lęk przed skupiskiem dziur.
A czy istnieją ludzie nieustraszeni? Odpowiedź brzmi: tak, prawie. Są to ludzie z uszkodzonym ciałem migdałowatym. Jednym z najsłynniejszych przypadków jest pacjentka o pseudonimie SM. Naukowcy poddali ją różnym próbom, które sprawiłyby, że niejednej osobie włosy na głowie stanęłyby dęba. Zabrano ją do sklepu zoologicznego i, mimo że powiedziała, że brzydzi się węży to nie miała oporów żeby wziąć jednego na ręce i bawić się jego językiem tuż przy twarzy.
Kolejnym miejscem, jakie odwiedziła był dom strachów. Ludzie, z którymi była w tej samej grupie odwiedzającej byli przestraszeni, gdy nagle wyskakiwał jakiś potwór, a SM się nie bała. Chyba nie trzeba dodawać, że oglądanie horrorów również nie robiło na niej wrażenia. Nawet gdy napadł ją mężczyzna i przystawił je nóż do gardła, nie wykazała w ogóle strachu.
Tacy ludzie jak SM wydają się być nieustraszeni. Dopiero gdy wzięła udział w jednym badaniu, udało się ją wyprowadzić z równowagi. Gdy podaje się ludziom wysokie stężenie dwutlenku węgla, wzrasta kwasowość krwi i dociera do nas informacja, że grozi nam uduszenie. Wywołuje to atak strachu i paniki. Sądzono, że u osób z uszkodzonym ciałem migdałowatym nie będzie takiej reakcji, bo ciało migdałowate jest głównym ośrodkiem do odczuwania przerażenia. Ku zaskoczeniu badaczy, SM jednak dostała ataku strachu. Badanie to sugeruje, że ciało migdałowate nie bierze udziału we wszystkich reakcjach związanych z odczuwaniem strachu i że dysponujemy różnymi mechanizmami jego odbierania przez mózg.
A jeżeli już jesteśmy przy eksperymentach, opowiem wam o jednym interesującym, który był dość nieetyczny. Amerykański psycholog John B. Watson sadził, że głośne dźwięki wywołują u dzieci strach. Uważał też, że strach był reakcją bezwarunkową, którą można powiązać z bodźcem początkowo neutralnym. A, czekajcie, mam gdzieś to na taśmie. Zaraz wam pokażę.
Najpierw pokazał małemu Albertowi między innymi małpkę, psa, królika, białego szczura. Albert nie bał się żadnych z tych zwierząt, a nawet z ciekawością próbował je chwytać. Następnie za każdym razem gdy wyciągał ręce do białego szczura, badacz uderzał młotkiem o metalowy pręt robiąc bardzo duży hałas. Po kilkukrotnym powtórzeniu, mały Albert zaczął się bać nie tylko szczura, ale również innych futrzastych zwierząt czy przedmiotów, wobec których pierwotnie nie wykazywał strachu.
Zaczął się również bać wszystkiego, co przypominało sierść szczura, w tym też maski świętego Mikołaja, który miał białą brodę. Po tym eksperymencie nie oduczono małego Alberta nabytego strachu. Badacz wysnuł tezę, że w przyszłości może się utrzymać u Alberta niechęć do futrzastych zwierząt. Jeszcze wam coś pokażę. Popsuło się? No nic, innym razem.
Tymczasem polecam wam książkę Stephena Kinga "Marzenia i koszmary". Jest to zbiór krótkich opowiadań. Znajdziecie ją księgarni internetowej bonito.pl, której bardzo serdecznie dziękujemy za pomoc w realizacji odcinka. I oczywiście dziękujemy wam za oglądanie. Do zobaczenia w następnym odcinku. Pa.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.