Generuje zakrzepicę, niszczy mózg, wątrobę. "Toksyna. Każda ilość szkodzi"
Na kilka dni przed sylwestrem media bombardują nas poradnikami, jak pić, żeby nie mieć kaca, co jeść, żeby w Nowy Rok czuć się lepiej, czy jakich alkoholi lepiej unikać. Tymczasem niewiele osób wie, że do serca warto sobie wziąć jeszcze jedną radę: darujmy sobie kieliszek szampana czy setkę wódki na dworze podczas sylwestrowej nocy.
1. To mit. Alkohol nie rozgrzewa
W klubie, podczas balu, na domówce ze znajomymi bądź na rynku miejskim. Duże miasta często w sylwestrową noc organizują dla mieszkańców moc atrakcji, ale wielu z nas tradycyjnie wyjdzie choćby przed dom lub klatkę schodową, by ze znajomymi, sąsiadami, a nawet nieznajomymi wypić symboliczną lampkę szampana.
Niestety nierzadko na lampce się nie kończy, choć co do zasady w Polsce spożywanie alkoholu w miejscach publicznych jest zabronione. I choć noc sylwestrowa nie stanowi ustępstwa pod tym względem, ze świeczką szukać osoby, która podczas takiej okazji dostała mandat. Nie jest to jednak żadna zachęta do spożywania alkoholu.
Jak zwraca uwagę Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) w broszurze na temat alkoholu, w sylwestra pijemy go z kilku powodów. Alkohol ułatwia przeżywanie przyjemności i nawiązywanie kontaktów oraz daje ulgę w przykrych momentach. Wreszcie, w niektórych środowiskach tradycją jest picie alkoholu podczas świąt i uroczystości.
Z raportu "Zwrot w modelach konsumpcji, 2. edycja raportu: Alkohol w Polsce" wynika, że w 2020 i 2021 r. piliśmy rocznie niemal 10 l czystego alkoholu na głowę. Niestety realizowane przez PARPA badanie modelów konsumpcji wskazuje, że 27 proc. osób pije w sposób ryzykowny i szkodliwy, czyli powyżej sześciu litrów czystego alkoholu rocznie, przy czym 11,6 proc. to osoby nadużywające alkoholu. Dodatkowo pijemy więcej napojów wysokoprocentowych, realizując tzw. wschodni model picia.
Skutki? Większe ryzyko rozwoju alkoholowej choroby wątroby, w konsekwencji marskości, a nawet raka wątrobowokomórkowego, uszkodzenia mózgu, większe ryzyko nowotworów głowy i szyi, przełyku, piersi oraz jelita grubego. Alkohol naraża na rozwój cukrzycy typu 2, zapalenia trzustki, nadciśnienia i choroby niedokrwiennej serca, ale też udaru mózgu i zawału serca.
2. Ryzyko zakrzepicy rośnie wraz z każdym procentem
Czy to lampka szampana na mrozie, czy grzaniec na Krupówkach, jedno jest pewne: alkohol daje zwodnicze uczucie ciepła, jednocześnie wpływając negatywnie na układ naczyniowy.
- Alkohol działa wielotorowo – z jednej strony oddziałuje na ośrodek termoregulacji i wpływa na odczuwanie zimna, przez co wydaje się pozornie, że rozgrzewa. Tak naprawdę alkohol rozszerza naczynia układu powierzchownego, przez co tracimy temperaturę, więc możemy się wychłodzić, mimo że organizm daje nam sygnały, że jest nam ciepło - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Łukasz Paluch, flebolog.
- Alkohol powoduje przeciążenie układu naczyniowego, z drugiej strony wskutek dużej ilości węglowodanów powoduje uszkodzenie śródbłonka naczyń, wreszcie zwiększa ilość czynników prozakrzepowych, które w przyszłości mogą przekładać się na większe ryzyko zakrzepicy - dodaje.
Prof. Paluch zwraca uwagę na dwa dodatkowe czynniki prozakrzepowe. Po pierwsze etanol ma działanie odwadniające, co zwiększa gęstość krwi i utrudnia jej przepływ. Po drugie, obciąża wątrobę, co również, jak przyznaje flebolog, pośrednio działa prozakrzepowo.
Zakrzepica, tj. żylna choroba zakrzepowo-zatorowa lub zakrzepowe zapalenie żył, jest podstępnym schorzeniem, które według szacunków każdego roku zabija 500 tys. Europejczyków. W Polsce diagnozę zakrzepicy żył głębokich słyszy co roku 100 tys. osób. Do czynników ryzyka należą: wiek, wysokie BMI, urazy ciała powodujące unieruchomienie czy wreszcie duże stężenie estrogenów.
- Siedzący tryb życia, brak sportu, rosnąca liczba osób z nadwagą i otyłością, wciąż duży udział papierosów i alkoholu w życiu społeczeństwa, choroby nowotworowe, bo dziś rośnie odsetek osób, które mają więcej niż jeden nowotwór – to wszystko sprawia, że zakrzepica staje się coraz większym problemem. Oczywiście ostatnim, nowym czynnikiem, są zakażenia SARS-CoV-2 - wylicza prof. Paluch.
W kontekście alkoholu, jak podkreśla, należy pamiętać, że ten jest trucizną w każdej ilości i szkodzi całemu organizmowi.
- Każda ilość alkoholu szkodzi, bo alkohol jest toksyną i wpływa niekorzystnie na organizm tak samo, gdy spożywany jest okazjonalnie, jak i nałogowo. Oczywiście wraz z ilością spożywanego alkoholu rośnie tolerancja na alkohol, a z drugiej strony kumulują się czynniki negatywne, które zwiększają ryzyko zakrzepicy, przeciążają żyły układu powierzchownego czy zaburzają ośrodki w mózgu - podsumowuje ekspert.
Na pytanie o to, czy jest alkohol, który możemy określić mianem bezpiecznego, bądź korzystnie wpływającego na zdrowie, mówi stanowczo: - Najmniej szkodliwym alkoholem jest czerwone wino, bo wyciąg z czerwonego wina, głównie z jego liścia, posiada substancje, które mają działanie protekcyjne na układ naczyniowy. Ale w czerwonym winie poza tymi prozdrowotnymi związkami jest jednak także etanol, który ma niewątpliwy szkodliwy wpływ na zdrowie. Nie ma alkoholu, który działa korzystnie na stan naczyń. Nie można wybrać zdrowego alkoholu - podsumowuje.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.