Guz nerki nie musi być rakiem, ale nie wolno go lekceważyć. "Ryzyko krwotoku"
Wykrycie guza na nerce nie musi od razu oznaczać raka. Jednak również łagodnych zmian nie należy lekceważyć. - Choć ryzyko przejścia w formę nowotworową jest praktycznie zerowe, guz może być objawem innych chorób - ostrzega onkolog dr n. med. Leszek Kraj.
1. Zmiany na nerce nie muszą być rakiem
Choć zmiany na nerkach mogą wzbudzać obawy u pacjentów, nie zawsze oznaczają nowotwór. To mogą być także łagodne guzy, w tym jeden z najczęściej wykrywanych - angiomyolipoma (AML).
Nie ma dokładnych statystyk dotyczących osób z AML w Polsce, bo ten guz prawie nigdy nie daje objawów i zazwyczaj jest wykrywany przypadkiem, podczas badań USG. Szacuje się jednak, że może rozwijać się u ok. 0,13-3 proc. populacji.
Takie zmiany nie są więc powszechne, ale może je mieć nawet kilka osób w rodzinie.
- W marcu ubiegłego roku wykryli u mnie AML na prawej nerce, radiolog powiedział, by się tym nie przejmować, bo zmiana ma 5 mm. Dodał, by ją skontrolować za rok, dwa. Jednak w październiku AML wykryto u mojego brata i choć zmiana również jest niewielka, to radiolog podczas badania kazał sprawdzić ją za miesiąc-dwa. To mnie zszokowało, bo podczas mojego badania ekspert uspokajał, że to nie rośnie tak szybko - nie kryje obaw 33-letnia Agata z Lublina.
Teraz AML na nerce lekarze podejrzewają także u jej 9-letniego chrześniaka.
- Czytałam, że AML nerek to rzadka przypadłość, a znam kilka osób z tą patologią. Czy jest się czego bać? - pyta nasza czytelniczka.
Szanse na rozwój nowotworu są w tym przypadku bliskie zeru, ale lekarze zastrzegają, że guz musi być pod stałą obserwacją.
- W przeciwieństwie do raka nerki nie daje przerzutów, a przejście guza w postać nowotworową jest praktycznie niemożliwe. Może się to zdarzyć wyłącznie w ekstremalnie rzadkich przypadkach. W związku z tym takich zmian się nie leczy, tylko obserwuje, wykonując regularne badania USG - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Leszek Kraj, onkolog kliniczny z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
2. Guz na nerce może świadczyć o innych chorobach
Angiomyolipoma ma zazwyczaj postać sporadyczną, która aż czterokrotnie częściej dotyczy kobiet. Przyczyny tego zjawiska nie są jednak do końca znane.
- Podstawą jest tu obserwacja guza. W przypadku zmian do 4 cm powinniśmy wykonywać badania USG raz w roku, a przy większych - raz na pół roku. Można rozważać usunięcie zmiany z powodu ryzyka krwotoku do przestrzeni zaotrzewnowej, który zagraża życiu. Jest to jednak bardzo indywidualna decyzja uwzględniająca stan pacjenta - wyjaśnia dr Kraj.
- Taki zabieg nie jest standardem, nawet w przypadku większych zmian, bo każda operacja niesie ze sobą ryzyko, np. poważnych powikłań. Może więc ono znacznie przekraczać ryzyko, jakie stwarza sam guz - zaznacza onkolog.
Inaczej jest w przypadku rzadziej występującej rodzinnej postaci AML o podłożu genetycznym.
- Choć tutaj również ryzyko przejścia w formę nowotworową jest praktycznie zerowe, może pojawić się inny problem. W tym przypadku rozwój guza może być objawem także innych chorób np. tkanki łącznej czy naczyń. W tym przypadku pacjent nie powinien więc poprzestawać na badaniach USG, ale zdiagnozować się w szerszym zakresie, właśnie pod kątem innych schorzeń - zaznacza dr Kraj.
3. Rak oporny na chemioterapię
Co ciekawe, rak nerki - podobnie jak AML - też zazwyczaj nie daje objawów, zwłaszcza na początku choroby i bardzo często jest wykrywany przypadkiem podczas badań diagnostycznych.
Co roku o chorobie dowiaduje się ok. 5 tysięcy Polaków, a ok. 2,5 tysiąca w tym czasie umiera. 62 proc. chorych przeżywa pięć lat i choć ten wskaźnik nadal jest niższy niż np. w Wielkiej Brytanii czy USA, w ciągu ostatnich 10 lat sytuacja polskich pacjentów znacznie się poprawiła.
- To nie jest tak zabójczy nowotwór, jak np. rak trzustki. Aktualnie mamy do zaoferowania pacjentom sporo możliwości nowoczesnego i skutecznego leczenia, w tym immunoterapię czy leczenie antyangiogenne (niszczenie komórek nowotworowych przez zablokowanie procesu tworzenia naczyń w tkance nowotworowej - przyp. red.). Nie jesteśmy bezsilni, chociaż rak nerki należy do nowotworów, które są oporne na chemioterapię, więc ta możliwość całkowicie odpada - zaznacza dr Kraj.
Rak nerki na początku nie daje objawów, a jeśli pojawią się takie symptomy jak krwiomocz, wyczuwalny guz w okolicy nerki i ból w jamie brzusznej oznacza to już zaawansowaną chorobę.
Dlatego ten nowotwór jest przeważnie wykrywany późno, kiedy chory może mieć już przerzuty.
- Dobra wiadomość jest taka, że nawet wtedy możemy skutecznie leczyć i doprowadzić do remisji choroby. Dzięki nowoczesnemu leczeniu rak nerki może stać się chorobą przewlekłą, z którą pacjent funkcjonuje przez lata - zaznacza lekarz.
4. Problem z profilaktyką
Choć najlepsze efekty daje wycięcie guza, nawet u takich osób może dojść do nawrotu choroby. Dotyczy to nawet 40 proc. pacjentów po usunięciu całej nerki. Wówczas stosuje się leczenie uzupełniające, zazwyczaj w formie immunoterapii.
Niestety w przypadku raka nerki nie ma tak wyraźnych czynników ryzyka, jak np. w przypadku raka płuc czy jelita grubego. Co za tym idzie, jego profilaktyka nie jest taka prosta i oczywista.
Do takich czynników należy m.in. narażanie na toksyczne substancje, niewłaściwa dieta, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, a także predyspozycje genetyczne. Nadal nie ma jednak dowodów na to, że któryś z nich jest decydujący.
- Z tego powodu nie jesteśmy jednak w stanie wyodrębnić grupy osób, która jest najbardziej narażona na zachorowanie. Fakt, że wykonujemy coraz więcej badań diagnostycznych, przekłada się jednak na lepszą wykrywalność tego nowotworu, często zupełnie przypadkowo. Choć dominują osoby starsze, widzimy pewien wzrost również u osób młodych, w wieku ok. 40 lat - wskazuje dr Kraj.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.