Jak wygląda ochrona zdrowia w USA? Lekarz i pacjentka z Polski opowiadają
System ochrony zdrowia w Stanach Zjednoczonych to temat złożony i dla wielu niezrozumiały. Skąd biorą się kolosalne rachunki za przejazd karetką czy podstawowe badania? - To jest opieka medyczna na jednym z najwyższych poziomów na świecie - mówi lek. Andrzej Kroszczyński, który wiele lat pracował w amerykańskich szpitalach.
1. Jak wygląda ochrona zdrowia w USA?
O tym, co wygrane przez Donalda Trumpa wybory prezydenckie mogą oznaczać dla amerykańskiej medycyny, pisaliśmy już we wtorek: współpracownikiem, któremu prezydent powierzy kwestie zdrowia, żywienia i rolnictwa, z dużym prawdopodobieństwem może zostać Robert F. Kennedy.
Zobacz: Ma kontrowersyjne poglądy. Po wygranej Trumpa obejmie ważną funkcję
Niezależnie jednak od wyników wyborów, system ochrony zdrowia w USA jest skomplikowany i krąży wokół niego wiele mitów. Wyjaśniamy, jak funkcjonuje, jakie standardy opieki medycznej wyznacza i jakie są jego pięty achillesowe.
Operatorami ubezpieczeń zdrowotnych w Stanach Zjednoczonych są prywatne firmy. Pakiety ubezpieczeniowe są najczęściej oferowane jako benefit przez pracodawców czy uczelnie wyższe i mogą się od siebie bardzo różnić w zależności od instytucji, miejsca zamieszkania, ale i zarobków ubezpieczonego. Te najlepsze pokrywają większość usług medycznych. Te tańsze - jedynie część. A rachunki za usługi medyczne są w Stanach Zjednoczonych astronomiczne, nieunormowane żadną siatką cen i nawet kilkukrotnie przeskalowane w stosunku do realnej wartości usługi.
System może jednak pogłębiać nierówności: bogatsi na dobrych stanowiskach (zwłaszcza korporacyjnych) z reguły posiadają kompleksowe pakiety, za opiekę medyczną nie płacą i otrzymują świadczenia na najwyższym poziomie. Mniejsi przedsiębiorcy czy ubożsi pracownicy pakiety muszą finansować z własnej kieszeni bądź sporo do nich dopłacać, a w przypadku problemów zdrowotnych, finalnie i tak mogą zostać z kolosalnym rachunkiem za usługę.
Choć tych nieubezpieczonych, odciętych od powszechnie dostępnej opieki medycznej Amerykanów jest dziś około 26 milionów, to nie tylko ta grupa mierzy się z trudnościami.
- Problemem na pewno są ubezpieczenia niepełne, które oferują ograniczony zakres usług. Wtedy pacjent, który nagle wymaga bardziej skomplikowanej pomocy (np. operacji i hospitalizacji) faktycznie może otrzymać rachunek, który go zrujnuje. To się niestety zdarza, ale na szczęście coraz rzadziej - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie lekarz specjalista rehabilitacji medycznej Andrzej Kroszczyński, który tytuł zawodowy i doświadczenie zdobywał właśnie w USA.
Z ubezpieczeń prywatnych (finansowanych samodzielnie lub przez pracodawcę) korzysta obecnie ponad 60 proc. mieszkańców USA, a z pakietów finansowanych przez rząd (Medicare czy Medicaid, o których później) - jedna trzecia.
W obliczu rachunku za przejazd karetką w wysokości nawet 40 tysięcy dolarów (bo i o takich kwotach się słyszy), który nadal zagraża nawet co dziesiątemu Amerykanowi, nie dziwi więc, że Stany Zjednoczone są sprzyjającym gruntem dla tzw. medycyny alternatywnej i uzdrowicieli propagujących naturalne metody leczenia.
2. Dobre ubezpieczenie to luksus
O warunkach życia i opieki medycznej w Stanach Zjednoczonych z dobrym ubezpieczeniem opowiedziała w rozmowie z WP abcZdrowie Ismena Dąbrowska, dziennikarka, od pięciu lat mieszkająca na stałe w Nowym Jorku.
- Opcje dobrego ubezpieczenia otwierają się często niestety wraz z pewnym statusem i zarobkami, ale i doskonale funkcjonują na prywatnych uniwersytetach. Oczywiście, to idzie w parze z wysokim czesnym. Gdy mój mąż studiował na New York University, miał pakiet obejmujący wszystko - wyjaśnia.
Dziś ich ubezpieczenie pokrywa prawie każdą wizytę u specjalisty, aż po leki przyjmowane na stałe, a nawet hospitalizację i zabieg pod narkozą wraz z kompleksową opieką przed- i pozabiegową.
- Mój pierwszy pobyt w nowojorskim szpitalu był abstrakcyjnym doświadczeniem. Od wejścia do ulokowania w osobnym, prywatnym pokoiku przeszłam przez trzech różnych pracowników, którzy sprawdzali mój stan zdrowia, pytali o samopoczucie, dbali, żebym czuła się komfortowo, upewniali się, czy nie jest mi zimno. Gdy powiedziałam, że jest, natychmiast dostałam koc. Czułam się bardziej jak w hotelu niż w szpitalu – wspomina dziennikarka.
- Po wybudzeniu z narkozy pielęgniarka zaoferowała mi sok i ciasteczka. Nigdy nie czułam się lepiej zaopiekowana, a szpital interesował się mną także po zabiegu: dostałam leki, okłady i wszelkie inne akcesoria, który miały mi pomóc w rekonwalescencji. Trzeba jednak pamiętać, że moje doświadczenia pochodzą z wizyt w placówkach NYU Langone, które są jednymi z najnowocześniejszych w mieście.
O jakości świadczeń wypowiada się też dr Kroszczyński.
- To jest opieka medyczna na jednym z najwyższych poziomów na świecie; w zakresie podejścia do pacjenta, technologii, infrastruktury. Co więcej, Amerykanie bardzo stawiają na diagnostykę, realizują naprawdę wysokie liczby badań i to przynosi efekty, bo choroby diagnozuje się coraz wcześniej, a odsetek pacjentów, których nie udaje się uratować, stale spada - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Na początku myślałem o tym z perspektywy wyuczonej w Polsce: że to przecież wszystko kosztuje, że po co, jeśli nie ma potrzeby, ale szybko zrozumiałem, że na tym właśnie polega dobra, kompleksowa opieka nad pacjentem - dodaje.
Poza niezwykle wysokim poziomem usług ciekawy jest także szeroki wachlarz świadczeń dotyczących zdrowia reprodukcyjnego kobiet, który oferują ubezpieczyciele. Na to zwraca uwagę Ismena Dąbrowska.
- Poza wizytami czy badaniami profilaktycznymi, ubezpieczenia pokrywają również antykoncepcję hormonalną, a niektóre nawet koszty zamrożenia komórek jajowych. Pacjentka musi jedynie dopłacać do ich przechowywania, ale sam zabieg pobrania jest coraz częściej finansowany przez ubezpieczycieli – zaznacza.
3. Zdarzają się kurioza
Mimo komfortu i rozległej oferty świadczeń dla tych objętych dobrymi ubezpieczeniami, w systemie nie brakuje też jednak pewnych absurdów.
- Znałam osoby, które nie miały dostępu do ubezpieczeń i robiły wszystko, co mogły, żeby tylko nie trafić do szpitala czy do lekarza. Rachunki za nawet najbardziej podstawowe świadczenia dla nieubezpieczonych są kolosalne i pełnią funkcję swego rodzaju straszaka, bo to nie są kwoty, które w rzeczywistości ubezpieczyciel płaci szpitalowi za daną usługę. Te są znacznie niższe, bo ubezpieczalnie i podmioty medyczne zawierają między sobą korzystne układy - wyjaśnia dziennikarka.
- System wymusza też czasem sytuacje absurdalne. Gdy zmarł bliski członek mojej rodziny wezwano do niego karetkę, by lekarze stwierdzili zgon. Można się domyślić, jak trudna to jest sytuacja dla rodziny, ile formalności i ciężkich emocji jej towarzyszy. Mimo to, na domiar wszystkiego, kilka dni później otrzymaliśmy za to rachunek - dodaje.
- Do listy spraw do załatwienia dołączyło więc to. Finalnie udało się tę usługę pokryć z pakietu ubezpieczeniowego i polisy na życie zmarłego, ale dołożyła nam stresu i zmartwień.
Jak podaje Ismena, na rachunkach wypisuje się każdy element usługi: każdą otrzymaną tabletkę, zużyty opatrunek, chusteczkę.
- Te koszty są często nawet kilkukrotnie zawyżone, bo ciężko sobie wyobrazić, co w takim przykładowym przejeździe karetki mogłoby kosztować aż takie pieniądze - komentuje.
To, dlaczego szpitale i inne placówki medyczne tak wysoko wyceniają swoje usługi, ocenia też dr Kroszczyński.
- To po części jest swego rodzaju gra między szpitalami a ubezpieczycielami, ale trzeba też zaznaczyć, że administracja usług medycznych jest tam bardzo kosztowna. Znaczącą część funduszy przeznaczanych na ochronę zdrowia pochłania działalność towarzystw ubezpieczeń zdrowotnych - podkreśla lekarz.
4. System uderza w najsłabszych? Nie do końca
Wielu krytyków amerykańskiego systemu ochrony zdrowia zarzuca mu, że pozostawia najsłabszych zupełnie bez opieki. To nie do końca prawda: istnieją programy takie jak Medicare czy Medicaid.
Medicare to ubezpieczenie zdrowotne przysługujące pacjentom powyżej 65. roku życia, a także tym młodszym dotkniętym niektórymi chorobami. Nie pokrywają one jednak wszystkich świadczeń i z reguły wymagają płacenia przynajmniej częściowej składki. I tutaj prywatni ubezpieczyciele szybko znaleźli niszę do zagospodarowania, oferując "dopełnienie" świadczeń w ramach Medicare pakietami potocznie nazywanymi "Medigap".
Z kolei Medicaid to program federalny, którego beneficjentami są najubożsi obywatele, oferujący niemalże pełen zakres świadczeń.
- Swego czasu pracowałem w szpitalu na nowojorskim Bronxie, skrajnie biednej dzielnicy, gdzie właściwie wszyscy pacjenci byli objęci tym programem. Z jednej strony nikt się nie przejmował kosztami czy ubezpieczeniami, ale z drugiej, było to trudne miejsce pracy dla lekarza - przywołuje dr Kroszczyński.
Ekspert podkreśla, że w Stanach pozywanie lekarzy za nawet najdrobniejsze błędy czy zaniedbania jest na porządku dziennym i stało się sposobem na zarobek - zarówno lobby prawniczego, jak i niektórych pacjentów. Medyków obarcza się jednak ogromnym stresem i wymusza na nich ponadprzeciętną skrupulatność, zwłaszcza w pracy w szpitalach.
- Zarówno prawnicy, jak i lekarze wiedzą, że pozwanemu lekarzowi znacznie wzrasta składka polisy ubezpieczeniowej. Często więc bardziej opłaca mu się zaproponować pacjentowi ugodę finansową, niż mierzyć się z pozwem. Co więcej, w sprawach rozstrzygają ławnicy. Gdy więc pracuje się w ubogiej, niewykształconej społeczności, takiej jak wspomniany Bronx, trudno wygrać taką sprawę. Sędziowie przysięgli mogą działać pod wpływem emocji i rzadko kiedy chcą utożsamić się z lekarzem – wyjaśnia.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.