Mały diabetyk coraz lepiej radzi sobie w szkole. Nie zawsze jest bezproblemowo
Brak asystenta, strach przed nieznanym, niechęć ze strony dyrekcji - to tylko niektóre problemy, z którymi spotka się mały diabetyk. O tym, jak dziecko z cukrzycą radzi sobie w szkole rozmawiamy z rodzicami.
1. W stałym kontakcie z dzieckiem
Oficjalnie placówka szkolna nie może w żaden sposób zabronić takiemu dziecku uczenia się w szkole, ale robi wszystko, żeby tego rodzica zniechęcić do wybrania akurat tej placówki.
- Są różne fundacje, które organizują szkolenia w szkołach, żeby przygotować nauczycieli na przybycie małego diabetyka. Niestety obecnie jest jeszcze spora grupa rodziców, która koczuje pod salą lekcyjną, w czasie gdy ich dziecko przebywa na lekcjach. Stale są też w kontakcie telefonicznym z dzieckiem - mówi Karolina Klewaniec, autorka bloga cukromania.pl i edukatorka diabetologiczna.
Charakter choroby i jej przebieg niejako wymusza stały kontakt dziecka i nauczyciela z rodzicem, bo tylko rodzic jako opiekun prawny może podjąć decyzje terapeutyczne dotyczące dziecka. Współpraca na linii rodzic - nauczyciel zależy w dużej mierze od dobrej woli obu stron.
Według Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Edukacji Narodowej dziecko z cukrzycą ma takie samo prawo do edukacji szkolnej jak jego zdrowi rówieśnicy. Nie ma konieczności, żeby mały diabetyk został umieszczony w klasie integracyjnej. Zgodnie z regulacjami art. 39 ust. 1 pkt. 3 ustawy o systemie oświaty zapewnienie dziecku przewlekle choremu, w tym dziecku z cukrzycą, odpowiednich warunków do pobytu w placówce oświatowej należy do obowiązków dyrektora.
Tyle w teorii. O tym, jak wygląda życie małego diabetyka w szkole i z jakimi problemami musi się borykać - najlepiej wiedzą rodzice.
2. Mały diabetyk w przedszkolu
Karolina Klewaniec jest mamą małego diabetyka. O tym, że jej syn jest chory dowiedziała się, gdy ten skończył dwa latka. Mimo że była przerażona diagnozą i sama musiała nauczyć się tego, jak postępować z chorobą dziecka, nie zrezygnowała z posłania go do przedszkola.
- Bałam się zapisać dziecko do przedszkola, ale widziałam jak bardzo garnie się do innych dzieci. Na pierwszą rozmowę do dyrekcji udałam się jeszcze przed złożeniem wniosku o przyjęcie dziecka. Poinformowałam panią dyrektor placówki o chorobie syna i o tym, że chciałabym go posłać do przedszkola. Chciałam wiedzieć, czy mogę zapisać dziecko i czy taki wniosek zostanie rozpatrzony - mówi Klewaniec.
W przypadku pani Karoliny zgodę na przyjecie dziecka do przedszkola udało się uzyskać już w pierwszej placówce, którą odwiedziła. Być może zdecydowało o tym jej podejście do tematu. Zapewniła dyrektora, że jest otwarta na współpracę, oferuje też pomoc w zorganizowaniu szkolenia dla nauczycieli.
Przez pewien czas pani Karolina towarzyszyła synowi w przedszkolu. Z małymi dziećmi jest ten problem, że one nie znają liczb. Nie zdają sobie sprawy ze swojej choroby i nie są jeszcze nauczone pilnować poziomu cukru. Nie wiedzą jak zareagować na niepokojące sygnały. Mały diabetyk w przedszkolu potrzebuje większej uwagi, dlatego niektóre placówki próbują zniechęcić rodzica do posyłania dziecka do przedszkola, jeśli nie jest on jeszcze objęty obowiązkiem szkolnym.
Nauczyciel małego diabetyka musi nauczyć się obsługi pompy insulinowej. Może też odmówić wykonywania tej czynności. To od jego dobrej woli zależy czy będzie podawał dziecku zastrzyk z insuliny czy nie. Są nauczyciele, którzy nie chcą, nie czują się na siłach lub zwyczajnie boją się podawać insulinę dziecku. W takim przypadku, w porach posiłku przychodzi jeden z rodziców, mierzy dziecku stężenie glukozy we krwi, podaje insulinę i posiłek.
- To że mi udało się zapisać dziecko do pierwszej placówki jaką odwiedziłam, wcale nie oznacza, że zawsze jest tak łatwo. Z racji tego, że prowadzę bloga, wielu rodziców pisze do mnie i opisuje swoje historie. Nauczyciele umywają ręce. Owszem, dziecko zostaje przyjęte do szkoły, ale jest pozostawione bez opieki. To rodzic musi pilnować, czy dziecko ma odpowiedni poziom cukru we krwi, czy zjadło przekąskę, czy nie denerwuje się przed lub po sprawdzianie. Często jest tak, że siedzą z dzieckiem w szkole i na przerwach kontrolują, czy wszystko jest w porządku - opowiada pani Karolina.
Obecność rodzica na początku nauki dziecka w szkole czy przedszkolu jest mile widziana. Nawet jeśli nauczyciel jest przeszkolony i wie jak zająć się dzieckiem, to rodzic szybciej i sprawniej reaguje na każdy spadek czy wzrost stężenia glukozy we krwi. Rodzic jest już oswojony z chorobą dziecka, nauczyciel dopiero się tego uczy.
- Przez pierwsze tygodnie chodziłam z synem do szkoły. Pokazywałam nauczycielom jak wyglądają procedury postępowania z diabetykiem, jak reagować na różne sytuacje, kiedy dziecko potrzebuje pomocy. Stopniowo starałam się ograniczać swoją rolę w tym przedsięwzięciu. Im bardziej się odsuwałam, tym większy udział w opiece nad synem miała szkoła - dodaje.
Pani Karolina trafiła na nauczycieli życzliwych i pomocnych.
3. Mały diabetyk w szkole
O tym, że syn ma cukrzycę, Adam Sasin dowiedział się, gdy chłopiec był w drugiej klasie szkoły podstawowej. Od momentu postawienia diagnozy do czasu powrotu do szkoły minęło dwa tygodnie. Jeśli pan Adam miał jakieś obawy dotyczące pobytu dziecka w szkole i przystosowania go do nowej sytuacji, rozwiały się one zaraz po spotkaniu z wychowawczynią syna.
- Okazało się, że pani nauczycielka na wieść o tym, że w jej klasie będzie diabetyk, postanowiła sama zagłębić temat opieki nad takim dzieckiem. Gdy nasz syn wrócił do szkoły, wychowawczyni była przygotowana na jego przyjęcie - opowiada Sasin, autor bloga tatacukrzyka
Pani Karolina po sukcesie w przedszkolu miała obawy przed posłaniem dziecka do szkoły podstawowej. Przygotowała kilka adresów placówek i miała zamiar odwiedzać je po kolei. Podobnie jak w przypadku przedszkola, porozumienie z dyrekcją osiągnęła w pierwszej szkole, do której się wybrała.
- Często jednak rodzice są odsyłani z kwitkiem ze szkoły, muszą zapisywać dzieci do szkół daleko od domu. Dyrekcja nie może odrzucić wniosku o przyjęcie do szkoły na podstawie tego, że dziecko jest przewlekle chore. Wymyślają jednak inne wymówki. Zdarza się, że mówią wprost, że owszem, dziecko może się uczyć w tej szkole, ale oni umywają ręce i nie chcą wiedzieć o chorobie. Wiele szkół sportowych również odmawia przyjęcia do swoich klas dzieci z cukrzycą, argumentując, że profil szkoły nie jest dla nich odpowiedni – opowiada Klewaniec.
Zdarza się również, że dyrekcja proponuje dziecku z cukrzycą nauczanie indywidualne. W ten sposób mogą zrzucić całą odpowiedzialność za dziecko podczas nauki na rodzica.
- Ja doskonale rozumiem nauczycieli, którzy nieufnie podchodzą do opieki nad małym diabetykiem. Pod koniec pierwszej klasy rozmawiałam z wychowawczynią syna i ona mi się przyznała, że na początku była przerażona i bardzo zestresowana wizją opieki nad moim synem. Na szczęście szybko oswoiła się z sytuacją i teraz nie jest to dla niej problem - dodaje.
Syn pana Adama mimo bycia diabetykiem trenuje m.in. judo i udowadnia, że choroba nie jest przeszkodą w uprawianiu sportu. Przed pierwszymi zajęciami rodzice chłopca odbyli rozmowę z trenerką, która nie widziała żadnych przeciwwskazań świadczących o tym, że syn pana Adama nie może trenować z innymi dziećmi.
- Zdarza się czasem, że nauczyciele dzwonią do nas i pytają, czy syn może pojechać na wycieczkę i czy ja lub żona nie chcemy się z nimi zabrać jako opiekunowie tej wycieczki. Zwykle jednak odmawiamy. Nauczyciele wiedzą, że syn świetnie sobie radzi – dodaje Sasin.
Jak zgodnie przyznają, z roku na rok świadomość na temat cukrzycy jest coraz większa, a nauczyciele i dyrekcja chętniej współpracują z rodzicami. Być może jest to też po części zasługa nowoczesnych rozwiązań technicznych.
4. Wpływ nowoczesnych metod
Z roku na rok rodzice mają też coraz więcej narzędzi do monitorowania poziomu cukru we krwi dziecka. Jednym z takich urządzeń jest sensor Ciągłego Monitorowania Glikemii (CGM). Dzięki temu urządzeniu rodzic może o każdej porze sprawdzić jakie jest stężenie glukozy we krwi dziecka i odpowiednio zareagować. Zdejmuje też niejako odpowiedzialność z nauczyciela. Dziecko nie musi za każdym razem używać glukometru, żeby pokazać nauczycielowi jaką ma glikemię. Wystarczy na pompie insulinowej, telefonie lub oddzielnym urządzeniu producenta sprawdzić dane o poziomie glikemii, trendzie i ilości aktywnej insuliny oraz w zależności od wyniku obniżyć lub podwyższyć poziom cukru
Dzięki aplikacjom i urządzeniom do śledzenia poziomu cukru we krwi, zarówno rodzic jak i nauczyciel mają ułatwione zadanie. Rodzic może w każdej chwili zareagować na stan dziecka. Nauczyciel, gdy widzi, że z dzieckiem coś jest nie tak, może szybko i bezboleśnie sprawdzić glikemię i w razie konieczności skontaktować się z rodzicem.
- Posiadanie takiego urządzenia powoduje większy komfort psychiczny u nauczyciela, dziecka i rodzica. Niestety, nie wszystkie dzieci mają takie sensory. Od kwietnia 2018 r. sprzęt do monitorowania glikemii jest częściowo refundowany. Nadal jednak koszty zakupu i utrzymania takiego urządzenia są duże, chociaż pocieszające jest to, ze coraz więcej dzieci ma do nich dostęp - dodaje Klewaniec.
5. Największy problem? Brak asystenta
Dziecko, które idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej jest zwykle na tyle samodzielne, że radzi sobie z większością zadań związanych z cukrzycą. Rola nauczyciela ogranicza się do kontrolowania poziomu glukozy we krwi dziecka i reagowania w nagłych sytuacjach. Nauczyciel nie zawsze jednak może poświęcić dziecku tyle czasu, ile jest to potrzebne. W klasie przecież znajdują się też inne dzieci. Rozwiązaniem tego problemu byłoby zatrudnienie asystenta nauczyciela, który zwracałby uwagę na chore dziecko. Tutaj jednak zaczynają się schody.
- Dzieci z cukrzycą mają orzeczenie o niepełnosprawności, ale nie są to orzeczenia z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. To problem, bo tylko na podstawie zaświadczenia z takiej poradni można się ubiegać o asystenta dla dziecka przewlekle chorego – tłumaczy Klewaniec.
Ta sytuacja może się wkrótce zmienić, ponieważ fundacje opiekujące się małymi diabetykami dążą do tego, by zmienić prawo. Asystent potrzebny jest dziecku szczególnie w okresie przedszkolnym, kiedy wymagane jest więcej uwagi i opieki ze strony nauczyciela. Sprawa asystenta powinna zostać uregulowana prawnie, bo według prognoz w szkołach będzie przybywać diabetyków.
6. Garść statystyk
Według szacunkowych danych w 2020 roku liczba cukrzyków w Polsce przekroczy 4 miliony. Cukrzyca typu 1 stanowi 5 proc. wszystkich przypadków zachorowań na cukrzycę i 85 proc. przypadków zachorowań wśród dzieci i młodzieży poniżej 20 roku życia.
- Dzięki postępowi w medycynie ratujemy coraz młodsze wcześniaki, a dane epidemiologiczne mówią, że u dzieci urodzonych z wagą poniżej 1,5 kg wzrasta ryzyko wystąpienia zaburzeń metabolicznych w przyszłości. Niestety, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy w czasach, kiedy już na etapie hodowli zwierząt, uprawy roślin, w produkcji żywności wykorzystywane są procesy, które mogą przyczyniać się do stymulowania wystąpienia choroby, szczególnie u osób, które mają do tego predyspozycje.
Te wszystkie wymienione czynniki - toksyny, niewłaściwe żywienie - mogą też wpływać pośrednio na zwiększoną zapadalność na choroby autoimmunologiczne czy również wystąpienie cukrzycy typu 1 - tłumaczy prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz, Kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu i Oddziału Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu.
Lawinowo wzrasta też liczba osób chorych na cukrzycę typu 2. Niehigieniczny tryb życia, nadwaga, otyłość, brak aktywności fizycznej to główne czynniki, które zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. Chorują na nią również młodzi ludzie, dlatego z roku na rok może w szkołach przybywać małych diabetyków.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.