Ma raka jelit w 4. stadium. "Nikt w mojej rodzinie nie chorował"
Jenna Scott, 39-letnia matka z Georgii w Stanach Zjednoczonych, od ośmiu lat zmaga się z rakiem jelita grubego w stadium 4. Jej niewyczerpanym źródłem siły są syn, mąż oraz najbliżsi. Jej historia to dowód na to, jak determinacja i wsparcie bliskich pomagają w walce z chorobą.
W tym artykule:
Zaczęło się od objawów w ciąży
Kiedy była w ostatnim trymestrze ciąży z synem Cameronem, Jenna zaczęła odczuwać silne bóle brzucha, nudności i krwawienia z odbytu. Lekarze przypisywali te objawy ciąży. Po ukończeniu przez Camerona pierwszego roku życia dolegliwości nie ustępowały.
Zmiana antykoncepcji nie przyniosła rezultatów, więc lekarz rodzinny skierował ją do gastroenterologa. Kolonoskopia wykazała najgorsze.
- Obudziłam się po badaniu i usłyszałam: "Nie muszę wysyłać wyników do laboratorium, by wiedzieć, że masz raka" - wspomina Jenna w rozmowie z magazynem People.
Witamina D w walce z rakiem jelita grubego
Diagnoza, którą usłyszała w 2017 roku, w wieku 31 lat, była szokiem.
- Wpadłam w stan niedowierzania, bo nikt w mojej rodzinie nie chorował na raka - mówi.
Przed chorobą Jenna była aktywną gimnastyczką i cheerleaderką, a po studiach nadal dbała o kondycję. Pracowała jako konsultantka ds. wdrożeń w banku. Po diagnozie musiała jednak zwolnić tempo.
Jej mąż, Derrick, przyjął wiadomość ciężko.
- Na początku mąż znosił to gorzej niż ja, bo ja byłam w szoku - opowiada Jenna.
Razem opracowywali plan, by zapewnić synowi jak najlepszą przyszłość i wydłużyć jej życie. Derrick założył zbiórkę GoFundMe, która w kilka dni zebrała tysiące dolarów.
W trakcie leczenia musiała wziąć roczny urlop. Jej współpracownicy okazali ogromne wsparcie, przesyłając jej nagrania z życzeniami, w tym z okazji Dress in Blue Day organizowanego przez Colorectal Cancer Alliance.
- To było niesamowite wsparcie, którego nigdy nie zapomnę - podkreśla.
Stan przedrakowy czerniaka na stopie
W lutym 2020 roku odkryto u niej stan przedrakowy czerniaka na stopie. Pandemia sprawiła, że na zabiegi musiała chodzić sama.
- Czułam się naprawdę samotna - wspomina. - Nie miałam nikogo, kto by mnie uspokoił czy powiedział, że wszystko będzie dobrze.
"Pozwalam sobie na płacz"
Mimo licznych operacji i ciągłej chemioterapii, Jenna wychowuje syna.
- Pozwalam sobie na płacz - przyznaje. - Chcę, by mój syn widział we mnie siłę, ale czasem jest to trudne.
W 2020 roku zaczęła pracę w Black Innovation Alliance, gdzie awansowała na dyrektora operacyjnego, dostosowując obowiązki do leczenia.
Rodzina jest dla niej najważniejsza.
- Chcę zobaczyć, jak mój syn zakłada własną rodzinę. To dla niego walczę każdego dnia - mówi. - Chemioterapia jest coraz trudniejsza, bo jej efekty się kumulują.
Jenna nauczyła się mówić otwarcie o swoich uczuciach.
- Mówię ludziom prawdę o tym, jak się czuję. Jeśli mam trudny dzień, po prostu im to mówię - wyznaje.
Zmagając się z utratą włosów i problemami skórnymi, stara się zachować normalność.
- Życie to w 10 proc. to, co się nam przydarza, a w 90 proc. to, jak na to reagujemy. Ważne jest, by zachować pozytywne nastawienie i nie odcinać się od ludzi, którzy chcą nas wspierać - radzi innym.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: People
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.