NFZ zaproponował podwyżki dla POZ. 45 groszy na pacjenta
Nowe aneksy do umów z NFZ, które trafiły do lekarzy rodzinnych, wywołały falę niepokoju i sprzeciwu w środowisku medycznym. Prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych podkreśla, że propozycje finansowania w takiej formie doprowadzą do zapaści POZ.
W tym artykule:
45 groszy miesięcznie. Propozycja, która nie ratuje
Narodowy Fundusz Zdrowia przedstawił lekarzom rodzinnym propozycję nowego finansowania świadczeń, zawierającą podwyżkę stawki kapitacyjnej o zaledwie 45 groszy na pacjenta miesięcznie. Brzmi symbolicznie? Zdaniem lekarzy - wręcz dramatycznie śmiesznie. To z tej właśnie stawki opłacane są wszystkie podstawowe koszty funkcjonowania poradni: wynagrodzenia, badania, media, wynajem czy transport.
Lek. Michał Sutkowski, prezes elekt Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, nie kryje rozgoryczenia w rozmowie z "Pulsem Medycyny". - Ta propozycja to gwóźdź do trumny dla małych placówek, zwłaszcza tych zlokalizowanych poza dużymi miastami - powiedział wprost. I dodał, że stawka kapitacyjna de facto nie wzrosła od pięciu lat, mimo stale rosnących kosztów utrzymania i inflacji.
Sprawdziliśmy warszawskie SOR-y
POZ - filar systemu, który się ignoruje?
Podstawowa opieka zdrowotna to jeden z najlepiej ocenianych przez pacjentów elementów systemu ochrony zdrowia. Mimo to lekarze mają poczucie, że są lekceważeni. - Pacjenci chwalą swoich lekarzy rodzinnych, ale decydenci zdają się tego nie dostrzegać - zauważył lek. Sutkowski.
Jak twierdzi, zaledwie 10 proc. budżetu NFZ trafia do POZ, co jego zdaniem jest wartością zdecydowanie zbyt niską.
- Przy tak niskich nakładach nie ma mowy o naprawie systemu ani o odwróceniu piramidy świadczeń. POZ ma być pierwszym ogniwem, które odciąża szpitale i specjalistów, ale jak ma to robić bez pieniędzy? - zapytał retorycznie lekarz.
Zobacz też: NFZ otrzymał kolejne środki z budżetu państwa. W 2025 roku dotacje przekroczyły 23 mld zł
Przychodnie na wsi zagrożone likwidacją
Największymi ofiarami obecnej sytuacji mogą stać się poradnie w małych powiatach i na terenach wiejskich. - Już dziś ciężko jest tam znaleźć lekarzy, a warunki pracy są bardzo trudne. Jeśli nic się nie zmieni, mieszkańcy tych obszarów będą musieli pokonywać 30, a nawet 40 km do najbliższej poradni - ostrzegał Sutkowski.
Jedyną nadzieją, jaką dostrzega, jest program "Moje Zdrowie", który może przynieść dodatkowe środki. Tyle że jego sukces zależy od aktywności pacjentów i realnego wdrożenia.
Apel o rozsądek i uczciwe finansowanie
Lekarze rodzinni apelują do decydentów o refleksję i sprawiedliwsze podejście do finansowania POZ.
- Rozumiemy, że budżet jest ograniczony, ale nie można zostawić podstawowej opieki zdrowotnej na marginesie. Jej zapaść uderzy bezpośrednio w pacjentów - podkreślił prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
Środowisko lekarskie oczekuje natychmiastowych działań i nowej, przemyślanej strategii finansowania, która zapobiegnie zapaści w podstawowej opiece zdrowotnej.
NFZ odpowiada: pan doktor wprowadza w błąd
Po publikacji tekstu otrzymaliśmy sprostowanie od Narodowego Funduszu Zdrowia. Dyrektor Biura Komunikacji Paweł Florek podkreśla, że "wypowiedź dr. Sutkowskiego dotyczy tylko podstawowego wynagrodzenia w POZ. Podanie wyłącznie wyrywkowych i niekompletnych informacji o środkach przekazywanych do POZ przez NFZ wprowadza opinię publiczną w błąd. Pan doktor sugeruje, że musi opłacić całą działalność poradni POZ tylko za wartość stawki kapitacyjnej. To oczywiście również jest nieprawdziwa informacja".
"Dodam, że w projekcie planu finansowego NFZ na 2026 r. na podstawową opiekę zdrowotną zaplanowano o ponad 3 mld zł więcej niż w pierwotnym budżecie Funduszu na 2025 r. Jest to wyraźny wzrost o 16 proc." - pisze Paweł Florek.
Przedstawiciel NFZ zaznacza także, że AOTMiT w swoich wyliczeniach opiera się na danych, które pozyskuje z placówek medycznych.
"Niestety, przedstawiciele sektora POZ, niechętnie dzielą się danymi kosztowymi z AOTMiT. W tym roku jedynie 14 proc. placówek POZ przekazało dane do Agencji. Dla porównania blisko 96 proc. szpitali wysłało do AOTMiT swoje dane. Dysproporcja jest więc ogromna, a przecież właśnie na podstawie tych informacji AOTMiT przygotowuje rekomendację. Na marginesie dodam, że pan dr Sutkowski również nie przekazał danych do AOTMiT. Z wyliczeń AOTMiT wynika, że wzrost stawek w POZ wynosi 5 proc".
Fundusz podaje tu przykład realnej przychodni POZ na terenie małego miasta, która opiekuje się 2200 pacjentów.
"Tylko na samej stawce kapitacyjnej lekarza POZ (z uwzględnieniem struktury wiekowej pacjentów) ta przychodnia zyskuje po zmianie finansowania (o 5 proc.) blisko 41,5 tys. zł rocznie" - podkreśla szef komunikacji NFZ.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Puls Medycyny
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.