Trwa ładowanie...

Nie chcą problemu na święta. "Oddziały są całkowicie zapchane"

 Katarzyna Prus
12.12.2023 23:26
"Upychają" seniorów w szpitalu, bo nie chcą problemu na święta
"Upychają" seniorów w szpitalu, bo nie chcą problemu na święta (East News)

"Świąteczne babki" mogą się kojarzyć z wypiekami, ale nie lekarzom i ratownikom. Tak nazywają seniorów, których pozbywają się bliscy w czasie świąt. - Czasem rodzina celowo "zapomina" podać odpowiednią ilość wody, jedzenia czy leków, by stan wymagał hospitalizacji - przyznaje Daniel Łuszczak, ratownik medyczny.

spis treści

1. Seniorzy "zalegają" w szpitalach

Choć celowe "upychanie" seniorów w szpitalach może szokować, dla lekarzy i ratowników medycznych jest to na porządku dziennym. Paradoksalnie, problem nasila się w czasie świąt, które powinny być czasem spędzonym z bliskimi.

- Biorąc pod uwagę skalę, nie sądzę, żeby ten problem zniknął, jeśli już, to będzie się nasilał. Widzimy to po wzroście wezwań, a także po obłożeniu szpitalnych oddziałów ratunkowych oraz oddziałów wewnętrznych czy geriatrycznych. W czasie świąt są one całkowicie zapchane, a wielu pacjentów po prostu tam zalega - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Daniel Łuszczak, ratownik medyczny z Lublina, który pracuje w pogotowiu oraz na szpitalnych oddziałach ratunkowych.

Często dla kolejnych pacjentów trzeba szukać miejsca na innych oddziałach, które nie zajmują się opieką nad seniorami, ale mają akurat wolne łóżka, lub w innych szpitalach, nawet w sąsiednich miastach.

Zobacz film: ""Wasze Zdrowie" - odc. 1"

- Co gorsze, obserwujemy, że rodziny, które chcą się pozbyć seniora, coraz lepiej się do tego przygotowują, doskonale wiedzą, co mówić, żeby taki pacjent został zabrany do szpitala. Często, kiedy przyjeżdżamy, senior czeka już ze spakowaną torbą, chociaż jego stan miał być niby nagły - zwraca uwagę ratownik medyczny.

Rodzina twierdzi, że stan chorego nagle się pogorszył, chociaż od lat zmaga się z chorobą przewlekłą lub jest np. po udarze i wymaga stałej opieki. Ratownicy nie wszystko są jednak w stanie zweryfikować na miejscu.

- Mamy ograniczone możliwości wykonania badań i taka rodzina doskonale o tym wie. Kończy się więc na tym, że chory musi być zabrany do szpitala. Nagminnie mamy wezwania do bezpośredniego zagrożenia życia, a na miejscu okazuje się, że senior ma np. gorączkę - dodaje Łuszczak.

- Prawdziwe intencje możemy bardzo szybko zweryfikować - w momencie, kiedy zabieramy seniora do karetki, kontakt z rodziną się urywa. Takimi osobami nikt się nie interesuje, nie odwiedza, nie dzwoni, nie pyta o aktualny stan. Widać, że chodziło tylko o to, by święta były spokojne, bez problemów, które mogą blokować np. wyjazd - podkreśla ratownik.

2. Szukają miejsca do skutku

Niestety nie zawsze kończy się wymyślaniu problemów zdrowotnych. Niektórzy idą o krok dalej i próbują wpływać na stan, w jakim jest senior.

- Czasem rodzina celowo "zapomina" podać odpowiednią ilość wody, jedzenia czy leków, by jego stan wymagał hospitalizacji. Nie zawsze da się to udowodnić, ale można to zweryfikować podczas rozmowy z chorym, już w szpitalu. Niektórzy idą jeszcze dalej, robią wszystko, by seniora ubezwłasnowolnić, zyskać nad nim całkowitą kontrolę, po to, by móc go umieszczać w szpitalu psychiatrycznym - mówi wprost Daniel Łuszczak.

- Bywa, że dochodzi do awantur, straszenia policją, jeśli odmawiamy zabrania do szpitala. Rodzina się upiera, że senior ma problemy psychiczne, stanowi zagrożenie dla siebie, bo np. potrafi odkręcić gaz i o nim zapomnieć. Tymczasem, kiedy rozmawiamy z taką osobą, okazuje się, że to fikcyjne problemy, bo nic nie wskazuje na jakiekolwiek zaburzenia - dodaje ratownik.

Zaznacza, że zdarzają się kilkakrotne wezwania pogotowia, jeśli jeden zespół uznał, że nie ma podstaw, by zabrać pacjenta lub usilne szukanie miejsca już bezpośrednio w szpitalu - czasem do skutku w kilku placówkach.

- Problem jest złożony - rodziny albo chcą się pozbyć seniora, bo zależy im na świętach bez kłopotów, albo odwiedzając go raz w roku, właśnie na święta, odkrywają, że jest skrajnie zaniedbany. W obu przypadkach winę ponosi jednak rodzina, która chce zrzucić odpowiedzialność na szpital - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Dariusz Gruda, ratownik medyczny z Lublina.

- Zdarzają się naprawdę ekstremalne przypadki. Seniorzy, którzy są bez opieki cały rok, trafiają do szpitala odwodnieni, z poważnymi obrzękami czy owrzodzeniami nóg, a nawet w stanie zagrożenia życia - zaznacza ratownik.

Przyznaje, że rodziny, którym nie uda się "pozbyć" seniora, bo pogotowie nie chce go zabrać, próbują za jakiś czas znowu wzywać karetkę albo robią to zaraz po tym, jak szpital odeśle pacjenta do domu, stwierdzając, że nie ma podstaw do hospitalizacji.

- Miejmy nadzieję, że z roku na rok te przypadki będą marginalne - dodaje.

3. Wymuszają skierowania na lekarzach

Lekarze alarmują, że problem, który był do niedawna kojarzony tylko ze świętami czy wakacjami, nasila się na tyle, że takie praktyki obserwują też w ciągu roku.

- Ludzie nie chcą patrzeć na chorobę i śmierć, chcą, żeby w magiczny sposób zniknęła. W głowie mi się nie mieści to, co słyszę od rodzin seniorów lub osób niepełnosprawnych, które wymagają opieki: "niech pani gdzieś wyśle", "na pewno znajdzie się powód, by szpital przyjął". Jak bardzo odeszliśmy od ludzkiego podejścia do drugiego człowieka, że takie rzeczy robią najbliżsi - syn czy córka - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie Bożena Janicka, lekarz rodzinny, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.

- Bez żadnych skrupułów wymuszają na lekarzu skierowanie do szpitala, jakby chodziło o przedmiot, a nie żywego człowieka. Część wymyśla fikcyjne powody, np. wzrost ciśnienia, gorączkę, a inni mówią wprost, że wyjeżdżają na święta i nie chcą kłopotu. Nie zdają sobie sprawy, że czeka ich dokładnie to samo, bo ich dzieci obserwują te zachowania i będą je naśladować. Dlatego z tym problemem tak trudno walczyć - dodaje lekarka.

Problem już sam w sobie jest szokujący, a jeśli wziąć pod uwagę ryzyko, z jakim się wiąże, sprawa może się stać bardzo poważna.

- Rodzina kompletnie lekceważy fakt, że każdy pobyt w szpitalu to narażenie na działanie groźnych bakterii i wirusów, które w przypadku osoby z chorobą przewlekłą może doprowadzić do śmierci i takie sytuacje też się zdarzają, właśnie w święta - zaznacza Łuszczak.

- Osobną kwestią są osoby samotne, które same dzwonią po pogotowie, bo chcą mieć jakiekolwiek towarzystwo na święta. Wolą pobyt w szpitalu, niż samotność w czterech ścianach - dodaje Dariusz Gruda.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze