Podwyżki cen prądu są dla nich jak wyrok. "To oznacza śmierć albo z głodu, albo z uduszenia się"
Ich dobowy rytm wyznacza koncentrator tlenu. Większość rzadko wychodzi z domu, bo bez tlenu nie jest w stanie oddychać. Tak wygląda codzienność pacjentów chorujących na POChP, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Teraz kolejny raz są w pułapce. Podwyżki cen prądu dla wielu z nich są jak wyrok śmierci. Chorzy mówią wprost, że będę musieli wybierać, czy kupić jedzenie, leki, czy zapłacić za prąd.
1. Ich limity zużycia prądu nie obejmą
Pani Barbara ma 72 lata i cierpi na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). Zachorowała 27 lat temu. Zaczęło się dość niewinnie od zapalenia oskrzeli, później choroba postępowała. - Od sześciu lat jestem na tlenie, 24 godziny na dobę muszę używać koncentratora. W zasadzie cały czas siedzę w domu, bo inaczej nie jestem w stanie oddychać - opowiada pani Barbara, która jest przerażona widmem nadchodzących podwyżek prądu.
Bez tlenu byłabym przywiązana do łóżka. Nawet najdrobniejszy wysiłek mógłby spowodować atak duszności. Teraz jedyną formą aktywności, którą może wykonywać, jest chodzenie po mieszkaniu z pokoju do pokoju. Choroba postępuje.
- Jest dużo problemów związanych z chorobą, ale teraz największy to kwestia cen prądu. Miesięcznie płacę ponad 320 zł za prąd, już podnieśli mi czynsz za mieszkanie. Jeżeli ma mnie czekać podwyżka prądu, taka jak liczą, to nie tylko dla mnie, ale dla wielu osób, które korzystają z koncentratorów to katastrofa. Dla nas to oznacza po prostu śmierć. Po tych podwyżkach czeka nas śmierć albo z głodu, albo z uduszenia się - mówi zrozpaczona.
Rząd wprawdzie zapowiedział tzw. tarczę solidarnościową, która ma ograniczyć skutki podwyżek prądu, ale jak się okazuje takie osoby, jak pani Barbara nie zostaną nią objęte. A po przekroczeniu limitu, podwyżki mogą sięgnąć nawet 180 proc.
- Nie jestem w stanie funkcjonować bez tlenu. Już to sprawdziłam. Kiedyś popsuł mi się koncentrator, byłam dwie godziny bez tlenu i saturacja, czyli poziom nasycenia krwi tlenem, spadła do 89 proc. - wtedy człowiek zaczyna się dusić i koniec. Teraz już nawet po 15 minutach brakuje mi tlenu - podkreśla chora.
- Nie mieszczę się w proponowanym limicie. Wyliczyłam, że 2450 kWh zabiera mi rocznie sam koncentrator tlenu, a przecież trzeba gotować, prać. Tak się nie da żyć. Czy ustawodawca przewiduje taką sytuację? Zapytałam, co mam zrobić na jakimś czacie, to mi napisali, żebym nie używała czajnika elektrycznego, ale ja już dawno go nie mam. Później kazali mi wymienić żarówki, a na końcu poradzili, żebym założyła fotowoltaikę, a ja pytam gdzie, jak mieszkam w budynku komunalnym - opowiada pani Barbara.
W podobnej sytuacji są setki innych chorych, którzy również wymagają tlenoterapii i zadają sobie teraz pytanie, jak mają zapłacić za prąd.
- Ten limit jest za mały dla takich ludzi jak my. Miesięcznie zużywam jakieś 200 kWh, to oznacza, że już po dziesięciu miesiącach przekroczę ten limit 2 tys. kWh - mówi pan Adam, który również cierpi na zaawansowane POChP.
Mężczyzna opowiada, że już teraz próbuje ograniczać zużycie prądu, kosztem własnego zdrowia.
- Muszę być podłączony pod koncentrator tlenu przez całą noc. Chodzę spać ok. godziny 22, wtedy go włączam i działa przez jakieś 12 godzin. Niestety, w ciągu dnia też muszę go używać, chociaż próbuję to ograniczać. Średnio 14-16 godzin jestem podłączony - wylicza.
- Te podwyżki to będzie ogromny problem. Nie wiem, jak to będzie wyglądało. Chyba mi zostanie na słoną wodę, bo na śledzie już nie starczy - żartuje pan Adam i dodaje, że to śmiech przez łzy, bo niepokój jest coraz większy. - A przecież muszę zapłacić jeszcze za leki. Wczoraj byłem w aptece i zapłaciłem 160 zł. Dziś sąsiad zrealizował mi kolejną receptę - 90 zł. Średnio na leki wydaję miesięcznie 300-400 zł, a do tego trzeba zapłacić czynsz - podkreśla mężczyzna.
2. Lekarz: To może spowodować zaostrzenie choroby
Szacuje się, że w Polsce na POChP, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, może chorować nawet dwa miliony osób. Główne objawy choroby to narastająca duszność wysiłkowa, świszczący oddech i kaszel.
- Przewlekłą obturacyjną chorobę płuc dzielimy na kilka etapów. Ten etap z niewydolnością oddechową to jest moment, kiedy pacjent zaczyna mieć uczucie duszności już nie tylko przy wysiłku, ale może się ono pojawiać też w spoczynku, a aktywność fizyczna wywołuje intensywną duszność, np. po przejściu dosłownie kilkunastu metrów - tłumaczy dr n. med. Piotr Dąbrowiecki z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii w Wojskowym Instytucie Medycznym.
Gdy niewydolność oddechowa w przebiegu POChP pogłębia się, konieczne jest podawanie tlenu, który spowalnia postęp choroby. - Takim badaniem, które diagnozuje niewydolność oddechową jest pulsoksymetria, którą posiłkowaliśmy się podczas COVID-19. Jeżeli po założeniu na palec pulsoksymetru - saturacja jest na poziomie 91 proc. lub poniżej, to jest to moment, kiedy na pewno trzeba wykonać gazometrię krwi tętniczej. Jeżeli okaże się, że ciśnienie parcjalne tlenu jest poniżej 50 lub poniżej 55, ale są objawy przeciążenia serca, to stosujemy u takich pacjentów tlenoterapię domową. To jest to metoda wydłużająca życie tych osób - wyjaśnia lekarz.
Większość pacjentów musi być podłączona do koncentratora tlenu przez co najmniej 17 godzin na dobę, w tym również podczas snu. Ale zdarzają się przypadki, które wymagają tlenoterapii nawet 24 godziny na dobę.
- To, ile dany pacjent potrzebuje tlenu, zależy od stopnia niewydolności oddechowej. Im bardziej uszkodzona jest bariera pęcherzykowa, czyli brakuje aktywnie działających pęcherzyków płucnych do przenoszenia tlenu z powietrza do krwioobiegu, tym więcej potrzebuje tego tlenu jako suplementacji z zewnątrz. Z reguły zaczynamy od podawania pacjentom od litra do półtora litra tlenu, ale są chorzy, którzy wymagają trzech litrów tlenu w ciągu doby. Takie koncentratory, które jesteśmy w stanie wypożyczyć pacjentom, np. w poradni domowego leczenia tlenem, maksymalnie mają podaż tlenu ok. 5 l na minutę. W większości przypadków to wystarcza pacjentom do natlenowania krwi rzędu 92-95 proc., żeby wszystkie tkanki, narządy wewnętrzne były odpowiednio dotlenione - wyjaśnia dr Dąbrowiecki.
Lekarze mają obawy, że w związku z rosnącymi cenami, chorzy mogą ograniczać korzystanie ze sprzętu pochłaniającego energię, aby zaoszczędzić.
- Takie podejście może spowodować znaczące pogorszenie się stanu zdrowia, a nawet generować dodatkowe zaostrzenia choroby - alarmuje ekspert.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.