Oto, jak Polacy unikali wojska w PRL. Niektóre pomysły mocno zadziwiają
W ciągu najbliższych miesięcy do WKU zgłosi się 220 tysięcy osób. Nie każdy jednak założy mundur, ponieważ służby wojskowej można odmówić. Kwalifikacja wojskowa rozpoczyna się 30 stycznia i potrwa do 28 kwietnia.
Obejmie: mężczyzn, którzy urodzili się w 1999 r.; mężczyzn urodzonych w latach 1994-1998, którzy nie mają określonej kategorii zdolności do czynnej służby wojskowej; osoby urodzone w latach 1997 - 1998, którym została orzeczona czasowa niezdolność do czynnej służby wojskowej, a okres tej niezdolności upływa przed zakończeniem kwalifikacji wojskowej oraz osoby, którym została orzeczona czasowa niezdolność do czynnej służby wojskowej, a okres tej niezdolność upływa po zakończeniu kwalifikacji wojskowej.
Ponadto w kwalifikacji wojskowej wezmą udział kobiety, które urodziły się w latach 1994-1999 i które posiadają kwalifikacje przydatne do czynnej służby wojskowej. Do WKU zgłoszą się także panie, które w roku szkolnym lub akademickim 2017/2018 kończą naukę w szkołach lub uczelniach medycznych i weterynaryjnych oraz na kierunkach psychologicznych. Przyjmowani także będą ci, którzy ukończyli 18 lat i ochotniczo zgłosili się do pełnienia służby wojskowej.
Zobacz także: Częste jedzenie mięsa zwiększa ryzyko 8 chorób. Jakich?
Koszmar zasadniczej służby wojskowej w PRL
O ile współcześnie chętnych do wojska nie brakuje, o tyle w czasach PRL była to prawdziwa zmora dorastających mężczyzn. Próbowano niemal wszystkiego, aby uniknąć powołania. Postanowiliśmy przeanalizować, do jakich sposobów się uciekano i czy byłoby to możliwe obecnie.
Celowe łamanie kończyn, fałszowanie zwolnień lekarskich, wymyślanie chorób, a nawet deklaracje samobójcze - to tylko niektóre pomysły, które miały pomóc uniknąć służby.
Dlaczego tak panicznie obawiano się wojska w PRL? Jakie wymówki działały najlepiej?
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO
Różne choroby
Często służby wojskowej próbowano uniknąć symulując jakąś rzadką, poważną chorobę. Pomysłowość potencjalnych rekrutów była naprawdę ogromna. Co ciekawe łatwo zdobywali dokumenty, które miały potwierdzić egzotyczne schorzenie. Warto wówczas było mieć znajomości.
W taki sposób uniknął wojska Krzysztof Klenczon. Żona zmarłego lidera zespołu "Czerwone Gitary'' przyznała w książce "Krzysztof Klenczon. Historia jednej znajomości", że jej mąż uniknął poboru dzięki swojemu ojcu, który wykorzystał swoje znajomości w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Młody Klenczon dostał kategorię zdrowia D, która uniemożliwiała służbę.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO
Zobacz także: Jakie są pierwsze objawy raka trzustki?
Pobyt w szpitalu psychiatrycznym
Dużą popularnością cieszyło się symulowanie takich schorzeń, jak choroby serca, nerek, kręgosłupa lub układu nerwowego. Te ostatnie były dosyć skuteczne, ponieważ najtrudniej było zweryfikować fakt ich istnienia. Dlatego też odnotowywano coraz więcej osób z "żółtymi papierami".
Na zamknięty oddział jednego ze szpitali psychiatrycznych w Toruniu, w 1984 roku trafił Andrzej "Kobra” Kraiński. Zyskał on później popularność jako lider zespołu "Kobranocka". Chciał oczywiście uniknąć poboru do wojska. Tam poznał ordynatora placówki - Andrzeja Michorzewskiego. Razem założyli później zespół "Latający Pisuar", który dał początek późniejszej grupie "Kobranocka".
Zapytałem dr. n. med. Marka Domańskiego, Dyrektora Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie, czy łatwo jest symulować chorobę psychiczną.
/-Symulować chorobę psychiczną jest bardzo trudno, a nawet jest to niemożliwe. Mówiąc "choroba psychiczna" mam na myśli pewien wąski krąg zaburzeń psychicznych. W przypadku takiej symulacji zawsze mamy do czynienia z chęcią osiągnięcia określonego celu jednak najczęściej poważniejszego niż tylko uniknięcia służby wojskowej - np. kary więzienia. Natomiast często mamy do czynienia z symulowaniem tzw. zaburzeń czynnościowych: adaptacyjnych, nerwicowych, depresyjnych. To może dawać korzyść właśnie w unikaniu służby wojskowej czy np. uzyskaniu świadczenia rentowego. Doświadczony psychiatra łatwo sobie jednak z tym poradzi.
Dlaczego zatem w czasie PRL było wydawano tak wiele zaświadczeń o zaburzeniach psychicznych?
/-Wynikało to z różnych powodów. Wiele osób np. w stanie wojennym szukało schronienia w szpitalach psychiatrycznych, zatem był to pozytywny aspekt pracy lekarzy i szpitali, które chciały w ten sposób chronić ludzi. Powodów mogło być naprawdę bardzo dużo. Każdy wiedział, że służba wojskowa to nic przyjemnego, dlatego wzajemnie sobie pomagano.
A ostatnio? Czy do czasu zniesienia obowiązkowej służby wojskowej, kandydaci próbowali symulować?
/- Z mojej wiedzy wynika, że bardzo, bardzo rzadko. Wynikało to zapewne ze zmian politycznych, poprawy warunków służby wojskowej, a także z tego, że wiele osób z wojskiem chciało wiązać swoją przyszłość.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO
Zbacz także: Dlaczego warto pić herbatę z łupin cebuli?
Samookaleczenia
Niektórzy woleli nie ryzykować fałszywymi zaświadczeniami i sięgali po najbardziej desperackie metody unikania poboru, dokonując np. samookaleczenia. Początkowo popularne było nakłuwanie sobie żył, aby wyglądać na narkomana.
Gdy ta metoda została rozszyfrowana, próbowano kolejnych. Okaleczano ręce żyletkami, a nawet celowo łamano sobie kończyny. Czasami rezultaty były tragiczne w skutkach.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO
Zobacz także: 5 nawyków, które niszczą kolana
Kontynuowanie nauki
Ponadto, aby uniknąć wojska można było pójść na studia. Kontynuowanie nauki w szkole pomaturalnej i na studiach, dawało możliwość odroczenia poboru o kilka lat. Pobyt na studiach często sztucznie przedłużano. A po 2-3 latach dodatkowej nauki zaczynano studia doktoranckie lub drugi kierunek studiów.
Innymi sposobami unikania poboru było notoryczne nieodbieranie wezwania od WKU. Kiedy to przestawało skutkować, wówczas kandydaci uciekali z domów i ukrywali się w różnych miejsach. Czasami przebywali u znajomych, w pustostanach, rzadziej u rodziny, ponieważ był to pierwszy adres sprawdzany przez wojsko. W przypadku ich odnalezienia, byli dowożeni do Wojskowej Komendy Uzupełnień siłą.
Na kolejnej stronie zobaczysz WIDEO
Zobacz także: Co się dzieje w organizmie, gdy pijesz herbatę?
Zmiana wyglądu, pustostany i siedzenie w pudle
Niektórzy dokonywali zmian w wyglądzie. Doktor Karol Życzkowski - autor "Notatek szeregowca" wspomina, że zgolił swoją brodę, aby to pomogło mu w ukryciu.
Jeżeli ktoś miał taką możliwość, to wyjeżdżał do innych miast lub posługiwał się fałszywymi danymi. Taki sposób realizował Henryk Zomerski, członek zespołu "Czerwone Gitary". Przez jakiś czas posługiwał się fałszywymi imieniem i nazwiskiem, występując jako Janusz Horski.
Nie jeździł z kolegami na koncerty tym samym pojazdem. Podczas koncertów, zdarzało mu się, że chował się w dużym pudle i stamtąd grał. Jego pomysłowe zachowania okazały się jednak daremne. Został w końcu złapany przez funkcjonariuszy. Wszystko przez jego miłość, której nie akceptowała matka. Podała ona adres, pod którym można było znaleźć syna. W ten sposób Henryk Zomerski musiał iść do wojska.
Zobacz także: Nie tylko ból w klatce piersiowej. Jak rozpoznać zawał?
Źródła
- ciekawostkihistoryczne.pl