Trwa ładowanie...

SARS-CoV-2 atakuje ucho wewnętrzne chorych. "Wcześniej w pełni życia, aktywni zawodowo i nagle głusi"

 Karolina Rozmus
13.11.2021 20:00
SARS-CoV-2 atakuje ucho wewnętrzne osób chorych na COVID. "Wcześniej w pełni życia, aktywne zawodowo, i nagle po jednej stronie całkowita głuchota"
SARS-CoV-2 atakuje ucho wewnętrzne osób chorych na COVID. "Wcześniej w pełni życia, aktywne zawodowo, i nagle po jednej stronie całkowita głuchota" (Getty Images)

Szumy uszne, niedosłuch, zawroty głowy to dolegliwości nazywane triadą laryngologiczną. Są one coraz częściej odnotowywne u pacjentów, którzy przechodzą COVID-19 lub są ozdrowieńcami. Badacze odkryli, że nie tylko układ oddechowy czy pokarmowy mogą być podatne na atak patogenu, ale także układ słuchowy i to nie tylko – jak dotychczas sądzono – ucho środkowe.

spis treści

1. Dwa typy komórek podatne na zakażenie

Co się dzieje, gdy SARS-CoV-2 powoduje szumy uszne lub zawroty głowy? Postanowili to sprawdzić naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) i Massachusetts Eye and Ear. Bazowali na obserwacji i badaniach pacjentów zarażonych COVID-19 z objawami laryngologicznymi ze strony układu słuchowego (z ubytkiem słuchu, szumami usznymi lub zawrotami głowy) oraz na ludzkich i mysich tkankach ucha wewnętrznego.

Dokonali odkryć, które pozwoliły im sformułować dwa wnioski: po pierwsze w uchu wewnętrznym obecne są receptory ułatwiające wnikanie patogenu do komórek. Po drugie – dwa typy komórek są szczególnie podatne na zakażenie – to komórki Schwanna (budujące osłonkę nerwu) i komórki rzęsate (wchodzące w skład właściwego narządu słuchu, to jest narządu Cortiego).

Zobacz film: "Dr Szułdrzyński o powikłaniach po przejściu COVID"

- Koronawirus atakuje nie tylko układ oddechowy. U pacjentów chorych na COVID-19 obserwuje się zmiany w sercu, nerkach czy wątrobie, a także w uchu środkowym, co może powodować naglą i nieodwracalną utratę słuchu – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. Piotr Henryk Skarżyński, otorynolaryngolog, audiolog i foniatra, zastępca kierownika Zakładu Teleaudiologii i Badań Przesiewowych w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu.

2. W jaki sposób wirus wnika do ucha wewnętrznego?

- Pewne teorie pochodzą z Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Stanach, gdzie badano obecność koronawirusa u osób, które zmarły na COVID. Były to osoby, które miały dolegliwości związane z zatokami – koronawirus przez trąbkę słuchową dostawał się do ucha środkowego. A jeśli tam się dostanie, pierwszym objawem u pacjentów może być płyn w uchu powodujący niedosłuch przewodzeniowy. Gdy płynu jest dużo, to przez tzw. okienko okrągłe wirus może dostać się do ślimaka – mówi ekspert.

Badacze z USA z kolei przedstawili cztery możliwe drogi wirusa do ucha wewnętrznego – przez bruzdę węchową, worek endolimfatyczny, prążek naczyniowy i właśnie przez błonę okienka owalnego lub okrągłego.

- Istnieją hipotezy, że wirus może wniknąć przez bruzdę węchową, ale wydaje mi się, że to zbyt odważne rozważania. Przez worek endolimfatyczny? Bardziej skłaniam się jednak ku teorii o okienku okrągłym i ewentualnie owalnym – mówi prof. Skarżyński.

3. Zaburzenia słuchu w młodym wieku. Jak można to wytłumaczyć?

Co ciekawe bariera błony jest dla wirusa łatwiejsza do pokonania raczej u młodych niż starszych pacjentów.

- Ucho środkowe jest połączone z uchem wewnętrznym za pomocą dwóch okienek. Jedno z nich to okienko okrągłe, które jest błoną. U osób starszych, po infekcjach, ta błona jest zarośnięta, czasem skostniała. Nagłe głuchoty czy zaburzenia słuchu po COVIDZIE są częściej spotykane u osób młodszych niż starszych – tłumaczy ekspert.

- Dzieje się tak dlatego, że połączenie między uchem środkowym a wewnętrznym jest u nich bardziej drożne. Błona okienka okrągłego jest błoną o grubości około 0,2 mm. Z biegiem czasu zarasta czy staje się kapsułą kostną o grubości nawet 1 mm i bardzo trudno jest przez nią przeniknąć. Moim zdaniem dlatego też głuchoty najczęściej zdarzają się u osób w wieku 30-40 lat – mówi prof. Skarżyński.

4. Objawy zatokowe infekcji a uszkodzenia narządu słuchu

Zdaniem badaczy te dolegliwości, choć są rzadsze niż objawy neurologiczne, powinny skłonić do zachowania czujności – dotyczy to nie tylko pacjentów z potwierdzonym COVID-19, ale też tych, u których nie ma żadnych innych objawów potencjalnej infekcji wirusowej.

Według otolaryngologa choć takie zaburzenia często idą w parze z symptomami infekcji, nie są objawami wyizolowanymi.

- Nie przypominam sobie, by byli to pacjenci bezobjawowi. Najczęściej były to objawy zatokowe – katar, utrata węchu, problemy z drożnością nosa – mówi prof. Skarżyński.

Wirus wnikając przez ucho środkowe potrzebuje czasu, by dostać się do położonego głębiej ucha wewnętrznego, jak i po to, by dokonać zniszczeń.

- W swojej praktyce mam już kilkudziesięciu pacjentów, którzy są jednostronnie głusi z powodu dwóch mechanizmów. Jednym z nich jest nagła głuchota spowodowana stresem – dochodzi do tzw. zawału ucha, czyli niedokrwienia ucha wewnętrznego. Drugą przyczyną jest wniknięcie wirusa do ślimaka – te osoby często nieodwracalnie, w czasie około 2-3 tygodni po infekcji, tracą słuch – podkreśla prof. Skarżyński.

- Jeśli wirusa jest dużo, jeśli płynu mamy wiele, infekcja trwa przez dłuższy czas i płyn, który powinien się ewakuować przez trąbki słuchowe, nie jest w stanie tego zrobić, koronawirus ma więcej czasu, żeby dostać się do ucha wewnętrznego – tłumaczy sposób działania SARS-CoV-2 ekspert.

Zatem dolegliwości tego rodzaju są konsekwencją infekcji, a nie zapowiadają ją.

- U tych pacjentów odnotowujemy często zrosty w uchu wewnętrznym. Mamy więc do czynienia z procesem zarostowym, jak w przypadku zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, kiedy dochodzi do zarośnięcia całego ślimaka – mówi ekspert.

5. Infekcje wirusowe a ucho wewnętrzne

Infekcje wirusowe są częstą przyczyną utraty słuchu – podkreślają badacze.

Wymieniają wśród nich zakażenia wirusa grypy i paragrypy, różyczki, cytomegalii czy wirusem ospy wietrznej. Przyczyną zaburzeń słuchu, zawrotów głowy czy zaburzeń równowagi może być bezpośrednia "inwazja i uszkodzenie struktur ucha wewnętrznego".

- Po kontakcie z wirusem grypy czy świnki może dojść do pogorszenia słuchu. To dotyczy także innych chorób wirusowych, choć wtedy często mówi się o pogorszeniu słyszenia na wysokich częstotliwościach. Dlaczego? Bo znajdują się bliżej okienka okrągłego, niższe częstotliwości są w szczycie ślimaka, więc wirus musiałby przewędrować przez cały ślimak, co się zdarza rzadziej - tłumaczy prof. Skarżyński.

W przypadku SARS-CoV-2 jednak konsekwencje infekcji mogą być dużo poważniejsze.

- Szacuje się, że wiele osób, które przebyły infekcję COVID, mają obecnie głęboki niedosłuch. Wirus atakuje cały ślimak. I jeśli już się dostanie, to powoduje znaczne pogorszenie słuchu na wszystkich częstotliwościach. Co więcej, mimo kompleksowego leczenia niedosłuch u wielu pacjentów nie cofał się do stanu sprzed infekcji – mówi otolaryngolog.

Czy możemy mówić o epidemii głuchoty? To określenie może jest na wyrost, ale na pewno nie należy bagatelizować niedosłuchu czy głuchoty w odniesieniu do nowego koronawirusa.

- Pamiętam konsultacje po pierwszej fali koronawirusa. Na kilkadziesiąt pacjentów ¼ to byli pacjenci z jednostronnymi głuchotami. Wcześniej w pełni życia, aktywni zawodowo i nagle głusi – potwierdza ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze